Antoni Macierewicz: wytaczam proces Lisowi. "To język nienawiści i paroksyzmy bezsilnych. Wiedzą, że nie mają żadnych argumentów"

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

wPolityce.pl: Nasi czytelnicy niepokoją się, że ostatnie ataki, przekraczające już wszelkie pojęcie, porównujące pana haniebnie do zbrodniarza, zniechęcą pana do dalszego poszukiwania prawdy, zwłaszcza w momencie gdy tak dużo udało się już odsłonić. Tak może się stać?

Antoni Macierewicz, poseł Prawa i Sprawiedliwości, szef parlamentarnego zespołu badającego tragedię smoleńską: Uspokajam wszystkich: będziemy robili swoje by odkryć prawdę do końca. Niedługo opublikujemy raport pana inżyniera Grzegorza Szuladzińskiego, bo dotychczas publikowane były fragmenty, konkluzje i wnioski. Teraz - całość.

 

Jak pan odbiera te ataki?

Jako paroksyzmy bezsilności ludzi, którzy są świadomi, że nie mają żadnych argumentów merytorycznych. Zdolni są więc tylko do bezradnych inwektyw, do straszenia więzieniem. To są zachowania, które charakteryzują dyktatury, są typowe dla czasów komunistycznych. Chcę panu Tuskowi powiedzieć wprost: już za PRL to przeżyłem, teraz też sobie z tymi szykanami poradzę. Zwłaszcza, że mają niemal identyczną formę.

 

W dość powszechnej opinii naszych publicystów język używany wobec pana jest porównywalny z tym jakiego naziści używali wobec tych, których uważali za podludzi. 

To jest język nienawiści, znany choćby z okładki "Wyborczej" z 1992 roku z twarzą premiera Jana Olszewskiego i napisem "Nienawiść". Ale ma to dzisiaj, po zbrodni łódzkiej, po zamordowaniu Marka Rosiaka z powodów politycznych, przez mordercę, który wołał, że chciał zabić kogoś z PiS, jeszcze inny, bardzo praktyczny wymiar. I pan Lis musi sobie z tego zdawać sprawę. Ja mu w każdym razie wytaczam proces. Ta okładka narusza moje dobra osobiste, zagraża mojemu bezpieczeństwu osobistemu. Ale przede wszystkim jest takim nakręcaniem nienawiści, że zagraża bezpieczeństwu nas wszystkich, obywateli Polski.

 

Ten atak uległ niesamowitemu nasileniu po pana słowach o relacjach z Rosją w kontekście Smoleńska. Pomija się tam wszelkie pana zastrzeżenia, to, że mowa jest o sytuacji hipotetycznej. Co naprawdę pan powiedział?

Istotą tej wypowiedzi było stwierdzenie, że jeżeli ginie cała elita związana z bezpieczeństwem państwa, prezydent, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, szef Sztabu generalnego, szefowie wszystkich rodzajów sił zbrojnych, kapelan wojskowy, to w tej sytuacji obowiązkiem służb jest przyjąć hipotezę zamachu i jak najszybciej ją potwierdzić lub ją wyeliminować. Bo musimy sobie zdawać sprawę, że w takiej sytuacji kraj staje w obliczu największego zagrożenia, takiego jak właśnie wojna. Pierwszym więc obowiązkiem premiera, który nadzoruje służby jest potwierdzenie lub wyeliminowanie hipotezy zamachu, bo od tego zależy dalsze działanie państwa. Tymczasem pan Tusk tego nie zrobił. Odwrotnie - oddał im całe śledztwo, oddał im dowody. Dokonał swoistej kapitulacji polskiej suwerenności.

To dokładnie, niemal słowo w słowo, powiedziałem. Ale tę drugą część wypowiedzi wycięto! Zmanipulowano.

Warto tu przypomnieć, że to Donald Tusk 19 stycznia 2011 roku straszył nas iż Rosja może zagrozić wojną. To on mówił, że nie był w stanie w pełni podjąć decyzji zgodnych z porozumieniem polsko-rosyjskim z 1993 roku i musiał Rosji oddać śledztwo. Mówił, że problem polega na tym czy mamy znać prawdę i nie mieć wojny czy mieć wojnę i nie znać prawdy... Pod taką właśnie presją, pod presją jak twierdzi zagrożenia wojną, wycofał się z dochodzenia do prawdy. I nas tez straszy, że wszyscy domagający się prawdy mogą narazić kraj na wojnę. To jest pokaz zupełnego serwilizmu wobec Moskwy, na co zgody być nie może.

Jeśli więc pan Tusk chce powiedzieć, a tak to rozumiem, że będzie mnie zastraszał bo sam jest przez Rosję zastraszony, to radziłbym mu by się cofnął z tej drogi. Nie dam się zastraszyć, zespół parlamentarny będzie dalej pracował z determinacją.

 

W ostatnich dniach często pojawiają się też tezy, podawane przez nagle zatroskane o PiS media rządowe, sugerujące, że jest pan konkurentem Jarosława Kaczyńskiego  do przywództwa w Prawie i Sprawiedliwości. Jak jest naprawdę?

Jarosław Kaczyński odbudował siłę i jedność polskiej prawicy po raz pierwszy od czasów "Solidarności". To jest wartość wobec której nikną wszelkie inne dyskusje. A jego osobista determinacja dla wykrycia rzeczywistego przebiegu wydarzeń związanych z tragedią smoleńską, jest istotną gwarancją, że Polska odzyska pełną suwerenność. Patrzę więc ze spokojem na te działania, które pan opisuje, także niestety na te, które podjął dziś pan Zbigniew Ziobro, dystansując się i wprost odżegnując od badania rzeczywistych przyczyn tragedii smoleńskiej. Przeczytałem tę jego wypowiedź z ogromnym zażenowaniem.

rozm. gim

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.