Nie musicie znać rosyjskiego by oglądać putinowską telewizję. Ten program Lisa przejdzie do historii manipulacji medialnej

Piotr Gulczyński i Andrzej Celiński. Innych gości nie było... Fot. wPolityce.pl
Piotr Gulczyński i Andrzej Celiński. Innych gości nie było... Fot. wPolityce.pl

Czy w archiwum Sejmu jest teczka zawierająca zniszczone w czasach prezydentury Lecha Wałęsy donosy TW "Bolka"? Pytanie ważne i istotne. Pytanie, które - po doniesieniach "Uważam Rze" - jest tematem wielu rozmów. Nic dziwnego, że Tomasz Lis drugą część swojego poniedziałkowego programu w telewizji publicznej poświęcił tej właśnie sprawie. Chociaż nie - poświęcił jakiemuś dziwnemu sabatowi nie wiadomo nad czym. Bo ani jedno słowo nie rozjaśniło biednym widzom o czym mowa, jakiej sprawie, jakich dokumentach. Nic. Wyglądało to tak:

Tomasz Lis:

Już za chwilę najnowsze perypetie Lecha Wałęsy.

Władysław Frasyniuk (nagrany):

Lech Wałęsa (...) jest pewnie jedynym przywódcą na świcie, który bez przerwy musi ocierać twarz z plwocin, zamiast być uśmiechnięty.

Lech Wałęsa (nagrany):

Macie wybór - wierzcie ubecji albo wierzcie mnie, który rozwalił ubecję. Taki macie wybór.

Jak widzimy - jak na razie widz słowem nie dowiaduje się o jakie "perypetie" chodzi. Ani słowa o tym, że chodzi o dokumenty wyrwane z teczki TW "Bolka" po wypożyczeniu ich przez Kancelarię Prezydenta Lecha Wałęsy w latach 90. I że oto jest szansa na dostęp do ich kopii, wykonanych w roku 1992 roku w Sejmie, przed zniszczeniem. Mamy za to już narzuconą interpretację - to "plwociny".

Następnie Lis zaprasza do rozmowy. Gośćmi są dwaj wielcy, od dawna głośni, zwolennicy i współpracownicy Wałęsy - Andrzej Celiński, jego sekretarz w latach 80., i Piotr Gulczyński, szef Instytutu Wałęsy. Głosu innego, choć trochę niezależnego, nie przewidziano.

A potem Lis "pyta":

- co zdaniem gości bardziej boli Wałęsę, ta "sprawa" (ale nadal nie wiemy jaka sprawa") czy ostatnia książka małżonki.

- "Czy historia Bolka, która wróciła w ostatnich dniach, nie jest dowodem, że mamy typowo polską skłonność, że historia nie może być zbytnio bohaterska i trzeba ją jakoś umazać?"

Andrzej Celiński pryncypialnie, jak to na demokratę III RP przystało, odpowiada, że są sądy, są wyroki i trzeba po prostu ludzi skazać na grzywny to umilkną:

Ten kto uporczywie, mimo tego co orzekł sąd, powtarza te bzdury, zapłacił połową swojego majątku za bezczelne kłamstwa, to trzeci, czwarty, piąty raz zastanowił by się czy to robić.

I tak sobie panowie rozmawiają. Ale Lis drąży jak mimo to, "ta tak zwana druga strona" ma wątpliwości. Celiński zna odpowiedź - życzy sobie tego rosyjska agentura wpływy, federalna Służba Bezpieczeństwa Rosji. Co tyle dobrego nam przynosi, że dowiadujemy się, że taka agentura jednak istnieje.

Jest siódma minuta programu. Nadal nie wiemy jakie to perturbacje przeżywa Lech Wałęsa. Lis przestaje już udawać, że o coś pytać. Sam stwierdza, że

"najbardziej gnojeni są w Polsce ci, którym powinniśmy się najniżej kłaniać".

Minuta ósma. Ale jak są gnojeni? O co chodzi? Lis, Celiński i Gulczyński nie mówią. Nikogo innego nie zaproszono. Czekamy dzielnie nadal. Gulczyński zaczyna:

Ale co to ta sprawa "Bolka"... Mamy wniosek jednego z posłów by otworzyć dokumenty, które są w Sejmie.

Jakie dokumenty? Nie wiadomo. Gulczyński:

To chwyty marketingowe i partii, które szkalują Lecha Wałęsę.

Na czym te chwyty polegają? Co się stało? Minuta dziewiąta. Nie wiemy wciąż o co chodzi, a już przechodzimy do puenty. Lis dzielnie docieka:

Czy to boli Lecha Wałęsę? Czy on to przeżywa?

Gulczyński uspokaja, że Wałęsa "posiada kręgosłup" moralny i jeszcze wiele lat będziemy na niego mogli liczyć. Nic teraz nowego się nie pojawia, to są odgrzewane kotlety.

Hmmm... Może i odgrzewane, ale jakie kotlety? Na Boga, o czym to program? O jakie "perturbacje" chodzi? Nic. Minuta czternasta . Lis dopytuje ponownie czy Lech Wałęsa to wytrzyma? Gulczyński mówi, że tak. Lis woła:

Gdzie jest koniec tego wszystkiego, Wałęsa 30 lat musi się bronić, strzelają do niego z armat.

Celiński smutno - nie ma końca tego wszystkiego. Minuta szesnasta. Czego wszystkiego - pytają biedni widzowie? Nie wiadomo. Jak w PRL - nagonka na opozycję, której głosu się nie daje. Jak w Rosji - odpór tym, których nie słychać. A był tego dnia w Warszawie Krzysztof Wyszkowski, był Sławomir Cenckiewicz. Mieli konferencję prasową - można było choć nagrać. Ale czy w TV Putina zapraszają takich? Nagrywają? Więc po co...

Nasze pytania: Z czego strzelał Tomasz Lis? Co uprawiał, bo przecież  nie dziennikarstwo? Co na to władze TVP, bo przecież w tym programie złamano wszelkie standardy medium publicznego? No i dlaczego program nie odbył się po rosyjsku?

gim

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.