To już koniec tej sprawy? Skandaliczne zachowanie człowieka – „motyla” w czasie procesji Bożego Ciała ponownie umorzone

Media Agory - zwłaszcza "Gazeta Wyborcza" i radio TOK FM wspierały, jak mogły "żart" hejncla. Fot. wPolityce.pl / tok.fm
Media Agory - zwłaszcza "Gazeta Wyborcza" i radio TOK FM wspierały, jak mogły "żart" hejncla. Fot. wPolityce.pl / tok.fm

Jakie jeszcze ciosy państwo polskie wymierzy katolikom? Mamy powszechną już walkę z krzyżem i Kościołem – na ulicach, w galeriach sztuki, w parlamencie. A tylko w ostatnich dniach – dyskryminowanie jedynej katolickiej stacji przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, zakaz noszenia krzyżyków przez stewardessy w PLL LOT, a dziś to.

Łódzka prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie zakłócenia zeszłorocznej procesji Bożego Ciała w Łodzi. Podczas uroczystości do wiernych dołączył lokalny artysta w przebraniu motyla.

Prokuratura zajęła się sprawą po raz drugi. Śledczy sprawdzali, czy doszło do obrazy uczuć religijnych "poprzez publiczne znieważenie miejsca przeznaczonego do wykonywania obrzędu" oraz czy doszło do "złośliwego zakłócenia publicznego wykonywania aktu religijnego".

I uznali, że nie doszło, bo „brak jest podstaw do stwierdzenia, że mężczyzna popełnił przestępstwo”.

Nie znamy jeszcze uzasadnienia postanowienia o umorzeniu, ale możemy się spodziewać, że będzie równie kuriozalne, jak pierwsze.

W sierpniu ub. r. pisaliśmy o sprawie:

 

 

Asesor Mariusz Kuśnierek w "Postanowieniu o odmowie wszczęcia postępowania" do którego dotarliśmy najpierw opisuje zdarzenie:

W dniu 23 czerwca 2011 roku w Łodzi, m.in. na ulicy Czerwonej odbyła się procesja uliczna wyznawców Kościoła rzymskokatolickiego związana z obchodzeniem święta Bożego Ciała.

W czasie procesji, z bramy posesji przy ulicy Czerwonej 2 wyszedł mężczyzna ubrany w ciemną bluzę oraz mający zamocowane na plecach teatralne skrzydła na wzór motyla, w kolorze różowym oraz różowe rajstopy i trampki. Mężczyzna ten następnie przez chwilę uczestniczył w pochodzie, a także biegał pośród idących ludzi, po czym z powrotem wszedł do bramy posesji przy ulicy Skorupki, gdzie zdjął przebranie.

Dokonania mężczyzny, którym okazał się Paweł Hejncl rejestrowane były przez towarzyszących mu fotoreportera oraz fotografów z lokalnych gazet w Łodzi.

Rozpytany przez funkcjonariusza dokonującego interwencji Paweł Hejncl oświadczył, że jest artystą, a swoim uczestnictwem w oryginalnym stroju chciał dać uciechę dzieciom uczestniczącym w procesji, jak również dać wyraz swojej radości z jednego z najbardziej radosnych świąt Kościoła rzymskokatolickiego.

Jak oświadczył, jego zamiarem nie było złośliwe przeszkadzanie w wykonywaniu aktu religijnego. Paweł Hejncl, poinformowany, iż jego zachowanie może zakłócać procesję zobowiązał się, że nie będzie ponawiał tego typu działania w czasie procesji.

Tyle opisu. Dalej asesor Kuśnierek stwierdza, że artykuł 195 par. 1 kodeksu karnego "penalizuje złośliwe przeszkadzanie w wykonywaniu aktu religijnego" zaś artykuł 196 kodeksu karnego "penalizuje obrażanie uczuć uczuć religijnych innych osób przez działanie polegające na publicznym znieważaniu przedmiotu czci religijnej albo miejsca przeznaczonego do publicznego wykonywania obrzędów religijnych".

Przepisy te "zapewniają też prawo do publicznego wykonywania aktów religijnych (mszy, procesji i innych aktów). (...) I dalej czytamy:

Czynność sprawcza przestępstwa polega na przeszkadzaniu w wykonaniu takiego aktu, czyli zachowaniu, które chwilowo lub przez dłuższy czas uniemożliwia uczestnictwo w konkretnym akcie religijnym, zakłóca nastrój skupienia czy transu religijnego, a także utrudnia lub uniemożliwia wykonanie aktu religijnego.

Stoi więc dość jasno - procesji zakłócać nie można. No, ale to zapewne dotyczy innych wyznań. Bo w przypadku gdy chodzi o katolików, zawsze da się włączyć jakieś usprawiedliwienie. Oto i one:

Nie każde jednak przeszkadzanie będzie podlegało odpowiedzialności karnej, a tylko takie, które jest umyślne i którego motywem jest "złośliwość" rozumiana jako szczególne nastawienie podmiotowe sprawcy, wyrażające się w chęci dokuczenia, zrobienia komuś przykrości, wyprowadzenia kogoś z równowagi.

Zapytajmy więc - czy Paweł Hejncl chciał to zrobić? Czy chciał dokuczyć, zrobić komuś przykrość, wyprowadzić kogoś z równowagi.

Mówił "Wyborczej", że "wkurza go wszechobecność Kościoła". Więc raczej nie z sympatii działał. Działał świadomie. Ale prokuratura znalazła sposób, by dojść do innego wniosku:

Analiza zgromadzonego materiału nie daje podstaw do uznania, iż zachowanie Pawła Hejncla mogło wyczerpać znamiona czynów karalnych wskazywanych powyżej.

Jesteśmy zadziwieni, ale czytamy dalej:

Jakkolwiek przyznać należy, iż działanie jego miało charakter przemyślany, mający na celu zdobycie przy pomocy towarzyszących mu dziennikarzy oraz fotoreportera rozgłosu oraz uznania go jako artysty poprzez wykonanie "kreacji artystycznej" to oceniając jego zachowanie nie sposób przypisać mu koniecznego dla stwierdzenia (...) przestępstwa szczególnego, ukierunkowanego zamiaru złośliwego dokuczenia uczestnikom procesji, bądź też złośliwego zakłócenia przebiegu tego aktu religijnego.

Dlaczego "nie sposób"? Czy ktoś to rozumie? Przecież mówił "Wyborczej", że "wkurza go wszechobecność Kościoła", i to był jego motyw, jak najbardziej złośliwy. Dlaczego więc zdaniem prokuratury "nie sposób" uznać, działał złośliwie? Że chciał zakłócić procesję? No przecież chciał! Po to się tam pojawił! Przebrał, a wcześniej zwołał media. Dziwne? Dalej jest jeszcze dziwniej:

Co prawda uznać można, iż Paweł Hejncl realizując dające mu rozgłos, artystyczne przedsięwzięcie mógł przewidzieć i godził się na to, że jego zachowanie może zakłócić nastrój skupienia i transu religijnego oraz być subiektywnie postrzegane przez niektórych uczestników procesji jako obraza ich uczuć religijnych, to jednak zachowanie realizowane w tej postaci zamiaru nie jest penalizowane.

A więc Paweł Hejncl wiedział, jakie będą skutki. To jest obiektywnie stwierdzone. Ale już obraza jakiej się dopuścił, jest "subiektywna". No i ten język prokuratury - "trans religijny...".

 

W grudniu Sąd Rejonowy dla Łodzi-Widzewa uznał odwołanie środowisk łódzkich katolików od tej decyzji i nakazał powtórne jej rozpatrzenie.

Z niecierpliwością czekamy na uzasadnienie dzisiejszej decyzji Prokuratury Okręgowej w Łodzi.

znp, wu-ka, PAP

 

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.