Gdzie była Agnieszka Kublik? Smoleńska lekcja logiki inaczej

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Zwykle staramy się oszczędzać naszym Czytelnikom przywoływania twórczości takich asów propagandy jak Agnieszka Kublik, ale tym razem zrobimy znów zrobimy wyjątek. Raz, że wspięła się na wyżyny logiki, której nie powstydziłaby się sama generalica Anodina, dwa – że jej sposób rozumowania powielają już różni smoleńscy „eksperci” w rodzaju E. Klicha, J. Osieckiego czy wielu polityków.

Oto najciekawsze fragmenty jej felietonu po konferencji prokuratury zatytułowanego „Gdzie był gen. Błasik? Nadal nic nie wiadomo”:

Ale z faktu, że nie zidentyfikowano głosu generała Błasika, też nic nie wynika. Eksperci nie zdołali przypisać konkretnych zdań konkretnym osobom. Prokuratura nie wyklucza zatem, że mógł je wypowiedzieć gen. Błasik. Tyle mówi logika.

To logika inaczej. Bo równie dobrze możemy stawiać tezę, że na załogę naciskał Władysław Stasiak, Anna Walentynowicz czy ks. Roman Indrzejczyk. Nie ma dowodów na to, że nie było ich w kokpicie. A mogli przecież przyjść i wypowiedzieć różne słowa.

Nieprawdopodobne, na jaką skalę obserwowaliśmy dziś wolty wszystkich, którzy Smoleńsk bagatelizują. Ileż to razy od czwartkowego wieczoru słyszeliśmy: „poczekajmy na potwierdzenie tych informacji”, „niech się wypowie prokuratura”. Gdy prokuratura się wypowiedziała i potwierdziła, okazało się, że sprawa nie ma już większego znaczenia.

Gdzie była Agnieszka Kublik w czasie konferencji prasowej prokuratorów? Coś nam pachnie, że odpoczywała już po napisaniu felietonu ją podsumowującego.

Na dokładkę red. Kublik przypomina jedno z większych kuriozów smoleńskiej propagandy – czyli opinię psychologa z wywiadu w „Wyborczej”:

Psycholog lotniczy tłumaczył, że obecność przełożonego w kabinie tuż przed lądowaniem "była tylko elementem złożonego mechanizmu, presji pośredniej". - Wszedł, gdy już byli w fazie podchodzenia do lądowania, żeby zorientować się, jaka jest sytuacja. Gdyby interweniował, byłaby szansa na uratowanie wszystkich - mówił w wywiadzie dla "Gazety".

Kublik puentuje:

Jeśli zatem gen. Błasik był w kokpicie, to dlaczego milczał? Jeśli go tam nie było, to kto złamał procedury i wszedł do kabiny podczas podchodzenia do lądowania? I co tam robił? Nadal nie wiadomo.

Kochana Agnieszka, bawi się z nami w ciuciubabkę. Udaje, że nie wiadomo, choć ona na pewno wie. Droczy się, niesforna.
Przecież dla wszystkich winno być jasne, że generał Błasik odpowiedzialny za katastrofę był i basta – jeśli nawet nie da się zrobić zarzutu z tego, że coś mówił w kokpicie, to można go oskarżyć o śmiercionośne milczenie! Da się? Na Czerskiej wszystko się da.

znp

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.