Histeria ws. gen. Błasika daje do myślenia. Próba prewencyjnego zakazu szukania prawdy

Fot. Raport PKBWLLP
Fot. Raport PKBWLLP

Niezależnie od prezentacji prokuratury dotyczącej ustaleń ekspertów Instytutu im. Sehna, weekend pokazał, że w sprawie Smoleńska dochodzimy do czegoś ważnego. Widać to po histerii, jaką rozpętało ujawnienie informacji o nierozpoznaniu głosu gen. Błasika na nagraniu z czarnej skrzynki, a tym samym jego nieobecności w kokpicie TU-154M.

Wiadomość ta podważa oba raporty – MAK i komisji Millera.

Nie wolno jej lekceważyć, bo przecież dzięki kłamstwu o dowódcy Sił Powietrznych rozpętano nagonkę na niego, pilotów, a również i prezydenta, skierowano sprawę w ślepą uliczkę i odwrócono uwagę od torów zasadniczych. Dowiadujemy się też teraz, że piloci poprawnie odczytywali wysokość, co jest fundamentalnie sprzeczne z główną tezą polskiego raportu.

Wobec powyższego, uprawnione są głosy domagające się powołania nowej komisji i badania katastrofy niemal od początku.

Dlatego też od czwartku mamy do czynienia z tak silną próbą zdeprecjonowania wagi najnowszych ustaleń.
Edmund Klich upiera się, że gen. Błasik był w kabinie, a jako dowód tego przywołuje, że ustalili to Rosjanie – po obrażeniach i miejscu znalezienia ciała. W kwestii wiarygodności tych badań przypominam, że po obrażeniach Rosjanie znaleźli u Zbigniewa Wassermanna narządy wycięte przed 20 laty, a wzrost Przemysława Gosiewskiego ustalili na 175 cm.

Klich powtarza też w kolejnych wywiadach w ostatnich dniach, że mjr Protasiuk miał witać kogoś słowami: „panie generale”. Tyle, że tych słów nie ma w stenogramie. Klich mija się z prawdą. Nie pierwszy zresztą raz.

Za komentarz niech wystarczą słowa Władysława Protasiuka, ojca Arkadiusza, z wywiadu dla „Naszego Dziennika”:

Uważam, że pan Klich jest ostatnią osobą, która ma dziś moralne prawo do zabierania głosu na forum publicznym. Właściwym miejscem jego wypowiedzi powinien być prokuratorski pokój przesłuchań.

W chórze z Klichem śpiewają dziś m.in. Paweł Graś (ofiarom życia to już nie wróci), Andrzej Rozenek (dlaczego wierzyć polskim ekspertom, a nie rosyjskim?) oraz Stefan Niesiołowski. Ten ostatni stwierdził, że „w poniedziałek PiS znów rozpęta piekło smoleńskie”. To już jest próba prewencyjnego zakazu stawiania pytań, szukania prawdy i stygmatyzowania PiS-em każdego, komu na prawdzie zależy.

Wszystkich przebił jednak Andrzej Halicki, który rano w TVP Info stwierdził, że niezależnie od nagrania na skrzynce, wiadomo, że "gen. Błasik w czasie tego lotu wielokrotnie złamał procedury". Na pytanie o dowód w tej sprawie, mówił o miejscu znalezienia jego ciała. Pani Ewa Błasik ma nad czym się zastanawiać jeśli chodzi o pisanie pozwów.

Dziś i w najbliższych dniach uwaga opinii publicznej będzie skupiona na nieobecności gen. Błasika w kokpicie. Może jest to też okazja, by powrócić do wielu podstawowych kwestii, o których jakby zapomnieliśmy, a nie zostały w ŻADEN sposób wyjaśnione. Oto tylko kilka z nich, losowo wybranych:

- W jaki sposób, w jakim trybie i w oparciu o jakie przepisy prawa polski rząd podejmował decyzje w pierwszych dniach po katastrofie? Skutek znamy – oddanie śledztwa i badania „cywilnego” Rosjanom. Przyczyny wciąż są zagadkowe.

- Dlaczego minister spraw zagranicznych już kilka minut po katastrofie wiedział, że jej przyczyną był błąd pilota? I dlaczego – jak ujawnił gen. Petelicki – biuro PO rozsyłało SMS do swoich polityków z takim samym wnioskiem jako instrukcją do wypowiedzi medialnych?

- Jak przebiegała tzw. „akcja ratunkowa”? Jakie procedury zastosowano? Kiedy i jaki sprzęt oraz ludzie pojawili się na miejscu? Jak wyglądały ich działania? Tego wszystkiego nie wiemy. Tego NIE MA w żadnym „raporcie”. A istnieją poważne podejrzenia, a wręcz dowody na to, że akcji ratunkowej NIE BYŁO. Zdaje się też, że służb ratunkowych udało się wezwać na miejsce zdarzenia dużo mniej niż służb mundurowych i to w skali - nawet na rosyjskie standardy – zadziwiającej. Dlaczego?

- Dlaczego nawet badanie kluczowych dowodów będących w posiadaniu Polski zostało zaniechane? Przypominam film 1:24 zawierający cała serię przedziwnych obrazów. Nie mówię o rzekomo pojawiających się tam postaciach, ale strzałach oraz linach przemieszczających się nad wrakiem. Pierwsze Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego stwierdziła, ale nie potrafi wyjaśnić, drugiego nie zauważyła. Na moje pytanie do prokuratury, czy badana była kwestia lin nad wrakiem – jak dowiódł jeden z blogerów (O.R.K.S. i jego film na youtube „A short film about…”), przemieszczających się z prędkością 10m/s – stwierdzono, że nie. I już.

- Rozmawiamy dziś o czarnych skrzynkach i o nagraniach zarejestrowanych przez jedną z nich. A jak w ogóle doszło do tego, że skrzynki znalazły się w Moskwie? Kto na to zezwolił i jaką rolę odegrał tu Edmund Klich?

- Z serii pytań zapomnianych: w jaki sposób wizytę przygotowywano? Tym już zupełnie nikt nie zaprząta sobie głowy, a przypominam, że są w tej sprawie dokumenty bardzo kłopotliwe dla premiera, jego ministrów i podległych im urzędników.

Wszystkie te kwestie składają się na jedno, postawione przez panią Ewę Kochanowską, a dotyczące wszystkich kłamstw, manipulacji, mataczeń, wymysłów z obu raportów, ukrywania dowodów pytanie. Brzmi ono – „dlaczego to tak wygląda”? I w czyim jest interesie?


Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.