Poprawność polityczna narzędziem walki z patriotyzmem

Naród, który traci pamięć, traci sumienie – to stwierdzenie Zbigniewa Herberta powtarzane jest w różnych formach od lat przez polskich konserwatystów. Przypomnienie, jak ważna dla narodu jest pamięć historyczna, tożsamość narodowa, patriotyzm oddaje to, co dzieje się z nimi w Polsce od początku III RP. Polska rozpoczynając budowę swojej bardzo ułomnej jak dotąd demokracji złożyła na ołtarzu transformacji wzmacnianie w społeczeństwie umiłowania do ojczyzny i przywiązania do niej. Można by wiele pisać o przyczynach takiego stanu rzeczy. Złożyło się na to m.in. włączenie w III RP antypolskich elit komunistycznego establishmentu, które zajęły kluczowe dla kształtowania opinii publicznej pozycje i stanowiska. Obsadziły media, świat kultury, nauki i wiele innych obszarów. Ich silna pozycja w „demokratycznym państwie” w sposób oczywisty uniemożliwiła budowę społeczeństwa, skupionego wokół polskich interesów narodowych, o silnej pamięci historycznej oraz czułego na sprawy narodowe. Choć przyczyn słabego poziomu identyfikacji Polaków z polskością jest więcej - wpłynęło na to również choćby poddanie się regułom globalizacji - ciekawsze wydają się mechanizmy, jakimi z Polaków wykorzenia się polskość.

Najważniejszą metodą walki z narodem i patriotyzmem jest dziś poprawność polityczna. Tzw. polskie elity przekonują opinię publiczną od dawna, że trzymanie się polskości i tradycji jest przejawem staroświeckości, powodem do wstydu i czymś, co trzyma nas w kulturze krajów trzeciego świata. W imię mody, trendów i tym podobnych zjawisk walczy się dziś z przejawami przywiązania do kraju i wzmacnia kosmopolityzm. Symboliczną była reprymenda, jaką usłyszał jeden z uczestników telewizyjnego show muzycznego. Gdy zaśpiewał piosenkę o patriotyzmie dowiedział się, że to są „bogoojczyźniane patriotyzmy jakieś. Okropne”. Za swój utwór został wyśmiany i odesłany do domu. Walka z odczuciami patriotycznymi przybiera w kraju często również postać ekstremalną. Przykładem tego były wydarzenia z 11 listopada. Marsz Niepodległości 2011 od początku był atakowany, a jego uczestnicy wyszydzani. Jednak gdy okazało się, że zainteresowanie imprezą jest ogromne, polska lewica postanowiła zaprosić zagraniczne bojówki, by zablokowały patriotyczny pochód. Po starciach z policją oraz burdach zatrzymano wielu chuliganów, zarówno tych z obozu antyfaszystów, jak i tych, którzy próbowali się podłączyć pod Marsz Niepodległości (choć dziś już wiadomo, że aktywiści lewaccy byli znacznie częściej zatrzymywani). Od tych, którzy robili burdy udając, że są patriotami, niemal z miejsca odwrócili się i odcięli wszyscy. Niemieckich i polskich aktywistów, którzy napadali Polaków i policję, broniła polska lewica, m.in. hołubione przez państwo środowisko Krytyki Politycznej. Okazało się, że w imię poprawności politycznej elity chcą przejść do porządku dziennego nad zdradzieckim zaproszeniem zagranicznych bojówek do Polski. Trudniej o bardziej jaskrawy przykład niegodziwości, jakimi posługują się antypolskie środowiska. W imię poprawności politycznej są one w stanie promować napadanie na Polaków przez zagraniczne hordy.

Choć poprawność polityczna widoczna jest w polskiej debacie publicznej od początku, w ostatnim czasie ten sposób myślenia przybiera na znaczeniu. Widać go również w rozumowaniu i działaniu polityków oraz urzędów. Platforma Obywatelska w imię poprawności politycznej zrezygnowała z walki o interesy narodowe. Zamiast tego mami obywateli ideami europejskości, nowoczesności oraz dobrych kontaktów z partnerami międzynarodowymi. Sposób prowadzenia polityki zagranicznej przez tandem Sikorski-Tusk oraz rządowa propaganda powoduje, że opinia publiczna coraz częściej nie patrzy na politykę, jak na metodę realizowania postulatów państwa narodowego, ale jak na narzędzia budowy nowej utopijnej rzeczywistości. To prowadzi do obniżenia statusu Polski na arenie międzynarodowej oraz braku możliwości realizowania wyznaczonych celów. Skoro po spotkaniach ze światowymi przywódcami nie oczekuje się konkretnych i wymiernych sukcesów tylko dobrego wrażenia i miłych spotkań, trudno, żeby Polska znaczyła cokolwiek w świecie. Nikt jej bowiem nie traktuje, jako wymagającego partnera w rozmowach na szczeblu państwowym.

Niestety coraz wyraźniej widać, że podejście opiniotwórczych elit do Polski i polskości, interesów narodowych oraz naszej ojczyzny powoduje osłabienie znaczenia Polski na świecie oraz przywiązania do kraju w społeczeństwie. Jeśli tendencje się nie zmienią, Polacy mogą przestać czuć się obywatelami polskimi i zacząć myśleć o sobie jako o „obywatelach świata”, „obywatelach Europy”, czy identyfikować się z innymi, sztucznymi grupami paranarodowymi. To niestety skaże Polskę na bycie czwartą ligą wśród państw, ponieważ obywatelom przestanie zależeć na ich prawdziwej ojczyźnie.

Tekst jest częścią artykułu opublikowanego w grudniowym numerze miesięcznika „Opcja na Prawo”.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.