Z Izabelą Brodacką, wdową po Michale Falzmannie - odkrywcy afery FOZZ - rozmawia Tomasz Kwiatek

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Za: Niezależna Gazeta Obywatelska w Opolu

Co się zmieniło w głośniej sprawie zabójstwa Pani męża, śp. Michała Falzmanna, urzędnika NIK, który ujawnił aferę FOZZ?

Ja bym powiedziała, że jeśli się coś zmieniło, to na gorsze. Sąd wydał wyroki w tej sprawie. Zostały skazane dwie osoby, które niewątpliwie były jakimiś tam marionetkami to znaczy Grzegorz Żemek i pani Chimowa [Janina, za-ca Dyrektora Funduszu]. Żemek kończy odsiadywanie wyroku i być może zabłyśnie jako jakiś biznesmen i w ten sposób ta sprawa została odłożona ad acta. A nawet więcej, została zasypana, schowana pod dywan, tak jak i zresztą wiele innych podobnych spraw. Ja uważam, że w państwie, w którym policja nie potrafi wykryć morderców swego komendanta, myślę tu o morderstwie gen. Papały, to właściwie dalsze komentarze są zbyteczne. Bo właściwie wszystkie komendy policji na całym świecie są solidarne i przynajmniej przez solidarność zawodową powinni stanąć na głowie, czyli widać, że tutaj są silniejsze, prawda, jakieś dźwignie, bo nawet solidarność zawodowa policjantów nie ma znaczenia, czyli trudno sobie wyobrazić, że ktokolwiek będzie chciał się tym w ogóle interesować. Takich spraw niewyjaśnionych są setki.

Jak dokładnie z tą aferą FOZZ było? Mogła by Pani przypomnieć naszym czytelnikom, bo Pani zapewne wie wszystko najlepiej?

Oczywiście że wiem. Media piszą o tym różnie. Mąż wykrył aferę FOZZ i to właściwie zupełnie przypadkiem. Pewna osoba, która była prawnikiem jakiejś firmy zauważyła niesłychanie dziwne transakcje i podejrzewała, że są zupełnie fikcyjne. Chodziło o jakieś takie przelewy pieniężne przez jakieś takie wyspy „Hula Gula”, które potem wracały gdzieś do Szczecina. Miały płynąć jakieś kontenery z jakimiś urządzeniami i okazało się, że nie płynęły – nie było ani kontenerów, ani urządzeń. Mąż zaczął się tym zajmować w Izbie Skarbowej i wtedy został ściągnięty do specjalnego zespołu przez pana [Anatola] Lawinę, który też już nie żyje bo został pobity przez nieznanych sprawców.

Wracając do Pani męża…

Mąż został ściągnięty do tego specjalnego zespołu i potem to już była kwestia działania tego zespołu. No ja mogę powiedzieć, że przekazuję tylko to, co mi mówił mąż. On miał podejrzenie, że Lawina tak do końca, to wcale nie chce niczego wykryć i ujawnić, no ale to może była jakaś taka specjalna podejrzliwość męża. Innymi słowy, mogło być tak, że ten zespół został powołany po to, żeby kontrolować to co się dzieje w tej sprawie. W każdym bądź razie ponieważ mąż był odwoływany, przywracany, odwoływany i to było związane z Baniem Handlowym prawda, który bardzo czynnie przeciwstawiał się kontrolowaniu jego akt, to zdecydował się opublikować artykuł w „Spotkaniach” – nie najpierw w CDM „Głos Wolnego Robotnika”, dwa artykuły na temat kradzieży w systemie.

I się ujawniło?

Tak, to znaczy oczywiście kto miał wiedzieć, to i tak o tym wiedział. Natomiast wtedy został postawiony zarzut o działaniu przeciwko państwu.

Że ujawnił?

Tak, że ujawnił coś, co było tajemnicą. Chodziło o to, że wykup długu na rynku wtórnym jest działalnością nielegalną i na pewno nie może tego prowadzić państwo. A FOZZ został powołany właśnie do tego, aby rzekomo wykupywać długi na rynku wtórnym. Ale to wszystko bzdura. FOZZ został powołany, jako taki rezerwuar, to się nazywało pierwotna kumulacja kapitału, tak to zresztą pani prof. Staniszkis nazwała, żeby kto trzeba zgromadził jakiś tam kapitał i odtąd mógł stać się biznesmenem. No i jakoś tamte kurki zostały zakręcone i można powiedzieć, że udało się osiągnąć tyle, że właśnie te kurki zostały zakręcone.

A doktor Sławomir Cenckiewicz pisze książkę na temat afery FOZZ. Zresztą w książce „Długie ramię Moskwy” też jest o tym mowa.

Książki jeszcze nie widziałam. Przekazałam mu notatki męża i wybieram się na promocję książki.

Czy jest szansa, że przyjedzie Pani na promocję tej książki do Opola?

Ograniczę się raczej do Warszawy. Sprawa FOZZ-u będzie tylko fragmentem tej książki.

Dziękuję za rozmowę.

/rozmowa przeprowadzona 18 września 2011 r./

Michał Tadeusz Falzmann - polski urzędnik państwowy, inspektor Najwyższej Izby Kontroli, wykrył nieprawidłowości w Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego i doprowadził do ich ujawnienia. Wynikiem tego była tzw. afera FOZZ. Zmarł nagle 18 lipca 1991, mając 38 lata. Osierocił pięcioro dzieci.

Fundusz Obsługi Zadłużenia Zagranicznego – fundusz powołany na mocy ustawy z 15 lutego 1989 roku przez Sejm PRL IX kadencji, jako jeden z państwowych funduszy celowych, którego oficjalnym celem była spłata polskiego zadłużenia zagranicznego oraz gromadzenie i gospodarowanie środkami finansowymi przeznaczonymi na ten cel. Rzeczywistym zadaniem funduszu było skupowanie na wtórnym rynku zagranicznych długów PRL po znacznie obniżonych cenach, wynikających z niskich notowań długu.

Ekonomiczny sens istnienia funduszu polegał na znacznym obniżeniu wielkości długu wobec zagranicznych wierzycieli, którzy de facto zgadzali się na utratę dużej części swoich wierzytelności w zamian za szybkie odzyskanie stosunkowo niewielkiej jej części na wtórnym rynku. Wykup długów odbywał się przez „podstawione”, często stworzone w tym celu spółki. Operacja ta była niezgodna z obowiązującym prawem międzynarodowym, stąd też przeprowadzana była w tajemnicy.

W praktyce działalność Funduszu doprowadziła do jednej z największych w historii III RP defraudacji środków publicznych oraz kilkunastoletniego procesu sądowego. Do 2011 roku FOZZ funkcjonuje wciąż jako instytucja „w likwidacji”, a utrzymanie biura likwidacyjnego kosztuje ok. 1 mln zł rocznie

Za: wikipedia.pl

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych