Janusz Kurtyka prezesem PiS? Taki był plan Jarosława Kaczyńskiego. W wywiadzie dla „Newsweeka” ujawnił, że chciał, aby jego następcą w partii był szef IPN. Tragedia w Smoleńsku przekreśliła te plany.

Wydawało mi się, że ma to, co pozwoli mu kontynuować linię partii, nawet jeśli nastaną trudne czasy. Do prowadzenia partii trzeba silnej osobowości. Kurtyka ją miał.

Prezes PiS mówi też o rzekomej inwigilacji Lecha Kaczyńskiego.

- Brat mi to mówił. On o tym wiedział.

- Skąd?

- Powiedzmy, że powiedziano mu. Państwo, w którym inwigiluje się głowę państwa, to nie jest państwo prawa.

O sprawie pisała w sierpniu „Gazeta Polska”. Według tygodnika 25 października 2008 r. dane prezydenta wprowadzono do tajnej Bazy Wiedzy Operacyjnej Centrum Antyterrorystycznego ABW, co umożliwiać miało stosowanie wobec głowy państwa metod operacyjnych, w tym podsłuchu.

Kaczyński zdradza też, jakie będą jego pierwsze decyzje, jeśli zostanie premierem.

- Sytuacja zmusza do tego, by zająć się finansami publicznymi. Następna sprawa to program inwestycyjny, który wiąże się z wykorzystaniem środków europejskich. To, oczywiście, nie wszystko. Bo ta ekipa prowadzi niewłaściwą politykę w wielu innych kwestiach — takich jak edukacja, kultura czy stosunki międzynarodowe.

- Składa pan wiele obietnic, które będą mieć skutki finansowe. A jak będzie pan chciał zwiększyć dochody budżetu?

- Planujemy reformę podatkową od 2013 r., która powinna poprawić sytuację finansową kraju. Chcemy pozyskać środki z obszarów nieopodatkowanych, wprowadzimy choćby podatek bankowy i od supermarketów. Poza tym pozyskamy znaczne środki unijne.

Kaczyński nie pozostawia wątpliwości: PiS wejdzie do rządu tylko pod warunkiem, że to on będzie premierem.

Nie chodzi o ambicję. Kto ma stanowisko premiera, ten ma możliwość zmieniania Polski.

Cały wywiad ukaże się w jutrzejszym „Newsweeku”.

znp, Newsweek.pl