Cel jest potrójny: „Bóg, honor i Ojczyzna." Tych, którzy mają jeszcze odwagę wypowiadać te słowa, nazywa się faszystami

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

„Gdyby ktoś rozłożył przede mną mapę świata i zapytał, czy wiem, gdzie znajduje się kraj, w którym rozkwita najbardziej zbutwiały rasizm, to bez chwili zawahania wskazałbym na Polskę" – oznajmił niedawno bloger salonu24. Niektórzy uczą się szybko. Szkoda tylko, że na pamięć i bez zrozumienia. Lekcja antypatriotyzmu trwa.

Już w latach 90. powołano szereg organizacji, które broniły idei równości. Im bliżej nam było do przyjęcia niebieskiej flagi za własną, tym szybciej rosła liczba instytucji chętnych do wpisania Polski w globalistyczny nurt tolerancji. W 2004 r. uruchomiono „Krajowy Program Przeciwdziałania Dyskryminacji Rasowej, Ksenofobii i Związanej z Nimi Nietolerancji 2004–2009". Miał zdiagnozować sytuację w Polsce i prowadzić monitoring. Szybko się okazało, że to doskonała okazja do przemianowania pojęć i wyeliminowania z katolicko-patriotycznej Polski zabobonnych wierzeń. Patriotyzm zrównano pojęciowo z rasizmem, faszyzmem i antysemityzmem, a moralność z homofobią; Kościół nazwano strefą wpływów, niezależnie myślących ciemnogrodem, a poszukujących prawdy „tropicielami spiskowej teorii dziejów".

W 2006 roku żydowska organizacja Anti-Defamation League opublikowała raport „Poland: Demokracy and the challenge of extremism". Walcząca od 1913 roku z przejawami antysemityzmu w USA i Europie Liga postanowiła wnikliwie przyjrzeć się Polsce. Prócz analizy zawarła w dokumencie konkretne zalecenia: usunięcie Romana Giertycha ze stanowiska Ministra Edukacji, postawienie przed sądem Radia Maryja za nadawanie antysemickich audycji, zablokowanie wsparcia finansowego rozgłośni od osób indywidualnych oraz zbojkotowanie stacji przez wpływowe środowiska. Raport zdefiniował też partie prawicowe, jako antysemickie i nietolerancyjne. Powołując się na doniesienia „Gazety Wyborczej", autorzy dokumentu zaniepokoili się wyborem Piotra Farfała, związanego w przeszłości z Młodzieżą Wszechpolską, na prezesa TVP. Wystarczającym potwierdzeniem faszystowskich upodobań Wszechpolaków miały być zdjęcia, na których dopuszczali się rzekomego „hajlowania". Wywołało to niemały zamęt w świadomości Polaków. Po latach sowieckiej propagandy niewielu pamięta, że gest jest salutem rzymskim i w przedwojennej Polsce stanowił oczywiste nawiązanie do naszych cywilizacyjnych korzeni.

Raport ADL powołuje się parokrotnie na artykuły „Gazety Wyborczej" i sygnały Stowarzyszenia Nigdy Więcej, obnażające rzekomy antysemityzm Polaków. Odzwierciedlenie jego zaleceń można było dostrzec w działaniach zarówno organizacji antyfaszystowskich jak i medialnych. Stowarzyszenie wszczęło kampanię „Giertych musi odejść", a lansowany przez „Krytykę Polityczną" i „Gazetę" młody artysta Wilhelm Sasnal, spektakularnie wyraził swoją niechęć do prezesa Telewizji. Odmawiając przyjęcia nagrody od TVP Kultura stwierdził: „Brzydzę się ludźmi, którzy dyskryminują innych ze względu na orientację seksualną, pochodzenie czy kolor skóry. Brzydzę się kimś, kto nie brzydzi się faszyzmem – to dla mnie pryncypialne. Gdyby nagroda była finansowa, to po prostu przekazałbym ją na rzecz Stowarzyszenia Nigdy Więcej".

Stowarzyszenie to przez kilkanaście lat wnikliwie monitorowało przejawy antysemityzmu, ksenofobii, homofobii i faszyzmu. Powstała w ten sposób niemal pięciuset stronicowa „Brunatna Księga", wydana przy współpracy z Collegium Civitas i Fundacją St. Batorego. Pod lupę trafili prawicowi politycy i katolickie media: Radio Maryja, Nasz Dziennik, TV Trwam. Liczne zarzuty antysemityzmu pojawiają się także pod adresem wydawnictwa ANTYK. Wydawane przez nie publikacje do tego stopnia zaniepokoiły członków stowarzyszenia, że złożyli doniesienie do prokuratury. Ta jednak, po półrocznym śledztwie, podjęła decyzję o umorzeniu sprawy, twierdząc, że „w rozprowadzanych w „Antyku" publikacjach „nie sposób doszukać się jednoznacznych treści nawołujących do postępowań pozaprawnych". Kilkukrotne próby wznowienia śledztwa przez Prokuraturę, z uwagi na brak przedmiotowej argumentacji spełzły na niczym. Istnieniem Radia Maryja niepokoiły się też inne instytucje. Raport Europejskiej Komisji Przeciwko Rasizmowi i Nietolerancji z 2010 r. oskarża je o antysemityzm, choć jednocześnie zaznacza, że powiadomiona o nieprawidłowościach Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie stwierdziła niczego niepokojącego.

Toruńskie media zwalczane są od dwudziestu lat z wyjątkową determinacją. Jego założyciel o. Tadeusz Rydzyk przedstawiany był w mediach, jako współpracujący z mafią właściciel Maybacha, a wspierających go darczyńców poddawano wnikliwym kontrolom. Żeby odczarować to obrośnięte mitem antysemityzmu medium wystarczy włączyć radio. Przekonała się o tym grupa socjologów z Uniwersytetu Warszawskiego, która pod kierunkiem prof. Ireneusza Krzemińskiego zbadała przekaz stacji w sierpniu 2007 r., w samym centrum uroczystości patriotycznych, religijnych i przedwyborczej kampanii. Wyniki badań obaliły stereotypy.

Radio Maryja nie jest antysemickie, a proponowany przez nią typ pobożności jest głęboki i autentyczny, nie jak próbowano wmówić rytualistyczny, kolektywistyczny i powierzchowny".

Prof. Krzemiński przyznał, że „w przekazie stacji widoczny jest pozytywny stosunek do mniejszości narodowych, pluralizmu demokratycznego i wyraźny antysowietyzm". Analizowano też przekaz innych mediów na temat Radia. Uwagę socjologów przykuł zakłamany obraz rozgłośni prezentowany przez „Gazetę Wyborczą". Zdaniem Karola Osłowskiego „skłania on do zastanowienia się nad problemem obiektywności prasy, której w „Gazecie" nie widać. Można odnieść wrażenie, że „Gazeta Wyborcza" nie relacjonuje dyskusji, tylko prowadzi pewną politykę".

Polityka „Wyborczej" odsłoniła swój nowy front właśnie sierpniu 2007. „Patriotyzm jest jak rasizm" ogłosiła.  „Nie ma on żadnego uzasadnienia moralnego" i jest „równolatkiem nowoczesnego antysemityzmu". Takie oto tezy Petera Singera zaprezentował Tomasz Żuradzki, dzieląc się przy okazji swoim wielkim zniesmaczeniem obchodami Święta Wojska Polskiego:

„pod moimi oknami przedefilowały setki ludzi wyszkolonych do zabijania innych ludzi. (...) W XX wieku największe pokazy potęgi militarnej urządzały zbrodnicze dyktatury. Dziś defilady wojskowe są nieodłącznym elementem autorytarnych rządów Putina. Od środy stały się także znakiem rozpoznawczym karykaturalnych rządów naszych bliźniaków. Państwo, które nie jest w stanie zbudować ani kilometra równej autostrady, (...) urządziło ludowi igrzyska".

Choć budowanie autostrad nigdy nie szło nam tak źle, jak w ostatnich latach, „Gazeta" nie powtórzyła tej retoryki w ubiegłym roku. Przed Świętem Wojska Polskiego z wielkim wzruszeniem przedstawiała prezydenta Komorowskiego wycinającego z pierwszakami biało-czerwone kotyliony, a obecność p.o. prezydenta RP w Moskwie podczas Dnia Zwycięstwa opisywała z prawdziwym pietyzmem. Nie raziło jej wtedy maszerujące po placu Czerwonym Polskie Wojsko. Militarnie silna Rosja widać „Gazecie" imponuje. W Polsce mamy jednak przyjąć zupełnie inne założenia. Zdaniem Żuradzkiego „masowa ekstaza na widok kilku maszyn do zabijania to jaskrawy przykład kultywowania skłonności morderczych". Proponuje więc za Singerem, autorem promowanej w tekście książki „Jeden Świat", zanurzenie się w globalistycznej euforii. Mamy przecież „jedną atmosferę, jedną ekonomię, jedno prawo i jedną wspólnotę". Kim jest lansowany przez GW australijski etyk Peter Singer? Zasłynął przed trzydziestoma laty opracowaniem idei „wyzwolenia zwierząt". Postulował zrównanie praw szympansów z prawami ludzi. Jest zwolennikiem aborcji, nawet w zaawansowanej ciąży; rodzicom przyznaje prawo do zabijania swoich nowonarodzonych dzieci, a zoofilię uważa za zjawisko normalne. Jego zdaniem „główną przeszkodą na drodze do reform, które wielu ludziom na całym świecie przyniosłyby ulgę w cierpieniu jest religia."

I tak oto katolicka Polska znowu wyrasta garbem na globalistycznych plecach unijnej tolerancji. Nic dziwnego, że próbuje się zmienić myślenie ciemnogrodu, skoro blokuje on rozwój wspaniałego „jednego świata". Walka o zmianę społecznej świadomości trwa. Cel jest potrójny: „Bóg, honor i Ojczyzna." Tych, którzy mają jeszcze odwagę wypowiadać te słowa głośno nazywa się faszystami, a próbujących dotrzeć do prawdy o smoleńskiej katastrofie, oszołomami. Atakowane są też niezależne media, zwłaszcza te najsilniejsze. Radio Maryja od lat poddawane jest procesowi dyskredytacji i drwin. Podejmowane są też próby jego likwidacji. Do KRRiTv nieustatnie napływają listy i petycje nawołujące do zamknięcia toruńskiej rozgłośni.

Lista tematów zakazanych uzupełniona została o Smoleńsk. Wszelkie próby dotarcia do prawdy zwalczane są histeryczną salwą zagłuszaczy. Wbijanie Polaków w garnitur obowiązujących wersji zdarzeń tylko potęguje ich bunt. Gaszenie płonących zniczy z pewnością nie powstrzyma ich pytań i nie zniechęci do wspólnego przeżywania rocznicowych uroczystości. Będą się spotykać, modlić i wspominać, mimo, że warszawskie syreny nie zawyją, by uczcić pamięć Pasażerów tragicznego lotu, a flagi z kirami nie zawisną na warszawskich ulicach. Rozkazu zapomnienia Polacy wypełnić nie chcą. Fakultatywna lekcja antypatriotyzmu nie cieszy jak na razie powodzeniem, a jej frekwencję podnoszą jedynie zakompleksieni drugoroczniacy, bezrefleksyjnie wkuwający podyktowane regułki.

Autor

Nowy portal informacyjny telewizji wPolsce24.tv Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych