"Warto Rozmawiać": Dlaczego agent SB przygotowywał wizytę prezydenta w Katyniu? „To jest kwestia bezpieczeństwa państwa"

Dokładnie rok temu MSZ skierował Tomasza Turowskiego do ambasady w Moskwie. To on czekał 10 kwietnia 2010 roku na lotnisku w Smoleńsku. Dziś okazało się, że od połowy lat 70 był agentem wywiadu PRL-owskiej Służby Bezpieczeństwa działającym m.in. w Watykanie.

Dlaczego człowiek, który donosił komunistom na Papieża zrobił w III RP karierę dyplomaty? Dlaczego właśnie on przygotowywał wizytę prezydenta w Katyniu?

Gośćmi programu byli prof. Tadeusz Iwiński – SLD; Grzegorz Kostrzewa-Zorbas - były dyplomata; prof. Andrzej Zybertowicz – socjolog; Cezary Gmyz – Rzeczpospolita

Cezary Gmyz:

"14 lutego 2010 r. zapadła decyzja, że Tomasz Turowski, który był poza MSZ-tem, ale był równocześnie członkiem służby zagranicznej zostaje skierowany na placówkę do Moskwy. MSZ twierdzi, że jednym z głównych jego zadań jest przygotowanie obu wizyt, zarówno z 7-go jak i 10-go kwietnia. Ta decyzja budzi zdumienie, bo ściągnięcie człowieka do pracy po trzech latach absencji w MSZ-cie w trybie alarmowym - bo jednego dnia nominacja, drugiego dnia wyjazd - rodzi podejrzenia."

Wyemitowano nagraną wypowiedź Piotr Jeglińskiego – działacza niepodległościowego, który znał Tomasza Turowskiego:

„Chciałbym zadać jedno pytanie, które mnie nurtuje – co robił Tomasz Turowski w maju 1981 r., kiedy był zamach na papieża Jana Pawła II?"

Cezary Gmyz:

„Dokumenty nt. zamachu z 13 maja nie tylko w meldunkach Tomasza Turowskiego zostały bardzo skutecznie wyczyszczone."

Tadeusz Iwiński:

„Doszukiwanie się teorii spiskowych i jeszcze wiązanie tego z zamachem na papieża i tragedią smoleńską wydaje mi się szalenie naciąganą historią. Mimo, że Napoleon mawiał, że trzeba uważać na szpiegów, bo z nimi jest więcej kłopotów niż korzyści, to przecież cały świat, wszystkie państwa do dzisiaj wykorzystują także w dyplomacji wywiad i kontrwywiad. (...) W 1990 r. gdy następowała transformacja i była weryfikacja służb specjalnych postanowiono, i w moim odczuciu słusznie,  żeby w zasadzie, poza pojedynczymi, szczególnymi przypadkami, wywiad i kontrwywiad jako rzecz najcenniejszą, zostawić. (...) W służbach dyplomatycznych ludzie z wywiadu, czy kontrwywiadu to jest standard. I to się może komuś podobać, lub nie."

Andrzej Zybertowicz:

„To na pewno była dobra decyzja, tylko pytanie, dla kogo. (...) Uderzyła mnie inna rzecz, gdy uświadomiłem sobie obecność Tomasza Turowskiego w Rzymie w momencie zamachu na Papieża i w Smoleńsku w momencie tej strasznej katastrofy, przypomniałem sobie fragment książki Ryszarda Kapuścińskiego, gdy mówi: „to chyba moja dwudziesta czwarta rewolucja", otóż nie jest tak łatwo, będąc nawet ruchliwym reporterem, znaleźć się na czas, albo przed czasem, w momencie, gdy na całym świecie dzieją się te rewolucje. (...) Widzę tu jakąś przerażającą skuteczność w plasowaniu ludzi pracujących dla wywiadu."

Jan Pospieszalski:

"Co o naszej służbie dyplomatycznej, świadczy fakt, że mogą w niej uczestniczyć i być wysyłani na ważne placówki, tacy panowie, jak niedoszły jezuita, oficer wywiadu PRL-owskiego, zatrudniony od 73 r. Tomasz Turowski?"

Grzegorz Kostrzewa-Zorbas:

„Nie jest tak, że automatycznie każdy agent, czy oficer przechodził do nowych służb. Przejście kogoś, kto szpiegował Papieża w Watykanie, szpiegował rosyjskich opozycjonistów utrzymujących kontakty z zachodem, z Watykanem, a robił to Tomasz Turowski, przejęcie go przez III RP byłoby uzasadnione tylko w takim wypadku, gdyby na rzecz wolnej Polski wniósł coś nadzwyczajnego, nadzwyczajną wiedzę, kontakty, umiejętności. Być może to zrobił. Tego nie wiem."

Cezary Gmyz:

„Jest wysłany do jezuitów już jako funkcjonariusz służb specjalnych i jaką trzeba mieć odporność psychiczną, żeby spędzić w zakonie jezuitów 10 lat i szpiegować ich dostarczając dziesiątki, setki, tysiące informacji... (...) Cała akcja to majstersztyk i powinna być ona wykładana w każdej szkole wywiadu na świecie."

Andrzej Zybertowicz:

„To jest człowiek, który pracował dla służb komunistycznego państwa, które wykonywały zlecenia i dzieliły się informacjami ze Związkiem Radzieckim. Potem został zatrudniony w dyplomacji wolnej Polski i prawdopodobnie w tajnych służbach wolnej Polski i tę wolną Polskę oszukał, jeśli się okaże, że wniosek lustracyjny IPN-u jest zasadny, że złożył fałszywe oświadczenie lustracyjne, czyli mielibyśmy do czynienia z taką sytuacją, że wolna Polska dała mu szansę pracy dla kraju i on ten kraj oszukał."

Jan Pospieszalski:

„Czy wiemy, kto wysłał Tomasza Turowskiego na placówkę do Moskwy. Jakie to szczególne predyspozycje tego pana sprawiły, że na 7 czy 8 tygodni przed wizytą premiera i prezydenta w Katyniu, właśnie Tomasza Turowskiego przywołuje się gdzieś z niebytu i wysyła do Moskwy?"

Cezary Gmyz:

„Sam Tomasz Turowski powiedział, że polska dyplomacja sobie nie radzi i został nagle wezwany z prywatnego biznesu, żeby przygotować tę wizytę."

Tadeusz Iwiński:

„Pan prof. Zybertowicz, jeśli go dobrze interpretuję, zdaje się nawoływać do powrotu do szaleństwa lustracyjnego."

Cezary Gmyz:

„To nie jest szaleństwo, to jest kwestia bezpieczeństwa państwa."

Kra/Sil

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.