Grzegorz Schetyna 20 lat temu: antykomunistyczny radykał. Zobacz zdjęcie

Wpadła nam w ręce publikacja najnowsza publikacja Instytutu Pamięci Narodowej pt. „NSZ. Niezależne Zrzeszenie Studentów. 1980-1989. Obrazy”, wydana z okazji 30-lecia powstania organizacji. Wśród setek zdjęć i reprodukcji, zdjęcie Grzegorza Schetyny z Lechem Wałęsą, z podpisem: „Spotkanie Lecha Wałęsy ze studentami na Uniwersytecie Wrocławskim; prowadził je działacz wrocławskiego NZS Grzegorz Schetyna, 27 lutego 1989 r. (zbiory NAF Dementi).”

Zwróćcie państwo uwagę na wyraz twarzy obecnego marszałka Sejmu. Rewolucyjny, bezkompromisowy, widzący daleko. Bo Schetyna to człowiek, który w PRL był twardym antykomunistą, a po 89 roku nieufnie podchodził do Okrągłego Stołu. Dziś jest fundamentem układu, który broni najważniejszych ustaleń Okrągłego Stołu. Tak o jego biografii pisał Rok temu w „Polsce The Times” Piotr Zaremba:

„Człowiekiem cienia był od początku. Jego ojciec z zawodu nauczyciel chemii, podczas wojny jako żołnierz lwowskiego okręgu AK wykonywał wyroki śmierci na konfidentach. Grzegorz urodzony w Opolu w roku 1962 (młodszy o 5 lat od Tuska) podjął studia prawnicze na Uniwersytecie Wrocławskim. Podczas solidarnościowej manifestacji (w stanie wojennym nigdzie nie było tak ostro jak we Wrocławiu) trafił na noc do aresztu, więc dziekan prawa zmusił go do przeniesienia się na historię, nie chcąc mieć u siebie "burzyciela porządku".

W wieku 21 lat dostał się do Solidarności Walczącej , wyjątkowo radykalnej podziemnej organizacji walczącej z PRL. Składał wojskowa przysięgę, miał pseudonim "Radek". Odpowiedzialny za kolportaż nielegalnych druków biegał po ulicach Wrocławia pełnych milicyjnych patroli między zakonspirowanymi lokalami. Było to dla niego naturalną kontynuacją rodzinnej tradycji AK. Co ciekawe, sam przyznał mi kiedyś, że to go nauczyło mieć dwie twarze i działać za kulisami. Sympatyczny chłopak grający z kolegami ze studiów w piłkę, a równocześnie zmagający się ze stresem prawie żołnierz. - Był z niego świetny organizator - opowiada Grupiński, który mieszkał w akademiku w jednym pokoju z bratem Schetyny, a w latach 80. współpracował z Solidarnością Walczącą i wydawał jej bibułę. - Gdy trzeba było coś wydrukować w Warszawie, czekało się tygodniami. A u Grzegorza we Wrocławiu - dzień, dwa. Jego ludzie chodzili jak wojsko.

W drugiej połowie lat 80. Grzegorz Schetyna zaangażował się w Niezależne Zrzeszenie Studentów. Był rzutkim organizatorem, antykomunistycznym radykałem, a równocześnie człowiekiem towarzysko bardzo malowniczym. Dawny kolega z warszawskiego NZS nie może się go nachwalić: "Zadziorny, odważny, a przy tym świetne, czysto sytuacyjne poczucie humoru, znakomity kompan, lojalny kolega".

Ten człowiek nie chce jednak mówić pod nazwiskiem. Jest dziś zwolennikiem Mariusza Kamińskiego, innego historycznego lidera NZS. "W moim środowisku chwalenie Schetyny nie jest mile widziane".

(…) Czy był to tylko sentyment? W 1998 roku Schetyna jako jedyny poseł Unii Wolności głosował za ustawą dekomunizacyjną. Ale kolega z wrocławskiego NZS Ryszard Czarnecki zauważył po latach: To cały Grzegorz, w Warszawie głosuje za dekomunizacją, a u siebie bierze do rady nadzorczej klubu Śląsk Wrocław Jerzego Szmajdzińskiego, polityka SLD, który po przyjęciu tej ustawy musiałby odejść z polityki.

Jako polityk PO kilka razy pomagał IPN- -owi. - Na zarządach zajmował stanowisko antykomunistyczne, bliskie mnie - ocenia Jarosław Gowin. Ale inny kolega z Platformy jest bardziej sceptyczny. - Kiedy Janusz Kurtyka miał realne kłopoty, nie kiwnął nawet palcem. To sentyment, nic więcej.

Pytanie, czy z sentymentu, czy z politycznej kalkulacji namawiał Donalda Tuska, aby zatrzymał na stanowisku szefa CBA Mariusza Kamińskiego. Tak czy inaczej tego akurat kroku dziś pewnie żałuje.

Radykalny, nieufny wobec okrągłego stołu, dzisiejszy lider PiS Adam Lipiński z Wrocławia wspomina ze śmiechem, jak musiał mu wpychać ulotki nawołujące do głosowania 4 czerwca 1989 roku. Sprawa ma jeszcze i inny wymiar. Opowiada działacz NZS: Antykomunizm był w praktyce jego jedyna ideą. Gdy zaczął przechodzić do historii, Grzegorz stał się czystym technikiem władzy.

(…) Po wygranych przez Solidarność wyborach 4 czerwca Schetyna wraz grupą kolegów z NZS wyległ na ulice Wrocławia. Oczywiście po suto zakrapianej balandze. Zatrzymała ich milicja. "To już jest nasza Polska" - rzucił im w twarz 26-latek po wieloletnim stażu w konspiracji.

Szybko jednak ta wynikająca z dumy odpowiedź nabrała nowego wymiaru. Schetyna, lider ulicznych zadym, zostaje asystentem wojewody z rekomendacji Komitetu Obywatelskiego. Wkrótce potem był już wicewojewodą - typ kariery dziś z trudem wyobrażalnej. - Gdy Grzegorz wszedł do urzędu, inaczej niż większość naszej strony szybko się zorientował, o co chodzi w świecie władzy - wspomina Krzysztof Turkowski (dziś w Polsacie), który go na stanowisko polecił.”

Dziś Grzegorz Schetyna może z pewnością powiedzieć: "To już jest nasza Polska". A że to jednak państwo wyrastające z PRL? No cóż, cenawładzy  bywa wysoka...

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.