Kaczyński: „kondominium rosyjsko-niemieckie w Polsce”. PO, SLD i PSD oburzone, zwołują konferencję. Wszyscy przeciw PiS

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP
fot. PAP

W opublikowanym w najnowszym numerze „Gazety Polskiej” wywiadzie prezes PiS Jarosław Kaczyński stwierdza m. in.:

"Platforma i jej zaplecze doskonale zdają sobie sprawę, że Polska, która uczci pamięć Lecha Kaczyńskiego nie będzie tą Polską, której oni chcą (...) Tak jak Piłsudski nie mógł być symbolem PRL. Tak samo Lech Kaczyński - przy całej nieporównywalności postaci - nie może być symbolem kondominium rosyjsko-niemieckiego w Polsce" – mówi Kaczyński.

Na zwołanej w Sejmie konferencji prasowej przedstawiciele trzech partii - PO, PSL i SLD – ogłosili wspólne stanowisko w sprawie słów prezesa PiS o „kondominium rosyjsko-niemieckim w Polsce”. Nazwali je "skandalicznymi". Wspólnie wystąpili Andrzej Halicki z PO, Grzegorz Napieralski z SLD i Eugeniusz Grzeszczak z PSL.

„Polacy mogą czuć się nieswojwo, gdy lider opozycji w tak bezpodstawnych słowach określa stosunki Polski z Rosją i Niemcami” – mówił Napieralski.

Z kolei Andrzej Halicki apelował do członków Prawa i Sprawiedliwości, by „zastopowali proces obrażania Polaków.”

W wywiadzie dla “Gazety Polskiej” Jarosław Kaczyński mówi także:

O Henryce Krzywonos:

Mam poczucie, że wystąpienie pani Krzywonos było zaplanowane jeszcze przed zjazdem „Solidarności”. Donald Tusk nie mógł nie przyjąć zaproszenia na to spotkanie. Musiał przyjechać, jednak miał świadomość, iż nikt go nie powita owacjami. Dlatego istniała potrzeba przykrycia jego agresywnego wystąpienia i wygwizdania przez związkowców jakimś wydarzeniem, które przy okazji uderzy we mnie. Taka jest – w mojej ocenie – geneza wejścia na scenę pani Krzywonos. Bez względu na to, co bym powiedział, jej reakcja byłaby taka sama. Widziałem zresztą, iż wstała wcześniej, niż ja powiedziałem to, co rzekomo ją tak zdenerwowało.

O przyczynach słabości obecnej “Solidarności”:

„Solidarność” została rozbita przez wprowadzenie stanu wojennego. Odpowiedzialność za to ponosi Jaruzelski. To z kolei Bronisław Komorowski – z partii Donalda Tuska – tak fetował Jaruzelskiego choćby na uroczystości zaprzysiężenia. Taka jest prawda, Donald Tusk posługuje się wersją kłamliwą, bo tak jest mu wygodniej.

O wypowiedzi Mazowieckiego iż to nie jego, ale Bronisława Geremka Jarosław Kaczyński oskarżył o ugodowość w czasie strajku:

Mam kilka zasad, których nigdy nie łamię. Wśród nich jest ta, że nie komentuję i nie opowiadam prywatnych rozmów. Dziwię się, że pan Mazowiecki w mediach cytuje strzęp prywatnej rozmowy ze mną. To w mojej ocenie nie przystoi. Ale każdy odpowiada za siebie i kieruje się swoim sumieniem. Za zachowanie ze wszech miar niegodziwe uważam okazywanie braku szacunku dla zmarłych. To nie tylko sprzeczne z zasadami, które tworzą naszą cywilizację, ale też jakże niskie. Atakowanie człowieka, który nie może się obronić, nie wymaga żadnej odwagi, do tego wystarczy jedynie bezczelność.

O roli Lecha Kaczyńskiego w czasie strajku w stoczni:

Leszek rzeczywiście nie był na całym strajku, ale nigdy nie twierdził, iż był. Był obecny w drugiej fazie, i tę obecność można liczyć w dniach, a nie w godzinach. To wynikało z dwóch powodów. Po pierwsze, otrzymał zadanie rozmów z negocjatorami. Miał ku temu predyspozycje, przede wszystkim jako świetny prawnik, zresztą napisał część porozumienia. A po drugie – Brat był wówczas w zupełnie wyjątkowej sytuacji rodzinnej. Marta była maleńka, a Marylka bardzo bała się zostać sama. Mimo to zaangażował się tak, jak tylko mógł, i jego rola jest nie do pominięcia. Wszyscy, którzy twierdzą, iż było inaczej, zwyczajnie kłamią, bo przecież wystarczy zajrzeć do książek, by sprawdzić, jak było naprawdę.

O sytuacji pod krzyżem:

"Jestem pewien, że decyzja o tolerowaniu łamania prawa wobec obrońców krzyża nie została podjęta w policji. Nawet nie w MSWiA. Odpowiedzialność za napady na Krakowskim Przedmieściu spada na szefa rządu.”

O Lechu Wałęsie:

"Trudno będzie z Lecha Wałęsy uczynić jedynego bohatera Solidarności. Jestem pewien, że kolejne książki o panu Wałęsie – a przecież na pewno powstaną - dokonają dalszej dekonstrukcji tej postaci. (…) W mojej ocenie liderzy PO, czy szerzej liderzy establishmentu, mają problem z Lechem Kaczyńskim, (...) a budowana przez nich konstrukcja lukrująca postać Lecha Wałęsy za jakiś czas rozsypie się jak domek z kart."

Pat

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych