Dobre samopoczucie, buta i pewność siebie prezydenta Opola budzą przerażenie. Człowiek, który jedną decyzją przekreślił ponad półwiekową tradycję, bryluje w mediach, chwali się sukcesem i oskarża Telewizję Polską. Tymczasem – jak dowiedział się portal wPolityce.pl – od wielu miesięcy dawał wyrazy niechęci we współpracy z TVP. W 800-lecie Opola jego włodarz zniszczył kulturalny dorobek całych dekad. Sprawił, że w stolicy polskiej piosenki nie wybrzmi w tym roku festiwalowy hejnał. O kulisach całej sprawy piszę w najnowszym numerze tygodnika „wSieci”, który w poniedziałek ukaże się w kioskach. Nie będę więc dublować zawartej tam treści. Skupię się na wyjaśnieniach Telewizji Polskiej. Maciej Stanecki, wiceprezes TVP opisał w rozmowie z wPolityce.pl przebieg tego konfliktu.
Zacznijmy od początku. Od rzekomej czarnej listy, która miała eliminować wykonawców z występów na antenie TVP.
Sprawa czarnej listy jest fikcją. Oczywiście rokrocznie jest kwestia wyboru artystów. Jeśli musimy zdecydować się na 10 piosenek debiutantów, zawsze jest żal tych wykonawców z pierwszej trzydziestki najciekawszych w danym roku, którzy nie zostali zakwalifikowani. Było jury, które miało kilka tygodni na podejmowanie decyzji, jak przy każdym festiwalu. Mam wrażenie, że skanalizowano typowe w takich przypadkach emocje osób, które nie miały w tym roku szczęścia, żeby znaleźć się na scenie, wokół kojącego duszę wytłumaczenia: „Jesteś świetny, ale za poglądy cię wycieli”
— tłumaczy w rozmowie z wPolityce.pl Maciej Stanecki, wiceprezes TVP.
Już po całej fali odejść pojawiła się sprawa Dr. Misio. Właściwie żaden z artystów nie wskazał w czyjej obronie staje, rezygnując z festiwalu. Nikt też nie wskazał na Dr. Misio, z wyjątkiem Artura Orzecha, mającego prowadzić koncert, w którym planowany był występ Andrzej Jakubika. Okazuje się, że zgłoszona przez niego piosenka nie zawierała teledysku. Wykonawcy przysyłali je dopiero później, po rozstrzygnięciach jurorskich. Sama piosenka przeszła eliminacje. Niestety zaprezentowany później teledysk z oczywistych względów przekreślił możliwość pokazania go w konkursie. Skrajnie antyklerykalny, antykatolicki i wulgarny.
W rozmowie z portalem wPolityce.pl Maciej Stanecki tak tłumaczy tę kwestię:
Wśród zaproszonych był zespół Dr Misio. Musieliśmy zrezygnować z zakwalifikowania tego zespołu do Koncertu Debiutów. Stało się to wiele dni po wybuchu tej fikcyjnej „afery”, więc z całą pewnością Kayah nie miała na myśli Dr. Misio ogłaszając swoją rezygnację. Organizatorzy podjęli tę decyzje w związku z zakwestionowaniem spotu Dr. Misio do piosenki „Pismo”, który w żadnym razie nie mógł znaleźć się w puli materiałów medialnych związanych z festiwalem. Naprawdę wystarczy go obejrzeć. Każdy musi uczciwie przyznać, że ten spot zostałby zakwestionowany tak samo dzisiaj, jak i pięć czy dziesięć lat temu. Tak samo na festiwalu opolskim, jak i na każdym innym festiwalu organizowanym przez publicznego nadawcę w Europie. Po prostu narusza podstawowe standardy, operuje przejaskrawionymi stereotypami, budzi w widzach negatywne emocje, narusza wrażliwość religijną etc. Według reguł skodyfikowanych w dokumentach statutowych nadawcy publicznego jest dla nas nieemisyjny, czego nie można powiedzieć o samych słowach piosenki. Jeżeli ktoś ma w tej kwestii jakieś wątpliwości, wystarczy wyobrazić sobie identyczny spot, ale na przykład z muzułmańskimi mułłami czy rabinami w rolach głównych emitowany we francuskiej, belgijskiej, izraelskiej czy niemieckiej telewizji publicznej. Jest to wyobrażalne? Sam Arkadiusz Jakubik bardzo dziwił się, że jego piosenkę zakwalifikowano do Koncertu Debiutów w momencie, gdy spot do niej był już od kilkunastu dni dostępny gdzieś w Internecie
— wyjaśnia wiceprezes TVP. Podkreśla, że „decyzje części artystów o rezygnacji z występu na Krajowym Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu Telewizja przyjęła z wielkim smutkiem”.
Chciałoby się powiedzieć, że decyzje te są dla nas zupełnie niezrozumiałe, ale z drugiej strony widzimy niebywałą skalę szumu medialnego, przeinaczeń, kolportowania przez część mediów komercyjnych fejk news na temat kulis organizacji tegorocznego festiwalu. Istotnie, mogło to człowieka wprawić w stan zupełnej dezorientacji
— mówi, dodając że widać było w całej tej fali odejść
Niemal wszyscy odwołujący swój występ stwierdzili, że robią to w geście solidarności z niezaproszonymi lub usuniętymi ze względu na ich poglądy polityczne. Pierwsza uczyniła to Kayah. Jak napisała: „Na Festiwalu w Opolu w tym roku nie wystąpię. I jest to moja decyzja. Na znak jedności z tymi, którzy na cenzurowanym byli i nadal pozostali…”. Sama Kayah jest wciąż obecna w rozlicznych programach i wydarzeniach Telewizji Publicznej jak „Sylwester z Dwójką”, „Kolędy z Gwiazdami”, „Jaka to melodia”, „Pytanie na śniadanie” etc. Nie napisała jednak z kim konkretnie się solidaryzuje. No właśnie z kim? Ktoś wie? Kto konkretnie według tych artystów powinien bezwzględnie wystąpić w tym roku na festiwalu z uwagi na swoją wybitną twórczość, ale nie został zaproszony wyłącznie dlatego, że jest „niepoprawny politycznie” i figuruje na jakiejś mitycznej czarnej liście? Próbowaliśmy to ustalić w rozmowach z Marylą Rodowicz, pracownikami biura organizacji festiwalu i komisją kwalifikacyjną. Nie udało mi się trafić na żaden ślad takich zdarzeń. Maryla Rodowicz na specjalnej konferencji wydała oświadczenie, że nic takiego nie miało miejsca. Mimo to balon plotki wciąż narastał
— podkreśla Stanecki w rozmowie z wPolityce.pl, dodając że przecież w większości artyści znają się prywatnie, wiedzą kto ma jakie zapatrywania, światopogląd.
Jak można uwierzyć, że lista uczestników tegorocznego Opola świadczyła o stosowaniu jakiejś selekcji pod względem preferencji politycznych i tylko dlatego na niej się znaleźli? Wystarczy ją przejrzeć
— dodaje. Ciekawostką jest, że wykonawcy, którzy wycofali się z opolskiego festiwalu, jeszcze wczoraj mogli być podziwiani przez widzów telewizyjnej Jedynki w koncercie „Nie ma jak u Mamy”. Bojkotująca Telewizję Polską Natalia Szroeder czy Małgorzata Ostrowska dały piękny występ.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Dobre samopoczucie, buta i pewność siebie prezydenta Opola budzą przerażenie. Człowiek, który jedną decyzją przekreślił ponad półwiekową tradycję, bryluje w mediach, chwali się sukcesem i oskarża Telewizję Polską. Tymczasem – jak dowiedział się portal wPolityce.pl – od wielu miesięcy dawał wyrazy niechęci we współpracy z TVP. W 800-lecie Opola jego włodarz zniszczył kulturalny dorobek całych dekad. Sprawił, że w stolicy polskiej piosenki nie wybrzmi w tym roku festiwalowy hejnał. O kulisach całej sprawy piszę w najnowszym numerze tygodnika „wSieci”, który w poniedziałek ukaże się w kioskach. Nie będę więc dublować zawartej tam treści. Skupię się na wyjaśnieniach Telewizji Polskiej. Maciej Stanecki, wiceprezes TVP opisał w rozmowie z wPolityce.pl przebieg tego konfliktu.
Zacznijmy od początku. Od rzekomej czarnej listy, która miała eliminować wykonawców z występów na antenie TVP.
Sprawa czarnej listy jest fikcją. Oczywiście rokrocznie jest kwestia wyboru artystów. Jeśli musimy zdecydować się na 10 piosenek debiutantów, zawsze jest żal tych wykonawców z pierwszej trzydziestki najciekawszych w danym roku, którzy nie zostali zakwalifikowani. Było jury, które miało kilka tygodni na podejmowanie decyzji, jak przy każdym festiwalu. Mam wrażenie, że skanalizowano typowe w takich przypadkach emocje osób, które nie miały w tym roku szczęścia, żeby znaleźć się na scenie, wokół kojącego duszę wytłumaczenia: „Jesteś świetny, ale za poglądy cię wycieli”
— tłumaczy w rozmowie z wPolityce.pl Maciej Stanecki, wiceprezes TVP.
Już po całej fali odejść pojawiła się sprawa Dr. Misio. Właściwie żaden z artystów nie wskazał w czyjej obronie staje, rezygnując z festiwalu. Nikt też nie wskazał na Dr. Misio, z wyjątkiem Artura Orzecha, mającego prowadzić koncert, w którym planowany był występ Andrzej Jakubika. Okazuje się, że zgłoszona przez niego piosenka nie zawierała teledysku. Wykonawcy przysyłali je dopiero później, po rozstrzygnięciach jurorskich. Sama piosenka przeszła eliminacje. Niestety zaprezentowany później teledysk z oczywistych względów przekreślił możliwość pokazania go w konkursie. Skrajnie antyklerykalny, antykatolicki i wulgarny.
W rozmowie z portalem wPolityce.pl Maciej Stanecki tak tłumaczy tę kwestię:
Wśród zaproszonych był zespół Dr Misio. Musieliśmy zrezygnować z zakwalifikowania tego zespołu do Koncertu Debiutów. Stało się to wiele dni po wybuchu tej fikcyjnej „afery”, więc z całą pewnością Kayah nie miała na myśli Dr. Misio ogłaszając swoją rezygnację. Organizatorzy podjęli tę decyzje w związku z zakwestionowaniem spotu Dr. Misio do piosenki „Pismo”, który w żadnym razie nie mógł znaleźć się w puli materiałów medialnych związanych z festiwalem. Naprawdę wystarczy go obejrzeć. Każdy musi uczciwie przyznać, że ten spot zostałby zakwestionowany tak samo dzisiaj, jak i pięć czy dziesięć lat temu. Tak samo na festiwalu opolskim, jak i na każdym innym festiwalu organizowanym przez publicznego nadawcę w Europie. Po prostu narusza podstawowe standardy, operuje przejaskrawionymi stereotypami, budzi w widzach negatywne emocje, narusza wrażliwość religijną etc. Według reguł skodyfikowanych w dokumentach statutowych nadawcy publicznego jest dla nas nieemisyjny, czego nie można powiedzieć o samych słowach piosenki. Jeżeli ktoś ma w tej kwestii jakieś wątpliwości, wystarczy wyobrazić sobie identyczny spot, ale na przykład z muzułmańskimi mułłami czy rabinami w rolach głównych emitowany we francuskiej, belgijskiej, izraelskiej czy niemieckiej telewizji publicznej. Jest to wyobrażalne? Sam Arkadiusz Jakubik bardzo dziwił się, że jego piosenkę zakwalifikowano do Koncertu Debiutów w momencie, gdy spot do niej był już od kilkunastu dni dostępny gdzieś w Internecie
— wyjaśnia wiceprezes TVP. Podkreśla, że „decyzje części artystów o rezygnacji z występu na Krajowym Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu Telewizja przyjęła z wielkim smutkiem”.
Chciałoby się powiedzieć, że decyzje te są dla nas zupełnie niezrozumiałe, ale z drugiej strony widzimy niebywałą skalę szumu medialnego, przeinaczeń, kolportowania przez część mediów komercyjnych fejk news na temat kulis organizacji tegorocznego festiwalu. Istotnie, mogło to człowieka wprawić w stan zupełnej dezorientacji
— mówi, dodając że widać było w całej tej fali odejść
Niemal wszyscy odwołujący swój występ stwierdzili, że robią to w geście solidarności z niezaproszonymi lub usuniętymi ze względu na ich poglądy polityczne. Pierwsza uczyniła to Kayah. Jak napisała: „Na Festiwalu w Opolu w tym roku nie wystąpię. I jest to moja decyzja. Na znak jedności z tymi, którzy na cenzurowanym byli i nadal pozostali…”. Sama Kayah jest wciąż obecna w rozlicznych programach i wydarzeniach Telewizji Publicznej jak „Sylwester z Dwójką”, „Kolędy z Gwiazdami”, „Jaka to melodia”, „Pytanie na śniadanie” etc. Nie napisała jednak z kim konkretnie się solidaryzuje. No właśnie z kim? Ktoś wie? Kto konkretnie według tych artystów powinien bezwzględnie wystąpić w tym roku na festiwalu z uwagi na swoją wybitną twórczość, ale nie został zaproszony wyłącznie dlatego, że jest „niepoprawny politycznie” i figuruje na jakiejś mitycznej czarnej liście? Próbowaliśmy to ustalić w rozmowach z Marylą Rodowicz, pracownikami biura organizacji festiwalu i komisją kwalifikacyjną. Nie udało mi się trafić na żaden ślad takich zdarzeń. Maryla Rodowicz na specjalnej konferencji wydała oświadczenie, że nic takiego nie miało miejsca. Mimo to balon plotki wciąż narastał
— podkreśla Stanecki w rozmowie z wPolityce.pl, dodając że przecież w większości artyści znają się prywatnie, wiedzą kto ma jakie zapatrywania, światopogląd.
Jak można uwierzyć, że lista uczestników tegorocznego Opola świadczyła o stosowaniu jakiejś selekcji pod względem preferencji politycznych i tylko dlatego na niej się znaleźli? Wystarczy ją przejrzeć
— dodaje. Ciekawostką jest, że wykonawcy, którzy wycofali się z opolskiego festiwalu, jeszcze wczoraj mogli być podziwiani przez widzów telewizyjnej Jedynki w koncercie „Nie ma jak u Mamy”. Bojkotująca Telewizję Polską Natalia Szroeder czy Małgorzata Ostrowska dały piękny występ.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/341712-tylko-u-nas-wiceprezes-tvp-festiwal-w-opolu-zostal-postawiony-w-kryzysowym-punkcie-przez-prezydenta-wisniewskiego-jak-wygladala-wspolpraca