Fakty są znane, przypomniał je tu Piotr Zaremba: prowadzący audycję w Polskim Radiu 24 Filip Memches zadzwonił do filozofa Jana Hartmana. Prezes publicznego radia Jacek Sobala natychmiast zwolnił wiceszefa stacji, wieloletniego redaktora „Rzeczpospolitej” i bardzo porządnego człowieka Krzysztofa Gottesmana. A Memchesa wyrzucono z pracy.
Tyle fakty, teraz komentarz: tak jawnego gwałcenia dziennikarskiej niezależności nie widziałem dawno. Psim obowiązkiem dziennikarza – tak, psim obowiązkiem, a nie prawem – jest próba spoglądania na rzeczywistość z różnych stron, jest pytanie obu, a czasem wielu stron. To jest tak oczywiste, że pisząc to czuję się jakbym przypominał szefom publicznego radia, że po skorzystaniu z toalety myjemy ręce.
Jan Hartman znalazł się na czarnej liście Sobali, bo jakiś czas temu wzywał do dyskusji na temat kazirodztwa i jeśli nawet wprost go nie pochwalał, to co najmniej je relatywizował. Powiem wprost – poglądy Hartmana wydają mi się dość obrzydliwe, ale kluczowe jest tu słowo „poglądy”. To jego zdanie, ma prawo je wyrażać. Czy publiczne radio ma obowiązek go zapraszać do dyskusji? Nie, ale nie widzę w tym niczego oburzającego. Jasne, są granice. O relacjach państwo – Kościół nie rozmawiałbym z Grzegorzem Piotrowskim, ale nie dlatego, że przeszkadzają mi jego poglądy, ale obmierzłe są czyny mordercy ks. Popiełuszki. Hartman zaś – podobnie jak Korwin-Mikke – wygłasza najskrajniejsze poglądy licząc na poklask swej części gawiedzi.
Każdy szef może nie zgadzać się z dziennikarzem, może go nawet wyrzucić z pracy, to dla mnie jasne. Ale wyrzucanie dziennikarza z pracy za to, że próbuje być właśnie dziennikarzem jest dla szefa nie tylko ciężką kompromitacją, jest poważnym grzechem. Jacek Sobala chce do reszty zrujnować autorytet Polskiego Radia i obawiam się, że może mu się to udać. Piszę to z żalem, bo Jacka prywatnie lubię. Wydawało się też, że po szaleństwie prezes Stanisławczyk publiczne radio odetchnie z ulgą. Kpiłem nawet w gronie znajomych, że Sobala ma szczęście, bo na tle poprzedniczki i tak będzie witany jak wybawiciel. Nie sądziłem, że postanowi zawstydzić Stanisławczyk.
Inny przykład. Właśnie dowiedzieliśmy się, że po roku pracy całe szefostwo Trójki zostało wywalone. Za co? Ktoś podał powody? Nie, słyszymy tylko, że trójkowe serwisy informacyjne – za które zresztą dyrektor nie odpowiada – nie przeszły jeszcze wystarczająco dobrej zmiany i kurs trzeba zaostrzyć. Mam nadzieję, że mój przyjaciel Wiktor Świetlik, nowy szef Trójki, będzie miał więcej szczęścia niż Hlebowicz choć przy Sobali można mieć wątpliwości.
A sam odwołany dyrektor próbował Trójkę zmieniać w skrajnie niekorzystnym otoczeniu, przy histerycznym ataku przeciwników i czarnym PR-ze z jednej strony i rzucaniem kłód pod nogi przez prezes Stanisławczyk. Adam Hlebowicz popełniał błędy, ale chciał Trójkę pluralizować i to w sytuacji w której nikt – ani rządząca radiem prawica, ani medialny ancien regime – nie chce pluralizmu. W radiu mamy mówić tylko my – powtarzają i jedni, i drudzy. I to jest w tym wszystkim najsmutniejsze.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/340563-to-sobala-powinien-odejsc-a-nie-dziennikarze-ktorych-niezaleznosc-gwalci