Co jakiś czas zanudzam Czytelników poglądowymi przykładami, jak wygląda medialna propaganda. Ta nie wprost, tylko ta bardziej wysublimowana. Dziś o jeszcze jednym jej rodzaju.
Parę dni temu „Wyborcza” ubogaciła swoich odbiorców wywiadem z odchodzącym dowódcą generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych (nawiasem mówiąc, skomplikowana organizacja i jeszcze bardziej skomplikowana, związana z tym tytulatura PT. komendantów WP jest czymś moim zdaniem dziwacznym i groteskowym; trudno mi łączyć to z czymkolwiek innym niż chęć mnożenia lukratywnych etatów; ale o to teraz mniejsza) generałem Mirosławem Różańskim. Który – to oczywiście klucz do sytuacji medialnej – odszedł ze stanowiska i w ogóle ze służby w atmosferze konfliktu z ministrem Macierewiczem.
Ale nie będę się na temat tego wypowiadał, tym bardziej że tak w ogóle wywiad jest ciekawy, i generał wypowiada w nim parę myśli niebanalnych i niesalonowych (deklaruje się np. jako przeciwnik służby kobiet w jednostkach bojowych, co „Wyborczej” się ewidentnie podobać nie może). Idzie o coś innego.
Otóż Różański poszedł – na ochotnika (w sensie: do podchorążówki) do wojska w roku 1982.
Czyli w apogeum stanu wojennego.
Nie piszę tego w tym sensie, żeby moim zdaniem go to dyskwalifikowało do służby na najwyższych stanowiskach w siłach zbrojnych RP. Nie, od takiego radykalizmu przeszedłem daleką drogę.
Ale jednak to ciekawe: jaki wpływ miał stan wojenny, i w ogóle ówczesna polityka, w której „Ludowe WP” odgrywało niebagatelną rolę, na decyzję 18-letniego maturzysty? Miał w związku z tym jakieś opory? Jak je przezwyciężył? Czy odwrotnie – może właśnie odegrana wtedy rola armii podobała mu się? Jakoś go wręcz kręciła? Albo nie kręciła, ale po prostu – 13 grudnia wojsko dowiodło swojej funkcjonalności jako ścieżka potencjalnej kariery…? Albo jeszcze prościej: był wówczas zdania, że Jaruzelski ma rację? Czy najprościej: był po prostu po stronie PZPR?
Jeszcze raz: ja nie odmawiam Polakom, zaangażowanym w poprzedni system, prawa do udziału w budowie nowego państwa polskiego, w tym na poczesnych stanowiskach. Ale – czy nie są to pytania ciekawe?
Tylko że „Wyborcza” ich generałowi nie zadaje. W ogóle. Mimo, że w tym samym wywiadzie bynajmniej nie stroni od drążenia kwestii dotyczących zbitki moralności, wojska i polityki. Tylko – że te drążone przez „GW” kwestie związane są tylko i wyłącznie z rządami PiS i Macierewiczem. Z PZPR nie jest związane żadne z nich.
I tyle, proszę Państwa, o bardzo prostej metodzie manipulacji, jaką jest przemilczenie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/332134-rok-82-nie-istnial-czyli-o-tym-jak-wg-wyborczej-trzeba-rozmawiac-z-generalami-wojska-polskiego