Na łamach nowego numeru tygodnika „wSieci” redakcja ujawnia skandaliczny list Marka Dekana, szefa niemiecko-szwajcarskiego koncernu medialnego, w którym w bezpardonowy sposób instruuje dziennikarzy „Faktu”, „Newsweeka” i portalu Onet na temat linii ideologicznej, jaką mają reprezentować w swoich publikacjach.
W tekście „Maski opadły!” Wojciech Biedroń komentuje treść ujawnionego listu Dekana. Dziennikarz zauważa, że taka forma wpływu na polski rynek medialny nie pojawiła się nagle, ale funkcjonuje już od dłuższego czasu:
Jeszcze w lutym ub.r. austriacki prezes i polskie władze niemiecko-szwajcarskiego wydawnictwa urządziły pogadankę dla dziennikarzy „Faktu”, której przesłanie sprowadzało się do tezy, że nowy polski rząd jest największym wrogiem. Kulisy politycznych manipulacji w redakcji „Faktu” ujawnił już w zeszłym roku dziennikarz TVP Cezary Gmyz. Z opublikowanych przez niego nagrań rozmowy między ministrem w rządzie Tuska, Pawłem Grasiem, a biznesmenem Janem Kulczykiem wynika, że Graś podejmował interwencje w rządzie kanclerz Angeli Merkel, by odwołać ówczesnego redaktora naczelnego „Faktu”.
Publicysta obala też tłumaczenia przedstawicieli polskiej części koncernu, jakoby listy prezesa miały charakter niezobowiązującego komentarza bieżących wydarzeń, powołując się na rozmowy z dziennikarzami, którzy przyznają, że niestosowanie się do narzuconej im linii ideologicznej może skutkować utratą pracy.
Z kolei Maciej Pawlicki w artykule pt. „Hakata Dekana” w swoim tekście nie szczędzi gorzkich słów na temat postawy szefostwa koncernu medialnego:
Herr Lagerführer Dekan nie czuje żadnego wstydu. Wręcz przeciwnie – zachowuje się jak na swojej plantacji, wśród pokornie skulonych niewolników. Wydaje im rozkaz: „Na autostradzie unijnej integracji pojawia się nie tylko pas szybkiego i wolnego ruchu, ale też parking. I to jest właśnie moment, gdy do gry włączają się wolne media, takie jak my. […] Podpowiedzmy im co zrobić, żeby pozostać na pasie szybkiego ruchu i nie skończyć na parkingu”.
W najnowszym numerze tygodnika „wSieci” „Polska już nie jest piłką do kopania” – czyli rozmowa redaktora naczelnego pisma, Jacka Karnowskiego z prezesem Prawa i Sprawiedliwości, Jarosławem Kaczyńskim. W wywiadzie prezes PiS ocenia m.in. ostatnie wybory na przewodniczącego Rady Europejskiej i tłumaczy, dlaczego Polska zagłosowała tak, a nie inaczej. Wyjaśnia też narrację opozycji.
Nie chcę się odnosić do przyjętej metody głosowania. Ważniejsze jest w tej sprawie co innego. Otóż w tym haśle „27:1” zawiera się znakomita ilustracja stanu świadomości naszych przeciwników, czyli totalnej opozycji. Oni zupełnie zapomnieli, że ta „ jedynka” to jest Polska. A przecież elementarna lojalność wobec własnego państwa jednak obowiązuje i powinna to być lojalność silniejsza niż lojalność wobec jednostki (Donalda Tuska). To był ich przywódca, ale powinni przynajmniej się zastanowić, dlaczego państwo polskie nie chce go popierać. W każdym razie owe „27:1” to jest ich, nie nasza, kompromitacja. Dla nas zdolność powiedzenia „nie”, nawet w konfrontacji z wszystkimi innymi, to powrót do sytuacji podmiotowej. I dlatego dzień szczytu był jednocześnie bardzo dobrym dniem naszej pani premier. Pokazała, że znacznie przewyższa przeciętną Unii Europejskiej. Prestiż Polski, i prestiż premier Beaty Szydło wzrósł. To kapitał na przyszłość. Państwo, które potrafi się postawić wszystkim, także Niemcom, w bardzo ważnej dla nich sprawie, to jest państwo o wysokim statusie. O bardzo wysokim statusie. Być może nikt inny w Europie nie mógłby się dziś poważyć na coś podobnego
— wyjaśnia były premier.
Marek Pyza oraz Marcin Wikło w artykule „Rosyjski kurs Tuska” zastanawiają się nad współpracą Służb Kontrwywiadu Wojskowego z Federalną Służbą Bezpieczeństwa Rosji za czasów rządów Donalda Tuska, szczególnie po tragedii smoleńskiej. Mimo, że sprawa jest tajna, to dzięki uzyskanym informacjom wnioskują, że doszło w tym zakresie do naruszenia prawa oraz narażenia na szwank bezpieczeństwa Polski. Ujawniają, że podjęcie takiej współpracy mogło nastąpić po uzyskaniu zgody premiera rządu, który powinien ją wydać po zasięgnięciu opinii Ministra Obrony Narodowej. Jednak ówczesny minister zaprzecza, by o taką opinię prosił Donald Tusk.
Odpowiedzi Klicha były jednoznaczne i pewne. Co oznaczają? Że złamany został art. 9. ust. 2 ustawy o SKW – umowa z Rosjanami wykuwała się w tajemnicy przed ministrem obrony! To poważne naruszenie przepisów. Pokazuje, że prawo dotyczące zasad bezpieczeństwa w najbardziej wrażliwych obszarach funkcjonowania państwa niewiele wówczas znaczyło
— zauważają dziennikarze.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Na łamach nowego numeru tygodnika „wSieci” redakcja ujawnia skandaliczny list Marka Dekana, szefa niemiecko-szwajcarskiego koncernu medialnego, w którym w bezpardonowy sposób instruuje dziennikarzy „Faktu”, „Newsweeka” i portalu Onet na temat linii ideologicznej, jaką mają reprezentować w swoich publikacjach.
W tekście „Maski opadły!” Wojciech Biedroń komentuje treść ujawnionego listu Dekana. Dziennikarz zauważa, że taka forma wpływu na polski rynek medialny nie pojawiła się nagle, ale funkcjonuje już od dłuższego czasu:
Jeszcze w lutym ub.r. austriacki prezes i polskie władze niemiecko-szwajcarskiego wydawnictwa urządziły pogadankę dla dziennikarzy „Faktu”, której przesłanie sprowadzało się do tezy, że nowy polski rząd jest największym wrogiem. Kulisy politycznych manipulacji w redakcji „Faktu” ujawnił już w zeszłym roku dziennikarz TVP Cezary Gmyz. Z opublikowanych przez niego nagrań rozmowy między ministrem w rządzie Tuska, Pawłem Grasiem, a biznesmenem Janem Kulczykiem wynika, że Graś podejmował interwencje w rządzie kanclerz Angeli Merkel, by odwołać ówczesnego redaktora naczelnego „Faktu”.
Publicysta obala też tłumaczenia przedstawicieli polskiej części koncernu, jakoby listy prezesa miały charakter niezobowiązującego komentarza bieżących wydarzeń, powołując się na rozmowy z dziennikarzami, którzy przyznają, że niestosowanie się do narzuconej im linii ideologicznej może skutkować utratą pracy.
Z kolei Maciej Pawlicki w artykule pt. „Hakata Dekana” w swoim tekście nie szczędzi gorzkich słów na temat postawy szefostwa koncernu medialnego:
Herr Lagerführer Dekan nie czuje żadnego wstydu. Wręcz przeciwnie – zachowuje się jak na swojej plantacji, wśród pokornie skulonych niewolników. Wydaje im rozkaz: „Na autostradzie unijnej integracji pojawia się nie tylko pas szybkiego i wolnego ruchu, ale też parking. I to jest właśnie moment, gdy do gry włączają się wolne media, takie jak my. […] Podpowiedzmy im co zrobić, żeby pozostać na pasie szybkiego ruchu i nie skończyć na parkingu”.
W najnowszym numerze tygodnika „wSieci” „Polska już nie jest piłką do kopania” – czyli rozmowa redaktora naczelnego pisma, Jacka Karnowskiego z prezesem Prawa i Sprawiedliwości, Jarosławem Kaczyńskim. W wywiadzie prezes PiS ocenia m.in. ostatnie wybory na przewodniczącego Rady Europejskiej i tłumaczy, dlaczego Polska zagłosowała tak, a nie inaczej. Wyjaśnia też narrację opozycji.
Nie chcę się odnosić do przyjętej metody głosowania. Ważniejsze jest w tej sprawie co innego. Otóż w tym haśle „27:1” zawiera się znakomita ilustracja stanu świadomości naszych przeciwników, czyli totalnej opozycji. Oni zupełnie zapomnieli, że ta „ jedynka” to jest Polska. A przecież elementarna lojalność wobec własnego państwa jednak obowiązuje i powinna to być lojalność silniejsza niż lojalność wobec jednostki (Donalda Tuska). To był ich przywódca, ale powinni przynajmniej się zastanowić, dlaczego państwo polskie nie chce go popierać. W każdym razie owe „27:1” to jest ich, nie nasza, kompromitacja. Dla nas zdolność powiedzenia „nie”, nawet w konfrontacji z wszystkimi innymi, to powrót do sytuacji podmiotowej. I dlatego dzień szczytu był jednocześnie bardzo dobrym dniem naszej pani premier. Pokazała, że znacznie przewyższa przeciętną Unii Europejskiej. Prestiż Polski, i prestiż premier Beaty Szydło wzrósł. To kapitał na przyszłość. Państwo, które potrafi się postawić wszystkim, także Niemcom, w bardzo ważnej dla nich sprawie, to jest państwo o wysokim statusie. O bardzo wysokim statusie. Być może nikt inny w Europie nie mógłby się dziś poważyć na coś podobnego
— wyjaśnia były premier.
Marek Pyza oraz Marcin Wikło w artykule „Rosyjski kurs Tuska” zastanawiają się nad współpracą Służb Kontrwywiadu Wojskowego z Federalną Służbą Bezpieczeństwa Rosji za czasów rządów Donalda Tuska, szczególnie po tragedii smoleńskiej. Mimo, że sprawa jest tajna, to dzięki uzyskanym informacjom wnioskują, że doszło w tym zakresie do naruszenia prawa oraz narażenia na szwank bezpieczeństwa Polski. Ujawniają, że podjęcie takiej współpracy mogło nastąpić po uzyskaniu zgody premiera rządu, który powinien ją wydać po zasięgnięciu opinii Ministra Obrony Narodowej. Jednak ówczesny minister zaprzecza, by o taką opinię prosił Donald Tusk.
Odpowiedzi Klicha były jednoznaczne i pewne. Co oznaczają? Że złamany został art. 9. ust. 2 ustawy o SKW – umowa z Rosjanami wykuwała się w tajemnicy przed ministrem obrony! To poważne naruszenie przepisów. Pokazuje, że prawo dotyczące zasad bezpieczeństwa w najbardziej wrażliwych obszarach funkcjonowania państwa niewiele wówczas znaczyło
— zauważają dziennikarze.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/332093-w-nowym-numerze-tygodnik-wsieci-ujawnia-instrukcje-do-ataku-na-polski-rzad-przychodza-z-zagranicy