Rozwijający się w ciągu ostatnich dni konflikt pomiędzy władzami Telewizji Polskiej a gotującym podróżnikiem Robertem Makłowiczem odbił się szerokim echem. Sprawa zakończyła się zerwaniem umowy, o czym poinformował na Facebooku sam zainteresowany:
Szanowni Państwo,
Dostarczono mi przed chwilą kurierem urzędowe pismo, w którym TVP odstępuje od umowy na realizację cyklu „Makłowicz w podróży” z chwilą odebrania epistoły. To oznacza, że po prawie dwudziestu latach me programy niebawem znikną z anteny telewizji publicznej, a niektóre nakręcone już premierowe odcinki nie zostaną przez nią kupione i wyemitowane. Domagałem się publicznie i domagam nadal wycofania spotu reklamującego TVP, w którym zmanipulowano mą wypowiedź, umieszczając ją w kontekście bieżącej polityki, której lepkiego jęzora starałem się w swej telewizyjnej aktywności unikać, jak pocałunku śmierci. Jednak nie udało się, pozostał absmak gorszy, niźli po konsumpcji płucek na kwaśno w barze dworcowym za Gomułki.
Ukłony,
Robert Makłowicz
Makłowicz twierdzi więc, że zmanipulowano jego wypowiedź w spocie promującym TVP, w którym wypowiada jedno zdanie: „Smakuje słodko i doskonale”. Jego zdaniem miał zareklamować jedynie jeden z programów („Bake Off – Ale ciacho!), a nie całą stację.
Czy jednak rzeczywiście doszło do manipulacji? Według reporterów portalu wPolityce.pl sprawa przedstawia się zupełnie inaczej.
— 1. Podczas nagrania spotu Robert Makłowicz miał pełną świadomość, że bierze udział w nagraniu spotu TVP. Było to bowiem specjalnie zorganizowane nagranie. Zorganizowane wyłącznie w tym celu. Nie ma mowy o pomyłce - także dlatego, że zainteresowany dostał scenariusz spotu.
— 2. TVP dysponuje tzw. surówką z nagrania, która potwierdza, że Makłowicz miał pełną świadomość w jakiego rodzaju wydarzeniu bierze udział. Nagranie dowodzi, że jego wypowiedzi nie przycięto - głos zza kadru prosi go bowiem, by wypowiedział dokładnie to zdanie, które wyemitowano. Co więcej, podróżnik widział także, jak nagrywano innych bohaterów spotu, ewidentnie odnoszących się w swoich wypowiedziach do całej TVP, a nie do programu „Bake Off – Ale ciacho!”, czy jakiegokolwiek innego konkretnego programu.
— 3. W czasie nagrania Makłowicz musiał mieć świadomość, choćby ze scenariusza i kontekstu całego zdarzenia, że prezenterzy „Wiadomości” Danuta Holecka i Krzysztof Ziemiec również pojawią się w spocie (według późniejszej relacji Makłowicza był on tym zaskoczony). Co więcej, nie szczędził pod adresem prezenterów - a także szefowej „Wiadomości” - krytycznych, złośliwych uwag. Krytyka ta nie miałaby sensu, gdyby nie wiązała się z nagrywanym spotem i oczywistym dla wszystkich udziałem w nim prezenterów „Wiadomości”. Podczas nagrania Makłowicz miał także żartować z wypadku premier Beaty Szydło.
— 4. Jednocześnie jednak - w czasie rozmowy z ekipą realizującą spot, której członkowie polemizowali z tego typu żartami - przyznał, że TVP jest dla niego kluczowym nadawcą, obecnie tylko ona chce bowiem kupować jego programy w tak dużej liczbie.
— 5. Władze TVP - po przedyskutowaniu sprawy - dążyły do załagodzenia sporu. Podczas rozmów z szefostwem TVP 2 Makłowicz bagatelizował swoje oświadczenia oraz wywiad udzielony „Wyborczej”, w którym mówił:
(…) poziom nachalnej propagandy jest największy, jaki można zaobserwować po 89. roku w wolnym kraju. Dotychczas były różne tony, rejestry, barwy czy niedomówienia, w zależności od władzy. Teraz to jest po prostu „Miś”.
Makłowicz w siedzibie TVP twierdził, że to wszystko w sumie nieporozumienie, że nie chciał, by jego słowa w wywiadzie tak mocno i brutalnie zabrzmiały. Z relacji naszych rozmówców wynika, że deklarował pełną gotowość do dalszej współpracy i do wyjaśnienia sytuacji.
— 6. Rozmowy zakończyły się ustaleniem, zgodnie z którym Robert Makłowicz miał przygotować ogólne oświadczenie zawierające wycofanie się ze szczególnie ostrych oskarżeń pod adresem TVP. Był to warunek skrajnie minimalistyczny, związany z przekonaniem, że trudno współpracować z osobą, która obraża swojego faktycznego pracodawcę i najważniejsze twarze telewizji.
— 7. Po powrocie do Krakowa Makłowicz albo zmienił zdanie, ale został do tego nakłoniony. Zamiast oświadczenia jego prawnicy przysłali TVP wezwanie domagające się zaprzestania emisji spotu z jego udziałem. Dla władz Telewizji oznaczało to zerwanie rozmów i dążenie do konfliktu na pełną skalę.
— 8. Program „Bake Off – Ale ciacho!”, którego współprowadzącym jest Makłowicz, pozostaje na antenie. Zerwana została umowa na nowe odcinki „Makłowicza w podróży”. Rocznie kosztowały one TVP ok. 800 tys. złotych rocznie.
— 9. Co ważne, telewizja zachowuje pełne prawa do kilkuset już zrealizowanych odcinków programu. Ostatnie premiery oglądało ok. 800 tys. widzów, co oznacza 8 proc. udział TVP2 w tym paśmie. Dawało to stacji ledwie czwarte miejsce na rynku, i wynik poniżej średniego udziału TVP2 w sezonie zimowym.
— 10. Z naszych informacji wynika, że władzom TVP naprawdę zależało na utrzymaniu współpracy z Makłowiczem. Ostatecznie jednak, po ostrym liście prawników Makłowicza, szefostwo telewizji publicznej doszło do wniosku, że podróżnik celowo wywołał kryzys, i świadomie dąży do jego przeciągania oraz eskalowania. Dlatego uznano, że nie ma innego wyjścia niż wypowiedzenie umowy.
„Dla dobra korporacji, dla morale zespołu i naszego honoru nie mogliśmy postąpić inaczej” - mówi nasz informator.
Sil
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/332051-tylko-u-nas-kulisty-konfliktu-maklowicza-z-tvp-w-10-punktach-maklowicz-mial-pelna-swiadomosc-ze-bierze-udzial-w-nagraniu-spotu-tvp