Nie lubię uderzać w środowisko dziennikarskie, bo nie czuję się dobrze w roli ormowca słowa pisanego, którego priorytetem jest okładanie ludzi wykonujących ten sam zawód. Nie mogę sobie jednak odmówić uśmiechu satysfakcji, gdy słyszę o prikazie szefa Rigier Axel Springer dla nadwiślańskich żurnalistów.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: TYLKO U NAS. Treść CAŁEJ instrukcji szefa Ringier Axel Springer dla polskich dziennikarzy. Szokujące słowa!
Okazuje się bowiem, że dziennikarze szarżujący hasłami wolności mediów, niezależności, wykonujący teatralne gesty oburzenia w reakcji na praktyki stosowane w mediach publicznych mają dosyć szczelnie założony kaganiec. Nad wszystkim czuwa medialny boss zza Odry, który pilnuje, aby maluczcy z tej biednej, zacofanej Polski wiedzieli, co… myśleć.
Trudno chyba o większą zniewagę dla dziennikarza. Gwiazdy rodzimej żurnalistyki przełkną jednak i taką pigułkę, bo już dawno zgodziły się na rolę bezideowych przekaziorów. Może wspomniana pigułka nie okaże się przesadnie gorzka. Grunt, że status gadającej głowy zostanie zachowany.
Ileż to razy można było usłyszeć prymitywne zarzuty, również pod adresem wPolityce.pl, dotyczące upolitycznienia mediów. Wygląda na to, że samozwańczy guwernerzy dobrego smaku musieli grubo zacerować własną cnotę – list Marka Dekana jest tego najlepszym dowodowem.
Nie jesteśmy na planie serialu „Pakt”. Dziennikarzom „Newsweeka”, „Faktu” czy Onetu daleko do bezkompromisowego Grodeckiego walczącego o prawdę z emisariuszami systemu. Nadwiślańscy żurnaliści jak na razie toczą batalię z własnym sumieniem. Choć austriacki boss niemiecko-szwajcarskiego koncernu może ich dobrotliwie zwolnić również z tego wysiłku.
Coś za coś.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/331957-smycz-ringier-axel-springer-jest-dosc-krotka-mozna-co-najwyzej-ujadac