Maciej Orłoś od ponad 20 lat był głównym prowadzącym „Teleexpress”. Po odejściu z TVP opowiada o firmie zaskakujące rzeczy i wylewa żale. Twierdzi, że dziennikarze TVP boją się rozmawiać przez telefon, donoszą na siebie i mówią przyciszonymi głosami….
Orłoś pożegnał się z „Teleexpressem” pod koniec sierpnia po 20 latach pracy. W Najnowszym „Newsweeku” podaje zaskakujący powód swojego odejścia z TVP. Między innymi opuścił stację, bo dowiedział się o …„zapisie na Jurka Owsiaka”.
To była chyba sprawa Jurka Owsiaka. Gdzieś w okolicy lutego jest podawany bilans Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, a Orkiestra zawsze była w „Teleexpressie” obecna. Tym razem, i mogę sam się też przyznać do błędu, że się za późno zorientowałem, nie było na ten temat ani słowa. Dlaczego? Bo nikt nie zgłosił tematu. To są ci sami ludzie, zespół, mamy do siebie zaufanie. To co się stało? Czy nikt nie zgłosił, bo wiedział, że to będzie zrzucone? Wydawca mi powiedział, że jest zapis na Jurka Owsiaka.
– mówi.
Takie słowa dziwią w kontekście tego, że przecież sam prezes TVP Jacek Kurski wysłał pismo do Jurka Owsiaka, w którym napisał, że „Telewizja Polska S.A. nie uchyli się od informowania o przebiegu i rezultacie corocznej zbiórki Orkiestry na swoich antenach.” Skąd zatem taka histeria Orłosia?
Dziennikarz w wywiadzie skrytykował też przyjmowanie do TVP dziennikarzy pracujących do tej pory dla Telewizji Republika czy Telewizji Trwam. Tak jakby TVP było zarezerwowane tylko dla tych, co pracują tam od zawsze.
Zobaczyłem, że cały ten obszar symbolicznego Placu Powstańców coraz bardziej się zagęszcza. Że jest coraz więcej osób, które przychodzą z różnych miejsc typu Telewizja Republika albo Telewizja Trwam. Ludzie nie ufają sobie wzajemnie, nie wiadomo, co przy kim można powiedzieć, że to zostanie doniesione. Zaczynamy mówić przyciszonymi głosami, boimy się rozmawiać przez telefon. I to nie są żarty, tylko prawdziwe obawy. „Teleexpress” zawsze był zieloną wyspą, a tu trzeba było porzucić złudzenia, że pozostaniemy oazą wolności słowa. Zmiana szefa na wiadomo kogo upewniła mnie, że podjąłem dobrą decyzję.
– peroruje Orłoś.
Na koniec stwierdza, że nie śledzi już „Teleexpressu”, który był jego „drugim domem”:
Nie oglądam. To jest mój dom i teraz do niego weszli inni ludzie i robią swoje porządki.
– mówi.
No cóż, 20 lat pracy w jednym miejscu w obecnych czasach to komfort. Przeciętny Kowalski, który zmienia zatrudnienie co kilka lat, na pewno nie rozkłada na czynniki pierwsze każdego odejścia z „roboty”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/314544-rozzalony-orlos-biadoli-u-lisa-zaczynamy-mowic-przyciszonymi-glosami-boimy-sie-rozmawiac-przez-telefon
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.