Sprawa Krzysztofa Ziemca i szkoleń w TVP przed kampanią prezydencką wymaga paru słów komentarza.
Sprawa wybuchła, gdy blogerka Kataryna ogłosiła na Twitterze, że Róża Rzeplińska „pomagała Ziemcowi debaty przygotowywać”. Oczywiście chodzi o jedną debatę prezydencką w TVP i Polsacie, którą Ziemiec współprowadził wraz z Dorotą Gawryluk (drugą, w TVN, prowadzili Justyna Pochanke, Monika Olejnik i Bogdan Rymanowski). Chodzi o szkolenie/seminarium z wiosny 2015 roku, według Ziemca „o wszystkich kandydatach, ich poglądach jak i kwestiach istotnych dla wyborców”.
Sprawa owego szkolenia jest rzeczywiście dziwna, bo, po pierwsze, córka prezesa Trybunału Konstytucyjnego działająca w jednej organizacji z córką kandydata Komorowskiego powinna trzymać się od kampanii (w roli eksperta) możliwie najdalej. Po drugie, TVP nie powinna zapraszać do jakiejkolwiek współpracy organizacji powiązanej z córką kandydata walczącego o prezydenturę, bo to zawsze rodzi pytania i wątpliwości (wykorzystanie przez Komorowskiego w trakcie debaty dorobku mamprawowiedziec.pl potwierdziło te obawy). A po trzecie, po co wykładać dziennikarzom politycznym poglądy kandydatów? To oni powinni raczej uczyć innych w tym zakresie. To są ważne pytania do ówczesnych władz TVP.
To powiedziawszy, stwierdzam jasno: znam Krzysztofa Ziemca od lat, mam inne poglądy, inny temperament, inne rozumienie tego, co dobre w przestrzeni publicznej, inną ocenę sytuacji Polski. Ale jednocześnie muszę stanowczo zaprotestować, gdy ktoś próbuje sugerować, że Ziemcem w czasie debaty Duda-Komorowski sterowano, że ktoś np. pisał mu pytania. Uwierzcie: krzywdzicie w ten sposób wyjątkowo uczciwego człowieka. Krzywdzicie bezpodstawnie, nie mając poważnych przesłanek.
W tym kontekście warto przypomnieć zdarzenie z tamtych dni: kiedy Polsat zmienił swoje wskazanie, i zamiast Jarosława Gugały zaproponował jako prowadzącą Dorotę Gawryluk, TVP zadecydowała, że Ziemca zmieni na Piotra Kraśkę. Po sprzeciwie sztabowców Andrzeja Dudy stanęło na Ziemcu.
Najwięcej zawiniła w całej sprawia blogerka Kataryna. Desperacko walcząc o swoje dobre imię w obliczu arcyciekawych doniesień, przerażona odsłonięciem kurtyny zakrywającej prawdę o „społecznikach” finansowanych z pieniędzy podatników, bez mrugnięcia okiem, brutalnie i nieuczciwie uderzyła w Ziemca. Uderzyła sugestią, że Róża Rzeplińska „pomagała Ziemcowi debaty przygotowywać”. Nie miała podstaw do takiej opinii, nawet mając wiedzę o wspomnianym, rzeczywiście dziwnym seminarium. I musiała mieć świadomość, że nie ma podstaw do tak daleko idącego stwierdzenia, tym bardziej, że przecież umie poruszać się w debacie publicznej.
Skasowanie tweeta na ten temat nie miało już znaczenia, mleko się rozlało.
Nieładne, delikatnie rzecz ujmując, zagranie Kataryny ma przekierować uwagę z ważnej kwestii finansowania „organizacji pozarządowych” z kasy publicznej, powiązań tego środowiska z establishmentem państwa PO, solidnych zarobków pod szyldem „społecznictwa”, na bogu ducha winnego Krzysztofa Ziemca. Ma to być także rodzaj rewanżu na drążących temat „Wiadomościach” TVP na wielu poziomach.
Tonący brzydko się chwyta.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/313835-tonacy-brzydko-sie-chwyta-blogerka-kataryna-uderza-w-ziemca-bo-chce-odwrocic-uwage-od-problemow-swojego-srodowiska