Dziennikarka „Newsweeka” wstrząśnięta reakcją na swój tekst. "Najbardziej zabolały mnie zarzuty o pogardę i nienawiść wobec człowieka"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Autorka artykułu w „Newsweeku” o Polakach, którzy piją, klną, śmiecą nad Bałtykiem i oczywiście są beneficjentami programu 500+ jest zdziwiona, że zalała ją fala hejtu po tej publikacji. Do tego stopnia, że udzieliła wywiadu portalowi Tomasza Lisa.

Przypomnijmy, że w ostatnim „Newsweeku” ukazał się artykuł „Najazd Hunów”. Hunami są Polacy, którzy przyjechali z dziećmi na wypoczynek nad Bałtyk. Klną, śmiecą, matki myją w morzu ubrudzone fekaliami dzieci, rodziny okradają pensjonaty i rzygają na tapczany. Wszyscy są non stop pijani, a ratownik nie wyrabia z ratowaniem dzieci. W dodatku jest taki tłok, bo przyjechali beneficjenci 500+.

No cóż. Traktując Polaków jak dzicz kudłatą, autorka chyba się nie spodziewała pozytywnej reakcji na te krzywdzące słowa.

Najbardziej zabolały mnie zarzuty o pogardę i nienawiść wobec zwykłego człowieka

– żali się w wywiadzie dla natemat.pl.

Anna Szulc dalej wyjaśnia, że była nad Bałtykiem pierwszy raz od dziesięciu lat. I przeżyła szok. Poziom agresji ją przeraził.

Jestem pewna, że wiele osób, które mnie zaatakowały nie ma pojęcia, jak wygląda prawdziwy Bałtyk. Niektórzy chcą widzieć tylko Polaków, którzy są dla siebie grzeczni, mili i kulturalnie odnoszą się do swoich żon. A te żony są naprawdę umęczone. W ośrodku, w którym byłam, ciągle były jakieś awantury. Wrzeszczeli na siebie, bili się… To wszystko było jakieś nieludzkie.

– wyjaśnia.

Autorka żali się, że zalała ją fala hejtu. Jednocześnie obraża te najbiedniejsze normalne rodziny, które dzięki 500 plus miały okazję w końcu pojechać nad morze.

Nie zauważyli, że w moim tekście dostrzegam także pozytywy zjawiska, jak choćby to, że wreszcie polskie dzieci pojechały na wakacje i zobaczyły morze. Ale prawda jest też taka, że te dzieci od rana do nocy słyszą tylko „kurwa” albo „spierdalaj”.

– uważa.

I dodaje:

Mój jedenastoletni syn wyjechał znad morza przeklinając jak szewc. Zaczął słuchać Gangu Albanii. Nie ma we mnie przyzwolenia, aby dzieci słuchały Popka. Nie ma przyzwolenia, aby nagrzmoceni tatusiowie ustawiali na zamkach z piasku dekoracje z puszek po piwie.

– denerwuje się autorka.

Anna Szulc na koniec artykułu przedstawiona jest jako reportażystka, dziennikarka działu społecznego „Newsweeka”, laureatka nagród i …pasjonatka ludzi.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych