Pozdrawiam pana Roberta z Zamościa! (dlaczego, okaże się na końcu)

Oto Newsweek opisuje typowego Polaka – beneficjenta 500+:

„Zaraz po lipcowym zamachu w Nicei 30-letni Robert z Zamościa, z zawodu tynkarz, ustanowił na Mierzei Wiślanej rekord wśród sąsiadów z 12 kwater. Od siódmej do wczesnego popołudnia wypił dziesięć piw marki Tatra. Z czego większość na plaży, w towarzystwie żony i trójki dzieci. Około godziny 15 pan Robert z pomocą żony i dzieci ruszył z powrotem na kwaterę. W koszulce z napisem „Wołyń. Pamiętamy”, z wygoloną głową i brzuchem piwnym wtopił się w tłum sobie podobnych.

Młody kierowca siedzący w kabriolecie przed promenadą miał długie włosy i śniadą cerę; od razu wydał się Robertowi podejrzany. Wyczuł, że to terrorysta, chce staranować tłum. – Ciemny, ponury typ, źle mu z oczu patrzyło – wylicza. Życie w niego wstąpiło. Kiedy terrorysta już prawie parkował, zamierzył się na niego młotkiem od parawanu. – Trzasnąłem gnoja po łapach – wspomina dumnie.

Potem okazało się, że to nie islamista, tylko menedżer z Opola. Polak i katolik, tyle że opalony. Tym bardziej że nad Bałtykiem pan Robert po raz pierwszy w życiu.

Piękny, kurwa, ten Bałtyk – potwierdza pan Robert z Zamościa. Siedzimy przy zachodzie słońca na promenadzie w Sztutowie. Dzieci pana Roberta przy frytkach, żona przy lodzie świderku, on sam przy tygodniku „wSieci”.”

Naprawdę, „Newsweek” rzeczywiście to napisał.

Dodajmy, że że postać pana Roberta wypłynęła spod klawiatury p. Anny Szulc, która miesiąc czy dwa temu pisała tamże o największej zbrodni Kaczyńskiego - taniej viagrze bez recepty, przez którą miliony polskich maczo pasjami masakrują swoim partnerkom vaginy.

Wszystko to można by skomentować na wiele sposobów. Ale mi najtrafniejsze wydają się słowa pewnej znanej prawicowej dziennikarki, która napisała na portalu społecznościowym, że najlepszą odtrutką na momenty, w których ma z jakiegoś powodu dość rządów PiS, jest… rzucenie okiem na media frontu liberalnego. Od razu rozczarowanie do PiS przechodzi.

Jak ręką odjął.