Giganci nie rozpadają się ze straszliwym hukiem. Raczej rozpływają się w powietrzu

fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Niezależnie od tego, czy zredukowanie przez kierownictwo radia Zet roli Moniki Olejnik w tej stacji ma, czy nie ma konotacji politycznych, warto zauważyć jedno: oto dokonuje się coś, co jeszcze kilka (a co dopiero kilkanaście…) lat temu byłoby wydarzeniem, uznanym za epokowe. Za wstrząsające.

Za trzęsienie ziemi. Za sprofanowanie sanctissimum, albo odwrotnie – za chwalebną rewolucję, za celny cios zadany potwornemu Goliatowi przez szlachetnego Dawida. A tu nikt, w tym krytycy decyzji właściciela radia, nie używa takich słów. I w ogóle mało kogo cała sprawa przejmuje.

Relatywnie mało przynajmniej. Bo można sobie wyobrazić, co działoby się gdyby Monikę Olejnik spotkał taki despekt wtedy, kiedy politycy bili się o zaproszenie do jej programu. I gdy powodzeniem cieszyły się bon moty o konieczności wpisania pani redaktor do konstytucji - jako piątej władzy, gwaranta demokracji czy coś w tym guście…

Coś się bardzo zmieniło. I nie chodzi tu wyłącznie o samą Olejnik. Jej los ilustruje sprawę szerszą. Bywają otóż takie momenty historyczne, w których dotychczasowe systemy, wydające się potężne i wiecznotrwałe, nagle się rozpadają. I często nikt do końca nie wie, dlaczego. Bo do końca przerdzewiały trzymające je dotąd w kupie sprężyny, o których przerdzewieniu wiedzieli dotąd jedynie nieliczni? Ale jak to możliwe, że dotąd nikt czy prawie nikt tego rdzewienia nie dostrzegał?

Tak czy inaczej, cechą takich momentów jest upadek - a często lepszym określeniem bywa rozpad – gigantów. Jeszcze wczoraj byli, jeszcze stali, jeszcze ich cień przesłaniał horyzont. Jeszcze wydawali się - a gdzie tam „wydawali się”, naprawdę w bardzo dużej mierze określali – rzeczywistość. Wywierali wrażenie tak potężne, że wielu nawet im nieżyczliwych nie potrafiło wyobrazić sobie, że kiedyś nagle może ich po prostu nie być.

A jednak zawsze okazuje się, że może. I że wtedy, ku zaskoczeniu nielicznych, którzy to świadomie obserwują, nikt czy prawie nikt nie odczuwa, żeby w krajobrazie, żeby w rzeczywistości czegoś brakowało. Żeby powstała jakaś luka.

Bo giganty trwały dłużej, niż ich czas. Warto pamiętać o tej prawidłowości. I przeprowadzić ze samym sobą pewne ćwiczenie, do którego obecne przygody Moniki Olejnik mogą być zaledwie wątłym preludium. Mianowicie zadać sobie samemu pytanie, czy potrafimy – nie twierdzę, że taki dzień na pewno nadejdzie, ale… - czy jesteśmy w stanie wyobrazić sobie, że kiedyś może zniknąć taka na przykład „Gazeta Wyborcza”…?


W zestawie taniej! Polecamy „wSklepiku.pl” pakiet 2 książek: „Pożegnanie z salonem”. W kolekcji: „Alfabet Salonu” - Krzysztof Feusette oraz „Resortowe dzieci. Media”(tom 1) - Dorota Kania, Jerzy Targalski, Maciej Marosz.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.