Odwołanie Andrzeja Mietkowskiego to triumf partyjniactwa. Czy ci, którzy odpowiadają za media publiczne, zdają sobie z tego sprawę?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. YouTube.com (kadr z materiału filmowego Polskiego Radia)/screenshot
Fot. YouTube.com (kadr z materiału filmowego Polskiego Radia)/screenshot

Dowiedziałem się właśnie, że ze stanowiska szefa portalu Polskiego Radia odwołany został Andrzej Mietkowski. Od razu muszę zaznaczyć, że łatwo posądzić mnie o brak obiektywizmu w odniesieniu do tej sprawy. Mietkowski jest moim przyjacielem od 40 lat.

Wspólnie działaliśmy w SKS-ie, Studenckim Komitecie Solidarności, opozycyjnym ośrodku powołanym w Krakowie w maju 1977 roku po zabójstwie przez SB Stanisława Pyjasa. Zaangażowani byliśmy w tworzenie Solidarności i NZS-u oraz wielu innych opozycyjnych inicjatyw.

Jeśli jestem przyjacielem Mietkowskiego to również dlatego, że uważam go za człowieka bezwzględnie uczciwego i poświęcającego się na rzecz polskich spraw. W dużej mierze stworzył on portal Polskiego Radia, który otrzymywał liczne nagrody i, co niezwykle rzadkie w Polsce, potrafili docenić go ludzie z różnych stron obecnej barykady. Ostatnio za serwisy historyczne wyróżniło go SDP.

Odwołanie Mietkowskiego jest niesprawiedliwe i bezzasadne. Pokazuje też niebezpieczeństwo z jakim musi zderzyć się nowa władza. Odbiera ona państwo w fatalnym stanie i konfrontować się musi ze zdegenerowanymi w dużej mierze kadrami.

Jeszcze przed wyborami pisałem, że sukces ewentualnej, nowej ekipy, która stawia sobie za zadanie zmianę kraju zależy od jej determinacji, w tym zdecydowanej wymiany dotychczasowych funkcjonariuszy.

Drugim warunkiem tego sukcesu jest jednak otwarcie się i przekonanie do siebie dużo szerszego niż partyjne grona zwolenników. Po to również należy postawić na kompetentnych (i uczciwych) ludzi, którzy funkcjonują w kadrach służby państwowej.

Odwołanie Mietkowskiego jest zaprzeczeniem tego typu postawy, a triumfem partyjniactwa. Partyjniactwo rozumiem w szerokim, środowiskowym znaczeniu. Czy ci, którzy odpowiadają za media publiczne, zdają sobie z tego sprawę?

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych