Mając już nową umowę o pracę i kontrakt w ręku, zdecydowałem się nie obejmować stanowiska wicedyrektora TVP Kultura. Możliwe, że będę współpracował z tym kanałem na luźniejszych zasadach, ale uległem namowom kolegów z tygodnika „wSieci” i pozostanę w nim wicenaczelnym.
Rzeczą nową będzie to, że w ramach tygodnika będę koordynował tematykę kulturalną i historyczną – nie rezygnując z roli komentatora wydarzeń politycznych. Uważam, że środowiska konserwatywne i centroprawicowe za małą wagę przywiązują do tematyki najszerzej pojmowanych wyzwań cywilizacyjnych, i do kultury. Zamierzam próbować to zmienić – przede wszystkim we własnych mediach. Muszę też skończyć kilka swoich projektów książkowych.
Dziękuję wszystkim, którzy mnie w ostatnich tygodniach wspierali. Równocześnie jeśli żałuję trochę swojej ostatecznej decyzji, to z jednego powodu. Pojawiały się w różnych miejscach głosy odmawiające mi prawa pracy w publicznej telewizji, często przy użyciu bardzo brutalnych sformułowań. Można więc odnieść wrażenie, jakbym pośrednio przyznawał im rację.
Tłumaczyłem, że kultura to nie tylko sztuka, ale najszerzej pojmowany dorobek cywilizacyjny własnego i innych narodów. Że wręcz dotychczasowy profil programów kulturalnych w telewizji publicznej ograniczał się do rejestrowania zjawisk artystycznych, a na ten inny wymiar zwracał zbyt mało uwagi.
Tak naprawdę głównym przedmiotem ataków na mnie były nie moje kwalifikacje a poglądy ideowo-polityczne. Próbowano wytwarzać wrażenie, że tylko ludzie o wyraziście lewicowo-liberalnych zaangażowaniach ideologicznych mają prawo zajmować się tematyka kulturalną w mediach publicznych.
Ja się tego nie przestraszyłem, zdecydowały emocje pozytywne wobec tego co robiłem do tej pory. Ale chcę raz jeszcze mocno powiedzieć: pewien typ poglądów był w dotychczasowej formule telewizji publicznej skazany na anihilację, a w najlepszym razie na marginalizację.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Mając już nową umowę o pracę i kontrakt w ręku, zdecydowałem się nie obejmować stanowiska wicedyrektora TVP Kultura. Możliwe, że będę współpracował z tym kanałem na luźniejszych zasadach, ale uległem namowom kolegów z tygodnika „wSieci” i pozostanę w nim wicenaczelnym.
Rzeczą nową będzie to, że w ramach tygodnika będę koordynował tematykę kulturalną i historyczną – nie rezygnując z roli komentatora wydarzeń politycznych. Uważam, że środowiska konserwatywne i centroprawicowe za małą wagę przywiązują do tematyki najszerzej pojmowanych wyzwań cywilizacyjnych, i do kultury. Zamierzam próbować to zmienić – przede wszystkim we własnych mediach. Muszę też skończyć kilka swoich projektów książkowych.
Dziękuję wszystkim, którzy mnie w ostatnich tygodniach wspierali. Równocześnie jeśli żałuję trochę swojej ostatecznej decyzji, to z jednego powodu. Pojawiały się w różnych miejscach głosy odmawiające mi prawa pracy w publicznej telewizji, często przy użyciu bardzo brutalnych sformułowań. Można więc odnieść wrażenie, jakbym pośrednio przyznawał im rację.
Tłumaczyłem, że kultura to nie tylko sztuka, ale najszerzej pojmowany dorobek cywilizacyjny własnego i innych narodów. Że wręcz dotychczasowy profil programów kulturalnych w telewizji publicznej ograniczał się do rejestrowania zjawisk artystycznych, a na ten inny wymiar zwracał zbyt mało uwagi.
Tak naprawdę głównym przedmiotem ataków na mnie były nie moje kwalifikacje a poglądy ideowo-polityczne. Próbowano wytwarzać wrażenie, że tylko ludzie o wyraziście lewicowo-liberalnych zaangażowaniach ideologicznych mają prawo zajmować się tematyka kulturalną w mediach publicznych.
Ja się tego nie przestraszyłem, zdecydowały emocje pozytywne wobec tego co robiłem do tej pory. Ale chcę raz jeszcze mocno powiedzieć: pewien typ poglądów był w dotychczasowej formule telewizji publicznej skazany na anihilację, a w najlepszym razie na marginalizację.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/280231-zostaje-w-tygodniku-wsieci-wlasne-media-sa-wazne-i-warto-ich-bronic