„Wszystko to wina propagandy kościelnej!". W świecie „Wyborczej" przez 24 lata zmieniło się niewiele

fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Starsi z czytelników pamiętają, co to była „Telefoniczna Opinia Wyborcza” w „GW”. Młodszym wyjaśniam: tak nazywała się drukowana przez wiele lat rubryka, zawierająca spisane podobno z telefonu głosy czytelników „Wyborczej”. Podobno, bo wielu wątpiło w realne istnienie dzwoniących.

Nawet jeśli uznamy, że to przesadna podejrzliwość, to z pewnością były to głosy specyficzne i nietypowe nawet dla grona stałych czytelników „GW”. Bo po pierwsze już sam fakt, że komuś chciało się dzwonić do gazety, świadczy że jest to ktoś specyficzny i że się tak wyrażę zaangażowany wielokrotnie bardziej, niż zwykły czytelnik. A po drugie – głosy wydrukowane były przecież wyselekcjonowane do druku przez redakcję.

TOP była wyśmiewana i dość powszechnie uważana za coś groteskowego, z racji dość nachalnego ukierunkowania politycznego. Była jednak istotnym instrumentem propagandowego oddziaływania „Wyborczej”.

Tyle tytułem wstępu.

Dziś TOP-u już od wielu lat nie ma, ale „Wyborcza” nadal istnieje. I trwa polityczny konflikt, w którym „GW” odgrywa ważną rolę organizatorską i propagandową. Pomyślałem, że ciekawe byłoby powrócenie do TOP, by sprawdzić, czy i jak dalece propagandowe metody „Gazety” zmieniły się, a na ile pozostały podobne? I czy i na ile przez te ponad 20 lat zmienił się mentalny świat dziennikarzy „Wyborczej”?

Oto garść głosów „TOP” z gorącego okresu, z 1992 roku – od obalenia (istniejącego pół roku; z lektury TOP można odnieść wrażenie, że długie lata…) rządu Jana Olszewskiego aż do powołania gabinetu Hanny Suchockiej. Warto, sądzę, je przeczytać. Wnioski pozostawiam Czytelnikom.

Kojąco działa na mnie widok premiera Waldemara Pawlaka. Sposób bycia, mówienia. Spokojna twarz, życzliwa uwaga, z jaką słucha pytań dziennikarzy. Odpowiedzi, które nie są unikami, lecz podzieleniem się informacjami o stanie rzeczy, jakie sam premier zdołał uzyskać. I dlatego bardzo się lękam, że nasze stare wygi: orły! - sokoły! - no i sępy - rozdziobią, zakraczą młodego premiera. Już robią z niego komucha. Widać - w partyjnych gabinetach obecnych przywódców zabrakło czasu na ustawienie luster.

Brawo poseł Bronisław Geremek! Mnie też krew zalała, gdy słuchałem posłów PC Jacka Maziarskiego i Jarosława Kaczyńskiego, broniących ministrów tysiąclecia: Macierewicza i Włodarczyka przed bezprawiem Sejmu i wmawiających mi, że i ja, oceniając tych facetów jak na to zasłużyli - uprawiam propagandę stanu wojennego. Kulturalnie można dyskutować z ludźmi przytomnymi, uznającymi fakty. Oszołomionych własną ideą fix można tylko podniesionym głosem przywołać do przytomności.

Z premiera Waldemara Pawlaka bojowi antykomuniści zrobili słownie komucha - nie zdążył Macierewicz założyć mu teczki? Własnemu prezesowi ZChN, profesorowi Wiesławowi Chrzanowskiemu, zdążył szalony czyściciel spreparować plamę agenta. Poseł Antoni Furtak z Porozumienia Ludowego, też agent, obiecał, że jak spotka tego, kto go umieścił na liście to: dam mu w pysk! I trzeba było! Widziałem w telewizji scenę spotkania. Furtak krzyczy rozdygotany, Macierewicz jak skała. Ja bym nie wytrzymał. Ja się w ogóle dziwię, że my to wszystko wytrzymujemy.

Ja bym lepiej czuł się w koalicji z roztropnym chłopem inżynierem Pawlakiem i jego PSL niż z Macierewiczem, Niesiołowskim, Jurkiem, czyli ZChN. Nie rozumiem mojej Unii (Demokratycznej – przyp. PS), Tadeusza Mazowieckiego (ta partia zdecydowała się na tworzenie „solidarnościowego” rządu z częścią prawicy – PS) . Wiem, że to katolik jak ja. Ale przecież rząd się nie umawia na niedzielną sumę czy nieszpory, ale godzi do roboty na co dzień. Ja od dawna słucham radiowych transmisji z Sejmu. Wiem, nad czym pełnym głosem pracuje ZChN: katechizacja, antyaborcja, teczki i nawracanie Europy.

Wcale nie cieszę się, że nasi wracają na scenę. Głupio mi, że pokazują się w towarzystwie ZChN, który z nas, przyjaciół Unii, robił udecję, szmatę i udokomunę. To tak wygląda, że Hanna Suchocka chce do rządu za wszelką cenę.

Podziwiam odwagę pana Andrzeja Szczypiorskiego (pisarza, wtedy autorytetu środowisk „GW”, potem zdemaskowanego jako konfident SB – przyp. PS) - autora felietonu „Czyja jest Polska?” Naszych polityków określił dokładnie tak, jak ja o nich myślę. I wielu moich znajomych, z którymi przy kawie i mocnych papierosach uprawiamy politykę. Słowa wyjęte mi spod serca, zdzierające zasłonę milczenia z głupoty i pychy naszych elit politycznych.

Bardzo dobrze, że Andrzej Szczypiorski podniósł tak jednoznacznie problem poziomu parlamentarzystów. Rozumiem prawa felietonu i polemiki, jednak trudno nie protestować przeciw potępieniu wszystkich polityków. Nie wszyscy przecież są tacy, jakimi przedstawia ich autor. Jest różnica między oszołomami z ZChN czy KPN a np. wieloma politykami UD.

I po co Adam Michnik opublikował rozmowę z prezydentem Portugalii Mario Soaresem? Żeby mi było jeszcze smutniej, jeszcze bardziej wstyd, że Portugalczycy umieją ze sobą rozmawiać a Polacy nie? Ich prezydent, socjalista niepraktykujący, potrafił przeobrazić Portugalię z izolowanego, zacofanego kraju, poddawanego 48-letniej dyktaturze, w demokratyczne państwo z dynamiczną gospodarką, otwarte na Europę. Nasz prezydent mówił o drugiej Japonii. A ja się modlę, żeby mi tu zrobił drugą Portugalię.

TOP poświęcony jest zwykle sprawom politycznym. Ja chciałem zmienić temat i spytać, dlaczego nie można w stołecznych aptekach kupić hormonalnych środków antykoncepcyjnych? Czemu dziennikarze tego nie zauważają, czyżby istniała cenzura w tej sprawie? Czy tak właśnie ma wyglądać walka z aborcją?

Nie wytrzymam dłużej gadania, że naród nic - tylko żąda ujawnienia teczek. Macierewicz, Korwin-Mikke nigdy nie słyszeli, czego chcą ludzie pod urzędami pracy? W opiece społecznej leżą wyłącznie podania o ujawnienie? Robotnice u mnie, w Łodzi, pod zamkniętą tkalnią płaczą, bo dzieciom do szczęścia brakuje tylko lustracji? Przechodziłem obok stacji benzynowej. Piękne samochody stoją w ogonku, właścicielom - ludziom interesu - czas ucieka, bo benzyny nie ma. Na teczkach pojadą? To jest naród! Naród chce żyć normalnie.

Kłaniam się panu prezydentowi Lechowi Wałęsie za słowa, że ludzi walki trzeba teraz odznaczyć i posłać na wypoczynek. Inaczej będą ciągle walczyć między sobą, bo nic innego nie potrafią. Nie rozumiem zacietrzewienia, z jakim politycy opaskudzają swych dawnych kolegów ze styropianu. Zniszczyli komunę, teraz niszczą się sami. Odsunąć ich od wpływu na losy kraju, bo i kraj zniszczą.

Połowa moich zarobków idzie na mieszkanie. Żona nie ma ani jednej pary całych rajstop. Obiad jemy jednogarnkowy, tylko dzieciom kupuje się kawałek mięsa czy plasterek mortadeli. Nie chcę litości nad sobą, nie chcę znać nazwisk agentów. Żądam ujawnienia myśli ministra Adama Glapińskiego, który w rządzie J. K. Bieleckiego tak rozwinął budownictwo, że ja z branży budowlanej przekwalifikowałem się na transport.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

123
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.