Inna rzecz, pokażcie mi takiego niemieckiego polityka, czy redakcję, który organizowałby w Warszawie manifestacje przeciw własnemu rządowi…, bo ja nie znam. Co do aktów nienawiści wobec obcych, nie muszę silić się na tragiczne opisy tych zdarzeń - zainteresowanych odsyłam do najnowszego „Bilda”, do raportu zatytułowanego „Tydzień prawicowej przemocy w Niemczech”. Jest w nim wszystko, od swastyk malowanych na murach, przez napaści nawet na dzieci azylantów, po podpalenia ich domów i schronisk. Tych ostatnich było w ostatnich dniach kilkanaście, co wymusiło ewakuację kilkudziesięciu uchodźców. Tym razem nikt nie zginął, zranione nożami i pałkami „tylko” dwie ofiary napaści neonazistów, odwieziono do szpitala…
W tym roku liczba aktów agresji wobec obcych wzrosła w Niemczech aż czterokrotnie – czy to zjawisko nie nadaje się do oprotestowania przez obrońców demokracji przed ambasadą RFN w Warszawie i do żądania podjęcia debaty o sytuacji w Niemczech na forum europarlamentu?
A propos demokracji: kto w ogóle dał Niemcom prawo do pouczania w tym względzie nas, Polaków? Gdy w naszym kraju powstała pierwsza w Europie, a druga w świecie po USA konstytucja, państwo niemieckie, jego jeden, spójny organizm w ogóle nie istniało. Istniały walczące ze sobą księstwa, w tym Królestwo Prus, które wykorzystało „złotą wolność” w Polsce i jako jeden z zaborców zagarnęło część naszego kraju. Dzięki nam natomiast, dzięki naszemu umiłowaniu wolności i demokracji, a ściślej, dzięki naszej „Solidarności” żyją dziś na powrót w zjednoczonym państwie.
O czym wielu nie wie, zapomina, albo nie chce pamiętać, Niemcy są de facto jednym z najmłodszych krajów Europy, ukształtowanym dopiero w XIX wieku poprzez Związek Niemiecki, a później hegemoniczne Cesarstwo Niemieckie i III Rzeszę z hasłem: „Ein Volk, ein Reich, ein Führer!”, które z demokracją nie miały akurat nic wspólnego. W kwestii formalnej, system demokratyczny, wraz z dzisiejszym podziałem niemieckiej federacji został dzisiejszym Niemcom narzucony po II wojnie światowej przez aliantów. **
Więc powtarzam pytanie: kto w ogóle dał Niemcom prawo do pouczania w tym względzie nas, Polaków, naród państwa o ponad tysiącletniej historii, z najstarszą w Europie i jedną z najstarszych w świecie tradycją demokracji? Mówiąc bez ogródek, demokracja funkcjonowała (nawet jeśli z naszymi własnymi zastrzeżeniami) w Polsce także wtedy, gdy Niemcy w szaleńczym uwielbieniu dla Führera usiłowali poszerzać sobie „przestrzeń życiową”…
Nie wiem, czy niemieccy politycy i publicyści wagarowali na lekcjach historii, ale osobiście wypraszam sobie to pouczanie ex cathedra. Mam też nadzieję, że znajdzie się taki polski polityk, który „klipp und klar” – jasno i wyraźnie udzieli naszym, przyjaciołom zza Odry niezbędnych, widać, korepetycji. Co do „zatrważających” relacji o sytuacji w naszym kraju oczekujących wsparcia dziennikarzy „Gazety Wyborczej” w niemieckich mediach - trawestując Juliana Tuwima, na te elementa, szkoda papiera i atramenta…
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Inna rzecz, pokażcie mi takiego niemieckiego polityka, czy redakcję, który organizowałby w Warszawie manifestacje przeciw własnemu rządowi…, bo ja nie znam. Co do aktów nienawiści wobec obcych, nie muszę silić się na tragiczne opisy tych zdarzeń - zainteresowanych odsyłam do najnowszego „Bilda”, do raportu zatytułowanego „Tydzień prawicowej przemocy w Niemczech”. Jest w nim wszystko, od swastyk malowanych na murach, przez napaści nawet na dzieci azylantów, po podpalenia ich domów i schronisk. Tych ostatnich było w ostatnich dniach kilkanaście, co wymusiło ewakuację kilkudziesięciu uchodźców. Tym razem nikt nie zginął, zranione nożami i pałkami „tylko” dwie ofiary napaści neonazistów, odwieziono do szpitala…
W tym roku liczba aktów agresji wobec obcych wzrosła w Niemczech aż czterokrotnie – czy to zjawisko nie nadaje się do oprotestowania przez obrońców demokracji przed ambasadą RFN w Warszawie i do żądania podjęcia debaty o sytuacji w Niemczech na forum europarlamentu?
A propos demokracji: kto w ogóle dał Niemcom prawo do pouczania w tym względzie nas, Polaków? Gdy w naszym kraju powstała pierwsza w Europie, a druga w świecie po USA konstytucja, państwo niemieckie, jego jeden, spójny organizm w ogóle nie istniało. Istniały walczące ze sobą księstwa, w tym Królestwo Prus, które wykorzystało „złotą wolność” w Polsce i jako jeden z zaborców zagarnęło część naszego kraju. Dzięki nam natomiast, dzięki naszemu umiłowaniu wolności i demokracji, a ściślej, dzięki naszej „Solidarności” żyją dziś na powrót w zjednoczonym państwie.
O czym wielu nie wie, zapomina, albo nie chce pamiętać, Niemcy są de facto jednym z najmłodszych krajów Europy, ukształtowanym dopiero w XIX wieku poprzez Związek Niemiecki, a później hegemoniczne Cesarstwo Niemieckie i III Rzeszę z hasłem: „Ein Volk, ein Reich, ein Führer!”, które z demokracją nie miały akurat nic wspólnego. W kwestii formalnej, system demokratyczny, wraz z dzisiejszym podziałem niemieckiej federacji został dzisiejszym Niemcom narzucony po II wojnie światowej przez aliantów. **
Więc powtarzam pytanie: kto w ogóle dał Niemcom prawo do pouczania w tym względzie nas, Polaków, naród państwa o ponad tysiącletniej historii, z najstarszą w Europie i jedną z najstarszych w świecie tradycją demokracji? Mówiąc bez ogródek, demokracja funkcjonowała (nawet jeśli z naszymi własnymi zastrzeżeniami) w Polsce także wtedy, gdy Niemcy w szaleńczym uwielbieniu dla Führera usiłowali poszerzać sobie „przestrzeń życiową”…
Nie wiem, czy niemieccy politycy i publicyści wagarowali na lekcjach historii, ale osobiście wypraszam sobie to pouczanie ex cathedra. Mam też nadzieję, że znajdzie się taki polski polityk, który „klipp und klar” – jasno i wyraźnie udzieli naszym, przyjaciołom zza Odry niezbędnych, widać, korepetycji. Co do „zatrważających” relacji o sytuacji w naszym kraju oczekujących wsparcia dziennikarzy „Gazety Wyborczej” w niemieckich mediach - trawestując Juliana Tuwima, na te elementa, szkoda papiera i atramenta…
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/275774-szanowni-niemieccy-politycy-i-dziennikarze-jestescie-ostatnimi-ktorzy-mogliby-pouczac-nas-polakow-o-demokracji?strona=2