Red. Lewicka 50 razy odbierała głos wicepremierowi Piotrowi Glińskiemu, przerywała mu co 9,6 sekundy!

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

W porze najlepszej oglądalności red. Karolina Lewicka dała w niedzielny wieczór popis, jakiego jeszcze wolna Polska nie widziała. Wezwała do studia – bo trudno powiedzieć, że zaprosiła – wicepremiera nowego rządu, ministra kultury prof. Piotra Glińskiego.

Tak zwana rozmowa trwała 16 minut, w trakcie której redaktorka przemawiała 8 minut. Nie dość, że sama zawłaszczyła tyle czasu, to przerywała swemu rozmówcy niemal każde zdanie; odbierała mu głos 50 razy, średnio co 9,6 sek.! Czyniła to w sposób pryncypialny, z poczuciem niebywałej wyższości nad swoim rozmówcą, agresywny, a w końcu wprost histeryczny.

Prof. Piotr Gliński to osoba o niezwykle wysokiej kulturze osobistej i dużej wiedzy, a dla naszego Wydawnictwa to zaszczyt, że należy on do grona naszych autorów. Niedzielną audycję w TVP Info oraz zachowanie prowadzącej, Karoliny Lewickiej, uważamy za skandaliczne i deklarujemy pełne poparcie dla ministra Piotra Glińskiego oraz jego walki z miernotą i pornografią w polskich teatrach oraz z degradacją polskiej kultury, jaka dokonuje się od kilku lat.

Również telewizja publiczna doprowadzona została do upadku, stając się tylko narzędziem propagandy oraz coraz brutalniejszej walki z obrońcami polskości, suwerenności państwowej, wiary i tradycji. To po prostu bastion Platformy Obywatelskiej i jej spadkobierców w rodzaju pana Petru lub jego kolegi posła, zarazem dyrektora Teatru Polskiego (sic!) we Wrocławiu, który angażuje tzw. aktorów porno i nazywa takie działania sztuką.

Jako przedstawiciele sztuki wyrażamy głębokie oburzenie zrównywaniem teatru z domem publicznym! To, że na skandaliczne przedstawienie przychodzą widzowie o niczym dobrym nie świadczy – domy publiczne też mają niestety swoją publiczność, która nie korzysta z ich usług za darmo. Ale przynajmniej państwo do nich nie dopłaca, a do teatru owszem.

TVP to bastion, w którym okopali się zajadli zwolennicy genderyzmu, który stał się nową ideologią lewactwa; nie należy jej wszakże mylić z klasycznymi partiami lewicowymi w rozumieniu tradycyjnej zachodniej demokracji, mimo iż tradycyjna lewica dała się ostatnimi laty całkowicie zakrzyczeć zmodernizowanym demagogom.

Telewizja publiczna od dawna nie przemawia w imieniu narodu, została zawłaszczona przez poprzedni układ partyjny i nie zamierza ustąpić. Ba! przystąpiła do wzmożonego ataku na obóz patriotyczny i – jak wykazały ostatnie wybory – obóz większościowy. W TVP nie ma mowy o prezentowaniu ani racji prezydenta i jego ministrów, ani nowego rządu; argumenty prezentowane przez PiS przytaczane są jedynie po to, by z nich szydzić, siać zwątpienie oraz eksponować w kontrze do nich przegranych polityków, jako niezrozumiałych przez motłoch proroków. TVP z niebywałą siłą usiłuje dowieść, jak straszne głupstwo popełniły miliony Polaków (w domyśle: mohery i motłoch), które odrzuciły w całości PO. Tak instytucja publiczna pojmuje demokratyczne przekazanie władzy w wolnym, demokratycznym kraju.

Ze zmianami w takiej publicznej instytucji nie wolno zwlekać nawet jednego dnia! Bo nie dość, że nie ma z jej strony żadnej pomocy i zrozumienia, to czynione są poważne szkody! Widać, że dobrowolnie nie odejdzie nie tylko zarząd TVP, ale i wystylizowane panie w rodzaju Tadli, Rudnik i Lewickiej czy też wymuskani panowie, jak Kraśko, by wymienić tylko tzw. frontmenów. A jeśli nie chcą dobrowolnie – to trzeba użyć siły. Trzeba natychmiast dokonać małej zmiany w ustawie o radiofonii i telewizji (która nb. jest w wielu miejscach albo nieprzestrzegana, albo naciągana), a w szczególności pozbyć się punktu 3 i 5 w art. 27 oraz punktów 1, 1a, 1b, 1c w art. 28. O reszcie zapisów można spokojnie dyskutować później.

Chodzi o to, by natychmiast zmienić zarządzanie telewizją i radiem publicznym z czysto propagandowego na normalne. Obecnie mamy z jednej strony do czynienia niby ze spółką skarbu państwa podlegającą kodeksowi handlowemu, a z drugiej – z instytucję niby kulturalną, ale nie podlegającą w sferze zarządzania ministrowi kultury, lecz Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji.

Ta ostatnia zmalała z biegiem lat do 5 osób – które są wyznaczone i całkowicie podporządkowane przegranemu obozowi władzy. Usunięcie w/w paragrafów spowoduje, że TVP będzie podlegać normalnemu kodeksowi spółek prawa handlowego, jeśli chodzi o ustanawiania rady nadzorczej oraz zarządu. A wówczas zmiany dokona się w jeden dzień. Minister skarbu państwa powoła nową radę nadzorczą, ta zaś od razu, na pierwszym posiedzeniu ustanowi nowy zarząd, ten z kolei nawet w trybie zwyczajnym, ale bez obowiązku świadczenia pracy podziękuje w/w osobnikom oraz ich dyrektorom. Ludzi do normalnej i uczciwej(a nie propagandowej) pracy wewnątrz samej telewizji nie brakuje, trzeba tylko dać im szansę.

**Przyznam, że ciężko słuchać mi codziennie płynących z różnych stron żalów w rodzaju:

To po to na nich głosowaliśmy, żeby się nic nie zmieniło, żeby nadal szczuto co wieczór ze szklanego ekranu na cały obóz patriotyczny, prezydenta, nowy rząd, by lansowano każdego dnia Kopacz i całe to fałszywe towarzystwo?

Wiem, że istnieje koncepcja przekształcenia TVP w narodową instytucję kultury, ale to dłuższy proces. Tymczasem każdego dnia pracownicy telewizji publicznej kopią legalny system władzy ustanowiony wolą większości narodu. A jak się kogoś kopie, to się go w końcu skopie… Poza tym mam poważne wątpliwości, czy narodowa instytucja kultury to faktycznie dobre lekarstwo. Przypomnę, że taką instytucją jest np. Polski Instytut Sztuki Filmowej – sponsor wielu antypolskich działań, albo Instytut Adama Mickiewicza – piewca w kraju i za granicą osławionej tęczy na Placu Zbawiciela. Albo Narodowy Stary Teatr w Krakowie –od paru ładnych lat siedlisko działalności pana Klaty, zwalczającego z całych sił i w sposób obrzydliwy rodzimą tradycję, a także klasykę, zwłaszcza narodową. Może lepiej poszukać wzorów tam, gdzie telewizja publiczna ma całkowicie odrębny status, np. w Niemczech lub w Austrii, i jest ściśle kontrolowana, ale nie prze 5-osobowe, upolitycznione rady, tylko przez kilkudziesięciu przedstawicieli społeczeństwa, reprezentantów związków zawodowych, Kościołów, ruchów obywatelskich, świata nauki i kultury itp. Są w tym gremium także politycy, ale stanowią w nim zdecydowaną mniejszość.

Póki co wzywamy do obrony prof. Piotra Glińskiego, legalnie ustanowionego wicepremiera i ministra kultury oraz do protestów wobec niegodziwych poczynań telewizji publicznej.

Leszek Sosnowski

Prezes wydawnictwa Biały Kruk – w imieniu swoim, współpracowników oraz redakcji miesięcznika „WPIS - Wiara, Patriotyzm i Sztuka”.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych