Chamstwu kultura tylko przeszkadza. Konkurs Chopinowski nie przedostaje się ani do głównych kanałów telewizyjnych, ani na portale

Fot. PAP/Pietruszka
Fot. PAP/Pietruszka

Prostactwo rządzące telewizją publiczną uważa, że skoro istnieje kanał Kultura, a na dodatek TVP HD też transmituje rywalizację pianistów, to główne kanały, czyli Jedynka, Dwójka i TVPInfo mają już na temat Konkursu Chopinowskiego milczeć. Szkoda miejsca i czasu. Lepiej jeszcze raz wpuścić przed kamery mało rozgarnięte panienki i zaszczepionych nienawiścią do PiS różnych Kraśków, niż powiedzieć coś interesującego w głównych wydaniach informacyjnych o najważniejszym pianistycznym konkursie, odbywającym się właśnie w Warszawie po raz siedemnasty. Bezpośrednie i stałe transmisje prowadzone z Filharmonii Narodowej są wartością prawdziwą, ale przeznaczoną prawie wyłącznie dla koneserów sztuki fortepianowej, których zachęcać do słuchania i oglądanie nie ma potrzeby. Krótkie, uzupełnione interesującą opowieścią, reportaże na antenach najczęściej oglądanych, mogłyby zachęcić do kontaktu z Wielką Sztuką osoby, dla których muzyka jest wciąż czymś odległym.

A tu akurat mamy się czym pochwalić. Zarówno pod względem organizacyjnym, jak też trwaniem we wspaniałej tradycji od 1927 roku, także wspaniałymi pianistami i ich profesorami. Przez konkursy w Warszawie do światowej czołówki dostało się wielu wirtuozów fortepianu. Od pierwszego laureata Lwa Oborina, Jakuba Zaka, Alexandra Unińskiego, poprzez, Halinę Czerny – Stefańską, Bellę Dawidowicz, Adama Harasiewicza, Maurizio Polliniego, Marthę Argerich, Kristiana Zimermana. To tylko niektórzy zwycięzcy. A gdzie Witold Małcużyński, Bernard Ringeissen, Władimir Aszkenazy, Michel Block i wielu innych, którzy nie zdobyli pierwszej nagrody i jeszcze inni, którzy nie zmieścili się w ścisłej czołówce rywalizacji, ale potem udowodnili, że konkurs w Warszawie był dla nich tylko wstępem do pięknej artystycznej kariery?

W dawnych latach konkurs im. Fryderyka Chopina gościł wszędzie. Codziennie na pierwszych stronach gazet, przez większą część dnia w sprawozdaniach radiowych, pełno go było w telewizji, choć były tylko programy dwa. Jakże pięknie opowiadali o mazurkach i barkarolach m. in. Jerzy Waldorff, Jan Weber, także pisarz Jerzy Broszkiewicz, Karol Stromenger, Janusz Ekiert, Zygmunt Mycielski, a potem długo, długo Bogusław Kaczyński. Kaczyński miał nawet podczas konkursów stałe miejsce w głównym wydaniu dziennika i wszyscy słuchali go z podziwem, bo przy okazji inne propagandowe wieści jedynie słusznej partii spychał na margines.

Może właśnie tego boją się dziś zawiadowcy w TVP. Wszak redaktorzy zajmujący się muzyką, także dziś opowiadają pięknym polskim językiem, jakże różniącym się od prostackiej mowy marnych propagandzistów. Proszę posłuchać Adama Rozlacha, także Jacka Hawryluka i ich gości. Wówczas łatwiej zobaczycie miejsce Kraśki, Lisa, Lewickiej, Dobrosz – Oracz i podobnych im gwiazd upadłego dziennikarstwa. Kropka.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.