Jak zawiedli Drodzy Państwo z telewizji

Fot. wPolityce.pl/Gił
Fot. wPolityce.pl/Gił

Ewa Łosińska, „Jak zawiedli Drodzy Państwo z telewizji”, portal SDP, 26 maja 2015 r.:

Wśród części działaczy PO panuje powyborcza żałoba. W ramach remanentów po ciekawej kampanii mogliby ją ogłosić także niektórzy dziennikarze. Tak stronniczy okazali się w czasie starcia kandydatów do Belwederu.

Jasne, środowiskowych rozliczeń kampanii nie będzie. Nawet, jeśli telewidz mógł odnieść wrażenie, że gwiazdy srebrnego ekranu próbują dokonać wyboru za niego. Bo też on nie powinien decydować samodzielnie. A jednak zagłosował tak, jak mu się podobało.

Dziennikarskich polemik media zwykle nie lubią. Mimo to tym razem po debacie Bronisława Komorowskiego i Andrzeja Dudy natychmiast pojawiły się wątpliwości, czy ten pierwszy nie znał wcześniej pytania, które postawiła kandydatom Justyna Pochanke z TVN, a redaktor Dominik Zdort z „Rzeczpospolitej” napisał nawet list otwarty do drugiej z prowadzących debatę – Moniki Olejnik.

„Dlaczego uznałaś, że być dziennikarką, to dla Ciebie za mało? Dlaczego postanowiłaś przystąpić do sztabu wyborczego Bronisława Komorowskiego? Dlaczego stwierdziłaś, że Twoim zadaniem jest zniszczenie Andrzeja Dudy?” – dociekał, uznając, iż wszystkie przygotowane przez Olejnik pytania były korzystne dla obecnej głowy państwa. Redaktor Zdort napisał też, iż rozumie, że PO chce „ratować „Wujka Bronka”. Ale my jesteśmy dziennikarzami” - przypomniał.

Problem w tym, że część gwiazd środowiska mediów dawno wyszła z tej roli. Stara się raczej „obsadzać” polityków, a tym bardziej widzów czy słuchaczy według scenariusza dramatu pisanego przez siebie.

Dlatego nie powinien się dziwić Tomasz Lis, w którego programie poświęconym podsumowaniu wyborów fotel przeznaczony dla reprezentanta prawicy pozostał pusty. Udziału w audycji od ponad dwóch lat odmawiają politycy PiS, tym razem odmówił też poseł Jarosław Gowin po kuriozalnym ataku redaktora Lisa na córkę Andrzeja Dudy. A w Radiu Zet, w którym gościł polityk Polski Razem, oznajmił, iż zachowanie redaktora Lisa i Tomasza Karolaka było „brutalnym atakiem damskich bokserów”. Według Gowina, redaktor Lis nie odbuduje swej wiarygodności jako dziennikarz. Pytanie jednak, czy mu na tym zależy? Przeprosił za przytoczenie tweetu o planowanym „zwróceniu Oscara dla filmu Ida” z rzekomego konta Kingi Dudy. Przeprosiła też telewizja publiczna, więc w czym problem?

Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji uznała, że autorzy audycji „Tomasz Lis na żywo” nie zachowali staranności podczas weryfikacji materiałów dotyczących tweeta Kingi Dudy, a Zarząd Główny SDP zażądał w oświadczeniu, by TVP zakończyła współpracę z redaktorem Lisem. Podobny postulat zgłosiła telewizyjna „Solidarność”. I tyle. Program Tomasza Lisa bynajmniej nie znika z anteny, a on sam wciąż nie ukrywa niechęci do szeroko rozumianej prawicy. W jego audycji było już sto lat odśpiewane przez publiczność dla Donalda Tuska. Czy teraz pora na marsz żałobny lub podobny hołd dla ustępującego prezydenta?

Władzom TVP najwyraźniej nie przeszkadzają komentarze, jakie zbiera „Lis na żywo” w Internecie. Na przykład ten, gdy audycję odwołano z powodu kontuzji redaktora w trakcie maratonu: „Lecz się chłopie jak najdłużej. Jedna POwska buźka w TVP mniej - zdrowiej dla zdrowia psychicznego widzów” – napisała Bożena Sobocka (przytaczam za dziennikiem.pl). Pewnie, inni komentujący szybko dali odpór takim niesłusznym poglądom. Czy jednak programy publicznych mediów na pewno powinny budzić tak „zdrowe” emocje?

„Życzę zdrowia, i zniknięcia na stałe z życia publicznego.

Newsweek Polska pod batutą Tomasza Lisa, to Żołnierz Wolności z 1968 roku” – napisał z kolei Robert Adam Wiśniewski. Jeszcze „mocniejszych” komentarzy już nie przytoczę. Dla „zgody i bezpieczeństwa” zapisanej na sztandarze jednego z kandydatów. Część kolegów po fachu buduje je jednak w oryginalny sposób. Zarzucając szczucie innym (np. portalowi wpolityce.pl) przy wielkiej „delikatności” własnych komentarzy.

Ewa Łosińska

Sil

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.