Najpierw flirt, teraz oburzenie. Kolenda-Zaleska i Krzymowski protestują przeciw umieszczaniu ich pochlebstw w ulotce Palikota

Fot. Zorro2212/CC/Wikimedia Commons
Fot. Zorro2212/CC/Wikimedia Commons

Dziennikarze Katarzyna Kolenda-Zaleska i Michał Krzymowski sprzeciwiają się opublikowaniu ich wypowiedzi i zdjęć w broszurze wyborczej Janusza Palikota. Warto jednak zauważyć, że wypowiedziane przez nich słowa nie były bynajmniej wymysłem lidera Twojego Ruchu.

Kolenda-Zaleska i Krzymowski pochlebne opinie na temat Janusza Palikota wypowiedzieli w porannym programie TVN24 w połowie lutego 2015 roku.

Bardzo doceniam to, co robi Palikot. On liczy na to, że powtórzy to, co zrobił w 2011 roku. Mi się podoba Palikot z tą jego wciąż wielką energią. Jest bardzo autentyczny w tym, co mówi i nikogo się nie boi, dlatego, mimo iż nie zgadzam się z nim wielu sprawach, to mam do niego dużo szacunku

— powiedziała dziennikarka TVN.

Równie ciepłych słów nie szczędził Krzymowski.

Jeśli ktoś wychodzi na bazar, to wychodzi do prawdziwych ludzi, a jeśli Duda idzie to tam są ludzie spędzani do sali i zakładamy, że to są działacze albo w najlepszym wypadku sympatycy

— stwierdził dziennikarz „Newsweeka”.

Chociaż nie mogą wyrzec się tych słów, teraz protestują przeciwko umieszczaniu ich w materiałach wyborczych kandydata Twojego Ruchu.

I Palikota chwaliłam za kampanię i Dudę - najmniej PBK (prezydenta Bronisława Komorowskiego - przyp.red.) - ale to nie powód do takiej hucpy - stwierdziła. - Jakim prawem i bez pytania o zgodę wykorzystał pan moją wypowiedź w swojej kampanii wyborczej? I bardzo proszę a nawet żądam wycofania mojej wypowiedzi z państwa ulotki i nie rozpowszechniania jej

— napisała na Twitterze Kolenda-Zaleska.

Do sprawy odniósł się również Michał Krzymowski.

Poglądy Janusza Palikota są dla mnie w niemałej części odrażające, to ostatni polityk - dosłownie - na którego mógłbym zagłosować w jakichkolwiek wyborach. Dlatego nie życzę sobie wykorzystywania moich wypowiedzi w jego propagandowych biuletynach. Tym bardziej, że nie podano tam źródła, z którego pochodzi mój cytat (prawdopodobnie było to w TVN24), co może sugerować, że wypowiedziałem się dla tego biuletynu

— powiedział dziennikarz portalowi wirtualnemedia.pl.

A może lepiej było powstrzymać się ot tak hurraoptymistycznych opinii o Januszu Palikocie? Wówczas nie miałby pretekstu do zamieszczania wypowiedzi dziennikarzy w swoich ulotkach wyborczych. A tak zarówno Kolenda-Zaleska, jak i Krzymowski muszą płacić słony rachunek za niewinny flirt z lewicowym politykiem. Flirt, który Palikot - niczym porzucony kochanek - nosi w sercu do dziś…

gah/wirtualnemedia.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych