Za zrobienie z TVP rządowej tuby propagandowej prezes Braun nie powinien dostać super-, lecz mega- czy gigawiktora

PAP/Leszek Szymański
PAP/Leszek Szymański

Ach, cóż to była za gala! Świat znieruchomiał w oczekiwaniu na werdykt Akademii Telewizyjnej, i oto jest…, koperty zostały otwarte… - laureatem Superwiktora został… prezes Telewizji Polskiej Ju-liusz Brauuun! Za co? Głupie pytanie, „za całokształt twórczości”, oczywiście. W kategorii „polityk roku” wygrał - no, kto? A któż by inny, przewodniczący Rady Europejskiej Do-nald Tuuusk, rzecz jasna! „Sto lat, sto lat…”

Właściwie na tym należałoby zakończyć relację z gali „wiktoriańskiej” na Zamku Królewskim w Warszawie, aby nie krzywdzić kilku innych wyróżnionych, jak np. laureata publiczności Cezarego Żaka, poprzez wymienienie ich nazwisk w tym zestawie. Laureat Tusk przybyć nie mógł, bo zapracowany, więc zabrał głos na tle unijnej flagi z ekranu: że dziękuje, że cieszy się szczerze, i w przypływie tej szczerości wyznał, że nie za wszystkimi w kraju tęskni… Za jakież to szczególne dokonanie został okrzyknięty „politykiem roku”? Tu szczerość Tuska się kończy, bo przecież nie wypadało mu chwalić się swymi osiągnięciami w roli szefa rządu RP, zwłaszcza w zawłaszczaniu wszystkich obszarów życia w naszym kraju, oraz w walce z tymi, za którymi nie tęskni. W Brukseli jeszcze takich sukcesów nie ma, ale - poczekajmy, jak wieści kuluarowe niosą, jest na dobrej drodze w umacnianiu wpływów jego obcojęzycznych protektorów i mocodawców. Kapituła Wiktorów o tym nie wspomniała, pewnie - jak mawiał Dudkowy „hydraulik” Jan Kobuszewski - żeby było bardziej inteligentnie…

Otwarcie inteligentnie zagaił za to prezes Braun:

To ogromna satysfakcja, że po 25 latach mogę stać tutaj ze statuetką, w gronie tak znakomitych laureatów

— podkreślił po odebraniu Superwiktora i, żeby nie wyszło, że przypisuje sobie całokształt osiągnięć TVP, dodał:

To nagroda dla wszystkich, którzy codziennie otwierają nam świat i budują emocje.

Fakt, TVP-Brauna otwiera i buduje codziennie emocje, i to jakie…! - tu pozostawiam „takie niedomówienie, żeby było bardziej inteligentnie”, każdy telewidz może sobie uzupełnić jak chce.

O całokształcie osiągnięć prezesa TVP pisałem już na marginesie pewnego listu jego podwładnych. Dla przypomnienia, karierę telewizyjną Juliusz Braun zaczynał w kieleckiej gazecie „Echo dnia”, w częstochowskiej „Niedzieli” i w „Gazecie Kieleckiej”. W 1989r. zdobył poselski mandat z ramienia Unii Wolności i pokrótce, już jako wybitny znawca warsztatu telewizyjnego objął posadę przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Co prawda nie zagrzał w niej miejsca, ponieważ stracił poparcie większości tego gremium i przejściowo musiał zadowolić się funkcją dyrektora Związku Stowarzyszeń Rady Reklamy, ale polityczni mocodawcy nie zapomnieli o jego oddaniu: wkrótce dostał zatrudnienie w roli szefa departamentu… strategii w ministerstwie kultury, a w 2011r. przywrócili fachowca Brauna do zarządu telewizji. I, choć wetknięty tam został w atmosferze konfliktu z jego zbiorowo zawieszonymi członkami, został prezesem TVP.

Czyż nie błyskotliwa, aż iskrząca zawodowymi osiągnięciami kariera oberdziennikarza, z wykształcenia geologa Brauna? Pan prezes jest bez wątpienia postacią wybitną, wybił bowiem wszystkim z głów mrzonki o służebnej roli telewizji publicznej wobec społeczeństwa. Jego podkomendni ujęli to w ten sposób: „Dziennikarz nie jest usługodawcą! To nie fryzjer, który strzyże, jak władza sobie życzy. Nie będziemy ciąć obrazków z rzeczywistości zgodnie z interesem władz telewizji, czy interesem jakiejkolwiek innej władzy. Nie pozwolimy, by za Pana przyczyną obywatele znów mieli uzasadnione poczucie, że telewizja kłamie”. Jest to fragment listu protestacyjnego z lutego br., napisanego przez załogantów TVP. Czy można wyobrazić sobie bardziej miarodajną ocenę od sporządzonej przez współtwórców tego, co codziennie dociera do polskiego społeczeństwa?

Telewizja publiczna po prostu nie istnieje. Pomijając „poziom” warsztatowy osiągnięty za prezesa Brauna i odpowiednio dobranej kadry kierowniczej, TVP stała się rządową tubą propagandową, zgodnie z zasadą: kto ma władzę ten ma media, a kto ma media, ten ma władzę. Jeśli o tak pojmowaną służebność telewizji chodziło, to prezes Braun, któremu niespełna rok temu prezydent Bronisław Komorowski przyznał Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski, zasłużył nie tylko na super-, lecz wręcz na mega- czy gigawiktora.

Tylko strach pomyśleć, co będzie dalej, bowiem sprawdzony w działaniu laureat Juliusz Braun zapowiedział, że będzie ubiegał się o prezesurę TVP w kolejnej kadencji…

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.