Co i komu "wypada" w temacie żałoby po katastrofie smoleńskiej. Nominacje do hieny roku 2015 już chyba mamy

fot. wPolityce.pl/tokfm.pl
fot. wPolityce.pl/tokfm.pl

Warto odnotować i zapamiętać to nazwisko. Pani nazywa się Eliza Rutynowska i opublikowała na stronie radia TOK FM tekst, którym brawurowo wchodzi do czołówki najpodlejszych znanych mi materiałów „dziennikarskich”. Pani Redaktor w materiale „Smoleński foch. Nietykalna żałoba Prezesa. A może paranoja. Ktoś musi powiedzieć „dość”!” przedstawia się jako osoba, której wystarczy odwagi, aby owo „dość” powiedzieć.

„Lud smoleński” wykańcza panią redaktor dopominaniem się godnego upamiętnienia ofiar katastrofy. Najgorsze jest dla pani redaktor to, że „oni” chcą tego upamiętnienia na Krakowskim Przedmieściu, a nie obok. No a przecież są jeszcze - kontynuuje pani redaktor - inne miejsca upamiętniające Smoleńsk: przełamane skrzydło na Powązkach, tablica na Pałacu Prezydenckim oraz „rozsiane po Polsce skwery, parki i ulice pamięci ofiar katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku także nie pozwalają o niej zapomnieć”.

Pytanie „po co kolejny pomnik” rozbrzmiewa w umysłach wielu, wielu osób. Dodałabym, że racjonalnie myślących, ale nie powinnam przecież posuwać się tak daleko. Bo to nie wypada. Ale właśnie, nie wypada…. A może jednak? W końcu te miejsca pamięci powstają i są utrzymywane za pieniądze publiczne, czyli nas wszystkich

— pisze pani Rutynowska. I ja już nie wiem, czy pani redaktor mówi dość kolejnemu pomnikowi, czy pomnikowi na Krakowskim Przemieściu. Wiem za to - bo pani redaktor piszę i o tym, że po katastrofie była „wstrząśnięta”, bo „96 istnień ludzkich to dużo. Dużo smutku”.

Ciekawe jest także porównanie żałoby po katastrofie do cyrku. Tak, do cyrku. Bo PiS musiał zrobić cyrk, aby wmówić ludziom, że doszło do zamachu, mimo, że „na pokładzie były osoby z innych frakcji politycznych”.

(…) ale z tą niedogodnością również sobie poradzono. Wystarczyło dość często powtarzać i przypominać narodowi, czyja śmierć była najważniejsza. I tak z prawdziwiej tragedii zrobiono polityczny cyrk, wykorzystujący imiona zmarłych zamiast akrobatów. Są nietykalne

— pisze pani redaktor. Przepraszam za obfite cytowanie, ale to w moim rozumieniu bardzo ważne słowa, z których nie chciałbym uronić ani literki.

Nietykalna jest także żałoba Prezesa, prezentowana od pięciu lat przy każdej okazji lub bez takowej. Płonąca pochodniami, powiewająca nad prawdziwymi Polakami zawłaszczoną, biało-czerwoną flagą. Rozciągająca się i chroniona od Bałtyku aż po Tatry. A może to się nazywa paranoja? W Polsce zdarza się nam mieszać pojęcia

— pisze pani redaktor. I w tym momencie we mnie budzi się konieczność powiedzenia „dość!”. Z jednym się zgodzę, w Polsce rzeczywiście zdarza nam się mylić pojęcia. Jednym z najczęściej mylonych jest pojęcie „dziennikarstwa” z czymś czego nie nazwę na tych łamach tak, jakbym chciał, bo byłbym nieelegancki, posunąłbym się za daleko, a to jednak nie wypada. Pozwolę sobie za to zgłosić panią Elizę Rutynowską do tytułu Hieny Roku 2015.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.