Durczok zbyt chory, żeby stanąć przed komisją. Szef "Faktów" leży w szpitalu, a media spekulują

Fot. YouTube
Fot. YouTube

Kamil Durczok nie stanie przed komisją badającą doniesienia o mobbingu i molestowaniu w redakcji TVN, ponieważ jest na zwolnieniu lekarskim - donosi „Fakt”. Z kolei „Super Express”, powołując się na anonimowych śledczych, twierdzi, że policja nie ma dowodów obciążających Durczoka i że „afery z tego nie będzie”.

Pan Durczok nie dostał jeszcze wezwania na komisję

— przyznała w rozmowie z „Faktem” Monika Manowska-Mleczko z reprezentującej dziennikarza agencji Point of View.

Szef „Faktów” od dwóch tygodniu przebywa w szpitalu na oddziale kardiologicznym i z tego powodu nie ma na razie mowy o wezwaniu go przed komisję badającą doniesienia tygodnika „Wprost”.

Po rozmowie z żoną pana Kamila Durczoka potwierdzam, że miał udać się na urlop, jak wcześniej informowano. Ponieważ jednak urlop został przerwany chorobą, teraz pan Durczok jest na zwolnieniu lekarskim

— poinformowała Manowska-Mleczko.

Nie wiadomo, kiedy Durczok zostanie wezwany w celu składania wyjaśnień.

Oczywiście wszystko zależy od stanu zdrowia pana Kamila, trudno wyrokować

— dodała Monika Manowska-Mleczko.

Natomiast „Super Express” publikuje wypowiedzi śledczych, którzy zajmują się sprawą Kamila Durczoka. Twierdzą oni, że na policję nie zgłosiła się jeszcze żadna z pokrzywdzonych kobiet.

W sprawie rzekomego molestowania żadna z kobiet nie zgłosiła się do tej pory na policję. A narkotyki znalezione w mieszkaniu? Były to śladowe ilości i jak na razie nie można w jakikolwiek sposób wiązać ich z Durczokiem

— mówi tabloidowi „jeden z prokuratorów znających kulisy sprawy”.

Dochodzenie pod nadzorem prokuratury wszczęła warszawska policja na Mokotowie.

Kamil Durczok nie został jeszcze przesłuchany. W pierwszej kolejności muszą zostać wykonane zlecone i zaplanowane czynności procesowe (m.in. opinia chemiczna proszku znalezionego w mieszkaniu). Dopiero po ich zrealizowaniu prokurator podejmie decyzję o charakterze, w jakim będzie przesłuchiwany pan Durczok i inne osoby

— mówi „Super Expressowi” Paweł Wierzchołowski, szef prokuratury na Mokotowie.

Zaledwie kilkanaście dni od rozpoczęcia śledztwa cytowani przez „SE” anonimowi śledczy już twierdzą, że „afery z tego nie będzie”.

Po pierwsze, nikt Durczoka nie złapał z narkotykami w ręce albo gdy je zażywał. Poza tym tego białego proszku były śladowe ilości, a prawo nie jest od ścigania osób zażywających narkotyki, tylko dealerów i producentów narkotyków. Marne szanse na zarzuty są także za molestowanie podwładnych. Mimo medialnego szumu żadna poszkodowana się do nas nie zgłosiła. Poza tym historie, które tak szeroko opisuje „Wprost” nie podlegają pod kodeks karny. Jeśli wierzyć doniesieniom tygodnika, Durczok wypisywał tylko wiadomości do swoich koleżanek, ale trudno określić to jako prześladowanie. Moim zdaniem jego zachowania nie podlegają pod Kodeks karny i nie ma szans na skazanie. To jest ewentualnie sprawa dla sądu pracy

— twierdzi w rozmowie z gazetą śledczy.

Kamil Durczok może nie zdążyć stawić się przed komisją TVN, bo - jak wynika z doniesień medialnych - wkrótce może ona zakończyć pracę.

Czytaj więcej: Czerska: Durczok nadal w szpitalu, żona zawiadamia o próbie szantażu. A „komisja” TVN skończy pracę za tydzień…

„Wprost” oskarża Durczoka o molestowanie seksualne i mobbing. A TVN o „zmowę milczenia” i dziwne praktyki w redakcji…

bzm/fakt.pl/se.pl


Prawda o mediach w bestsellerowej książce:„Resortowe dzieci. Media (tom 1)”.

Pozycja dostępna wSklepiku.pl. Polecamy!

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.