Ostre starcie Jastrzębowski - Majewski wokół sprawy Durczoka w Polsat News. "Czarny PR" i "metoda hieny" [VIDEO]

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Być może to jaskółka zmian i stacje telewizyjne przestaną udawać, że tzw. sprawa Durczoka, o której mówi cała Polska, nie istnieje. W każdym razie początek został zrobiony. Oto w Polsat News spotkali się w ostrej dyskusji Michał Majewski, dziennikarz „Wprost” i współautor głośnych artykułów na temat Kamila Durczoka oraz Sławomir Jastrzębowski, redaktor naczelny „Super Expressu”, jeden z najgłośniejszych krytyków metod tego tygodnika. Program prowadziła Magda Sakowska.

Jastrzębowski stwierdził:

Być może mieli najlepsze intencje, ale metoda jaką zastosowali nie jest typowa dla dziennikarstwa ale dla czarnego PR, dla propagandy. (…) Kolejne publikacje niewiele wnoszą. Są przedstawiane nowe osoby, których relacje powinny być sprawdzane i weryfikowane. Opowieść reasercherki w „Faktach” jest wstrząsająca, ale pamiętajmy, że mamy do czynienia z osobą, która opowiada w swojej sprawie. Brakuje mi drugiej strony. Wiem, że ona przebywa w szpitalu, ale należałoby zweryfikować werdykt.

Majewski replikował:

Nie jesteśmy dziećmi, weryfikowaliśmy jej opowieść, rzeczywiście wstrząsającą, słuchaliśmy jej przez wiele godzin. A to co zrobił Sławomir Jastrzębowski, wzywając wczoraj byśmy ujawnili imię i nazwisko tej ofiary, nie wiem czemu miałoby służyć. Rozumiem, że chciałby puścić za nią swoich dziennikarzy i sprawdzić czy może wieczorem przychodzi do domu z winem, czy wraca po 22… Ja rozmawiałem z tą kobietą, jest rozbita przez tę sytuację, która przeżyła molestowanie seksualne. Trzeba było przerwać ten proceder, ten cały system, który funkcjonował w tym programie („Fakty TVN” - red. wP.), takiego tresowania ludzi, rzeczy niedopuszczalnych.

I zarzucił Jastrzębowskiemu:

Napisałeś, że to co zrobiliśmy to jest hiena dziennikarska. Ale tak naprawdę to to, co ty zrobiłeś dzisiaj nadaje się na hienę. Opowiedziałeś historię (chodzi o artykuł w Super Espressie - red. wP.), że była próba włamania do mieszkania Kamila Durczoka i postawiłeś przy tym zdjęcie moje i Sylwestra Larkowskiego. To jest niedopuszczalne

— mówił Michał Majewski.

Obaj panowie zgodzili się w jednym: w TVN i środowisku dziennikarskim podobno wszyscy doskonale wiedzą o jaką osobę chodzi. Ma być ona przesłuchiwana przez wewnętrzną komisję badającą sprawę w TVN.

Ona jest już poza środowiskiem dziennikarskim, odkrycie jej i pokazanie byłoby powrotem jej traumy. I do tego nawoływał Sławomir Jastrzębowski. Co jest obrzydliwe po prostu

— oskarżał dziennikarz „Wprost”.

Szef „Super Expressu” replikował:

To są personalne ataki na moją osobę. Ja je rozumiem. Ale nie można zrobić czegoś takiego, że stawia się zarzuty w jakimś procesie, a nie wiadomo kim jest osoba oskarżająca. Chyba, że to jest świadek incognito.

Michał Majewski przekonywał:

Jesteśmy absolutnie przekonani o prawdziwości tej historii i o tym, że trzeba było ją opowiedzieć! Pan Jastrzębowski broni tutaj człowieka, który dopuszczał się molestowania seksualnego i mobbingu na swoich podwładnych.

Odpowiedź Jastrzębowskiego:

Różnica między mną a panem redaktorem polega na tym, że ja nie wiem. Nie wiem czy dochodziło do molestowania czy nie, czy dochodziło do mobbingu, czy nie. Być może pan Durczok powinien zostać ukarany i spłonąć w piekle, ale być może mamy do czynienia z sądem kapturowym, którego dopuszcza się tygodnik „Wprost”. Nie możemy w żaden sposób zweryfikować tych zarzutów! Zlinczowaliście Durczoka, to był prymitywny lincz na Durczoku!

Jastrzębowski dowodził, że podobną operację można zorganizować wobec każdego. Kontrargumentem było, że wszystkie głośne sprawy tego typu zaczynały się od anonimowych relacji.

Myślę, że na dniach ta sytuacja się wyjaśni

— zapowiedział tajemniczo Majewski.

ZOBACZ CAŁY PROGRAM:

gim

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.