Nie mam powodu wierzyć „Wprost” i postom. Ale tysiące ludzi mówią i piszą o tym w sieci. Pod nazwiskiem robią to ostrożnie ze względu na konsekwencje prawne. Anonimowo - z nazwiskami, nazwami programu i stacji, pikantnymi szczegółami oraz uzupełnieniami. Bo podobno ofiar było wiele
— pisze Jacek Żakowski na łamach gazety Adama Michnika.
Lewicowy publicysta przyznaje, że niepokoi go koincydencja zdarzeń - w czasie gdy w Polsce trwa dyskusja na temat konwencji (tzw. antyprzemocowej), wielkie media zdominowała cisza po tekście „Wprost”, który opisuje skandaliczny proceder wykorzystywania seksualnego w jednej z dużych redakcji.
Bo kiedy ustawa antyprzemocowa przechodziła w Sejmie, warszawka i internet huczały o przemocy wobec kobiet, której ofiarą padła ponoć m.in. znana dziennikarka molestowana i mobbingowana przez szefa mającego twarz znaną z ekranu i prowadzącego rozmowy z najważniejszymi osobami w Polsce. „Wprost”, który to opisał, nie podał nazwisk ani nazwy stacji. Ale sieć „wie”. Nazwisko gwiazdora pojawiło się w niezliczonych postach na stronach cytujących artykuł
— pisze Żakowski.
I zapewnia, że nie chodzi mu o tabloidowe roztrząsanie, o kogo chodzi, ale o sam fakt.
Nie zajmuję się sprawami towarzyskimi. Ale jeśli chodzi o ten przypadek przemocy, przyznam, że niepokojąco milczące są wielkie media, słusznie zainteresowane konwencją. To źle
— czytamy.
Wniosek?
Mleko się rozlało. Jeśli się nie posprząta, to skiśnie. Będzie mordowało smrodem nie tylko firmę i gwiazdę, ale też cywilizację od Bałtyku po Tatry
— przyznaje Żakowski.
I jak nigdy, zgadzamy się z panem redaktorem… Tylko czy ktoś powie, kogo dotyczy cała sprawa…?
wwr
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/233057-jacek-zakowski-domaga-sie-dyskusji-o-molestowaniu-w-redakcjach-niepokojaco-milczace-sa-wielkie-media-czy-ktos-powie-o-kogo-chodzi