Jastrzębowski: Pieski bankierów wyją. „Dowiemy się, czy mamy nasz rząd reprezentujący nasze interesy”

Fot. Adrian Grycuk/CC/Wikimedia Commons
Fot. Adrian Grycuk/CC/Wikimedia Commons

Redaktor naczelny „Super Expressu” podkreśla, że Polacy byli „wykiwani” przez banki, które udzielały im kredytów we frankach szwajcarskich. „Na początku namawiało się ich na kredyty, choć nie wszyscy mieli zdolność kredytową” - pisze Sławomir Jastrzębowski.

Ten proceder jako żywo może przypominać przekręty amerykańskich bankierów, którzy udzielali kredytu hipotecznego nawet futboliście O. J. Simpsonowi, który zamordował żonę i był winien jej rodzinie 30 mln dolarów

— czytamy w rubryce „Zdaniem naczelnego”.

Jastrzębowski zauważa, że sytuacja podobnie wyglądała w Polsce. „U nas banki dawały kredyty we frankach ludziom, którzy nie dostaliby ich w złotówkach” - przypomina redaktor naczelny „Super Expressu”.

Dziennikarz podkreśla, że oszustwo banków polegało na różnicy między rzeczywistą ceną kupna franka np. w kantorach a ceną za złotówki w samych bankach.

Numer był taki, że franka można było kupić tylko u nich i tylko za złotówki po mocno zawyżonej cenie. Bo cenę banki ustalały według własnego widzimisię. Piękny, wysoce zyskowny i co najważniejsze legalny przekręt

— tłumaczy Jastrzębowski.

Naczelny „Super Expressu” zaznacza, że osoby, które zostały „wykiwane” przez „niekoniecznie polskie banki” walczą obecnie o przewalutowanie kredytu na złotówki w cenie franka z dnia zawierania umowy.

Na całym procederze nie są stratne jedynie… banki.

Różnicę, którą straciły banki do analogicznego kredytu udzielonego wówczas w złotówkach, pokrył były kredytobiorca, więc banki by nie straciły, ale nie zyskałyby tyle, ile doją teraz. Oczywiście banki robią wszystko przez usłużnych, nie mam dowodów, że opłacanych, ich piesków, żeby szczuć opinię publiczną na tych, którzy kredyty wzięli

— podkreśla dziennikarz.

Jastrzębowski nie zgadza się z argumentem, że klienci banków powinni dokładniej czytać umowy przed ich podpisaniem, ponieważ mamy wolność gospodarczą.

Żadnej wolności nie ma, bo banki działają za pozwoleniem państwa. Od ich kontroli do dopuszczenia do rynku są odpowiednie państwowe instytucje. A jeśli chodzi o rzekomą świętość umów, to niejedna podpisana umowa została przez sąd podważona, także te dotyczące kredytów w Polsce

— wyjaśnia Jastrzębowski.

Redaktor naczelny „Super Expressu” podkreśla, że sytuacja jest dobrym sprawdzianem dla rządu.

Dowiemy się, czy mamy nasz rząd reprezentujący nasze interesy, czy mamy rząd reprezentujący interesy bankierów

— puentuje dziennikarz.

gah/Super Express

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.