Przyjacielski list do Dominiki Wielowieyskiej: "W krótkim fragmencie Twojego tekstu zawarłaś kilka drobniutkich nieścisłości. Z sympatii pozwalam sobie je skorygować"

fot. TVP/TOK FM/wPolityce.pl
fot. TVP/TOK FM/wPolityce.pl

Przyjacielski list do Dominiki Wielowieyskiej

Droga Dominiko!

Wiem, że w programie Lisa zażądałaś, abym się tak do Ciebie nie zwracał, ale mam nadzieję, że w liście jednak mogę.

Opublikowałaś dziś w swojej lewicowej gazecie (skoro my jesteśmy z mediów prawicowych, to Ty, rzecz jasna, z medium lewicowego) komentarz, nawiązujący do naszej wspólnej wizyty u serdecznego i gościnnego Tomasza Lisa. Piszesz w nim między innymi:

Krytycy Owsiaka powołują się ciągle na sprawę sądową twórcy Orkiestry z blogerem Matka Kurka. Szef WOŚP chciał, aby sąd orzekł, że bloger go zniesławił, a sąd uznał tylko jeden punkt z pozwu, a dwa inne odrzucił. Sędziowie stwierdzili, że Matka Kurka podawał prawdziwe liczby dotyczące rozliczeń finansowych fundacji i że z jego opinii wcale nie wynikało, iż Owsiak zdefraudował pieniądze.

Sęk w tym, że ci, którzy twórcy WOŚP nie lubią, zinterpretowali ten wyrok i wywody Matki Kurki jako dowód na to, że Owsiak jednak ma on coś za uszami. To nieprawda. Bloger wyłowił pewne liczby ze sprawozdań finansowych Owsiaka, wyciągając z tego fałszywe wnioski. Z prostego powodu: nie umie czytać sprawozdań finansowych.

Ja wiem, program skończył się późno, człowiek jest przemęczony, zapewne dlatego w tym jakże krótkim fragmencie Twojego tekstu zawarłaś kilka drobniutkich nieścisłości. Z sympatii pozwalam sobie je skorygować.

Po pierwsze – sąd nie uznał jednego punktu z pozwu, bo żadnego pozwu nie było. Pozwy są w sprawach cywilnych, a to była sprawa karna z oskarżenia prywatnego. W takiej sprawie jest prywatny akt oskarżenia.

Nawiasem mówiąc, Owsiak skorzystał z niesławnego artykułu 212 kodeksu karnego, krytykowanego bardzo słusznie przez zwolenników wolności słowa, do których przecież i Ty należysz. Zakładam więc, że teraz, skoro już wiesz, jak to wyglądało z prawnego punktu widzenia, odniesiesz się do postępowania szefa WOŚP w jednym ze swoich znakomitych tekstów.

Po drugie – sędziowie niczego nie stwierdzili, bo był tylko jeden sędzia. Sprawy prywatnoskargowe orzekają pojedynczy sędziowie. Konkretnie był to sędzia Michał Misiak z sądu rejonowego w Złotoryi.

Po trzecie – sędzia Misiak nie stwierdził, że ze słów oskarżonego Wielguckiego nie wynikało, iż Owsiak zdefraudował pieniądze. Nie stwierdził tego dlatego, że to w ogóle nie było przedmiotem aktu oskarżenia. A nie było nim, ponieważ Wielgucki nigdy nic takiego nie napisał ani nie twierdził. Jego oskarżenia wobec Owsiaka nie dotyczyły (jak dotąd) łamania prawa, ale tego, jakie osobiste korzyści (legalnie, choć niejawnie) Owsiak czerpie ze swojej najbardziej znanej działalności.

Po czwarte – gdyby sąd uznał, że bloger wyciągnął z dokumentów nieuzasadnione wnioski, jak Ty twierdzisz, skazałby go w zakresie objętym aktem oskarżenia. Sąd tymczasem stwierdził coś wręcz przeciwnego: że wywody Wielguckiego były w świetle dostępnych sądowi materiałów spójne i zasadne.

Jako że Twoja gazeta jest powszechnie znana z uczciwości i rzetelności, tę garść drobnostek zrzucam na karb przepracowania i chętnie służę pomocą także w przyszłości. Rozumiem, że w najbliższym czasie opublikujesz sprostowanie. Bo chyba nie zatrudniłaś się w Radiu Erewań?

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.