Jedźmy! Nikt nie woła. Agora w Republice

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

A jednak to się stało. Ogłoszenie o pitowaniu via Gazeta Wyborcza przeleciało w bloku reklamowym Telewizji Republika! Agora uznaje siłę sprawczą Republiki? Czy to Republika, mimo obrzydzenia, myśli przede wszystkim o zarobku?

Tak czy owak buisness is buisness. Nie można odmówić publikacji ogłoszenia jeśli nie jest to treść wbrew prawu. Stąd zresztą tyle kłamstw na papierze i w eterze. Ludzie sobie wypisują co chcą, a wydawca jedynie zaznacza, że nie bierze odpowiedzialności. Gębusia, która to wszystko wyrecytowywuje martwi się jedynie o wysokość stawki honoracyjnej. „Wszyscy przecież rozumieją” – że to nie on – ona zachwalają środek na potencję lub przeciw biegunce. On – ona tylko czytają przygotowany tekst.

Dziennikarze mają nawet gorzej niż aktorzy. Naczelni i wydawcy nie zgadzają się na ogół, by żurnalista, który czyta poważne teksty, wywiaduje notabli – gadał o super materacach i pigułkach na wszystko. Natomiast aktor – może. Przymykamy oko. Biedny! Wystoi się na kastingu po rolę, potem w siódmym planie trzyma halabardę. Zresztą nawet wówczas gdy gra też nie mówi tego co myśli, a tym bardziej co napisał. Klepie więc co zakontraktował licząc, że firma, która go wynajęła nie padnie do czasu wypłaty.

Tak więc redaktorek, który coraz częściej ledwo wiąże lub nawet nie wiąże końca z końcem – przebiera nogami i cierpi. Jemu nie wolno chałturzyć w reklamie. A przecież i tak przez źródło powszechnej mądrości leje się z ekranów potok obietnic bez pokrycia: bezpieczne pożyczki, charytatywne banki, jeszcze do tego mizdrzą się do nas najuczciwsi w świecie politycy. To oni w końcu męczą się po wygranych lub załatwionych wyborach właśnie dla nas, zaniedbują żony i dzieci, śmigają bez ustanku do Brukseli i z powrotem. Cierpią, ale czego nie robi się dla dobra obywateli.

To tak jak w TV Republika, która zacisnęła zęby i poleca usługi Agory. Pecunia non olet. Litwini ze strachem ale jednak przyjmują euro, krezusi pod lupą agencji ślepego dozoru przelewają skradzione na konta bankowe egzotycznych krajów, czym dalej tym lepiej. Boją się bardziej rodzimego fiskusa niż obcych tsunami mogących nagle całą wyspę i jej podatkowy raj zmieść z powierzchni ziemi.

Zastanawiamy się dlaczego politycy w nasze żywe oczy tak bezczelnie i bezwstydnie łżą. Powód jest prosty, to dokładnie tak samo jak z reklamą dla naiwnych. Nawet jeśli w obiecanki cacanki uwierzy jeden procent z milionów gapiących się w ekran to i tak z punktu widzenia reklamodawcy, kłamcy – warto. W reklamie szczerzące się sztuczne zęby, w parlamencie wrzask na mównicy. I grosz się sypie. Biedaczki, które podobno dojeżdżają na Wiejską na hulajnogach cierpią okrutnie. Ci z lewej muszą znosić – jak mówią - bigotów z prawej strony sali. I odwrotnie - prawica siedzieć musi na hawełkowych zydlach obok niszczycieli kraju, którzy sprzedają nie swoje, za bezcen, a Powstanie Styczniowe mylą z Warszawskim. Kolesie z parlamentarnej ławy. Jak długo jeszcze?

Wrak na smoleńskim polu, przekręty z kilometrówkami, rozbabrane śledztwo w sprawie morderców i złodziei, animozje między kolesiami w obliczu nadchodzącej klęski. Już tam każdy na każdego ma haka. Wygra ten kto pierwszy wyciągnie pistolet i strzeli. Ba, gdyby były uczciwe głównonurtowe media, gdybyśmy mieli prawdziwych prokuratorów i niestrachliwych sędziów… Gdyby? Ale prędzej babci wyrosną wąsy niż ze wstydu spali się kłamliwa dziennikarzyna, a producent medialny zacznie myśleć po obywatelsku. Chyba, że znowu usłyszymy „obywatele pomóżcie”. Czy jednak odpowiedzią będzie tylko cisza? Jedźmy dalej, nikt nie woła.

Felieton opublikowany na stronie SDP.pl

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych