Piotr Bączek: "To są media dworskie, media prezydenckie, media prorządowe"

fot. PAP/Jacek Turczyk
fot. PAP/Jacek Turczyk

Skąd ta cisza?” - pyta na łamach „Naszego Dziennika” Piotr Bączek, były członek Komisji Weryfikacyjnej do spraw WSI, nawiązując do obojętności największych mediów wobec zeznań prezydenta Bronisława Komorowskiego.

Zdaniem Piotra Bączka, „jest to dowód na to, jak tragiczna sytuacja panuje w mediach”:

Mieliśmy do czynienia z sytuacją wyjątkową. Zeznania składał urzędujący prezydent w związku z jedną z największych afer politycznych początku rządów Donalda Tuska. Tymczasem media skwitowały tę sytuację, albo kilkoma zdaniami w prasie, albo kilkusekundowymi materiałami w serwisach informacyjnych. Tymczasem cały dzień królowała tak zwana „afera sałatkowa” – wykreowana sztucznie przez największe media. Oczywiste jest, że do takiego zachowania w Sejmie nie powinno dochodzić, ale nie powinny one też zajmować tyle czasu, tyle energii i tyle pracy dziennikarzy.

Piotr Bączek ocenia, że sytuacja dowodzi, iż „osoba prezydenta Bronisława Komorowskiego znajduje się pod ścisła kontrolą”:

Nic krytycznego nie można powiedzieć o Komorowskim, nie można przedstawić krytycznych opinii, komentarzy, a nawet nie można przedstawić go w sytuacji prawdziwej jak podczas składanych zeznań gdzie nie potrafił odpowiedzieć na najprostsze pytania sądu, obrony, adwokatów, czy Wojciecha Sumlińskiego. To jest dowód na to, że najpotężniejsze media są częścią układu medialno-rządowego. Sytuacja, w której otoczenie prezydenta może wpływać na media jest sytuacją skandaliczną. W państwie demokratycznym urzędnicy, nawet prezydenta, nie powinni dostawać zapewnień, że bezpośredniej transmisji z zeznań nie będzie. To nie są już niezależne media. To są media dworskie, media prezydenckie, media prorządowe.

Co ważne, „zeznania Komorowskiego były pełne sprzeczności, lawirowania niedomówień zasłaniania się brakiem pamięci”:

Były też sprzeczne z zeznaniami innych świadków. Za przykład mogą posłużyć zeznania Pawła Grasia. Bronisław Komorowski mówił, że spotykał się z jednym z oficerów pułkownikiem Leszkiem Tobiaszem, również świadkiem w tej sprawie, zweryfikowanym oficerem WSI, w cztery oczy. Tymczasem Paweł Graś zeznał, że był obecny podczas tego spotkania. To powinno być wyjaśnione. Podobnie sprawa się ma do dat tych spotkań. Bronisław Komorowski podawał różne daty w różnych zeznaniach. Trzecią sprawę, którą należy wyjaśnić jest ilość spotkań z żołnierzami wojskowych służb specjalnych, na przełomie listopada i grudnia 2007 r. Prezydent Komorowski mówił enigmatycznie o kilku spotkaniach z Leszkiem Tobiaszem. Nie sprecyzował tego dokładnie, nie przedstawił dokładnego harmonogramu to sprawia, że te zeznania budzą szereg wątpliwości. Tak jak szereg osób wskazuje, te zeznania mogą przyczynić się do tego, że zostaną ocenione, jako nieprawdziwe.

Skaj

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.