Nie idę z całym stadem walących maczugami w Kościół jak popadnie - mówi Krzysztof Ziemiec

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot.youtube.pl
Fot.youtube.pl

Krzysztof Ziemiec to lubiany i popularny dziennikarz telewizyjnych „Wiadomości”. Nie lubią go jednak feministki i osoby o lewicowych poglądach, którym przeszkadza to, że rozmawia z duchownymi i promuje wartości. W rozmowie z tygodnikiem „Wprost” odnosi się do zarzutów, że jest kościółkowym dziennikarzem

Nie zapraszam do studia księży, tylko ludzi, którzy mają coś mądrego do powiedzenia. Sutanna ich nie dyskwalifikuje. (…) Jestem jedną z nielicznych osób w głównych mediach, które nie idą z całym stadem walących maczugami w Kościół jak popadnie. Przecież dziś jak się mówi o Kościele, to tylko źle: przekręty, pedofilia, brak szacunku.

—mówi dziennikarz w rozmowie z Magdaleną Rigamonti i podkreśla, że ukrywanie pedofilów szkodzi samemu Kościołowi, bo jest on jedną z instytucji, które powinny być całkowicie czyste. Ziemiec odnosi się też do gromów, które spadły na niego po rozmowie z ojcem Bashoborą.

Pani Środa kpiła, że zaraz zaproszę wróża Macieja. I że na kolanach. Wstyd takie rzeczy pisać. Od felietonistów, zwłaszcza z tytułem profesorskim, oczekuję więcej taktu i dowcipu. (…) Nie zadałem mu żadnego pytania, którego mógłbym się wstydzić jako dziennikarz.

Ziemiec jest jednym z niewielu dziennikarzy, którzy rozmawiają z duchownymi. Koledzy mówią o nim podobno „Święty”.

Ciekawe którzy. Może dziennikarze służący ideologii mogą się ze mnie nakpiwać. Oni jak rozmawiają o Kościele, to zapraszają tylko tych, którzy krytykują Kościół i krytykować będą. Albo takich, z których się mogą naśmiewać. Pytanie, co jest bardziej obiektywne: moje rozmowy czy ich? Wydaje mi się zresztą, że w jednej z komercyjnych stacji księża są częściej niż u mnie.

Dziennikarz skomentował także podpisany przez różne osoby publiczne list w którym domagają się one państwa świeckiego.

Rozumiałbym takie listy, gdyby w polskim parlamencie, rządzie albo na wysokich stanowiskach w firmach państwowych byli księża. Wtedy i ja bym się podpisał pod takim listem. A jakoś nie słyszałem, żeby sygnatariusze tego listu buntowali się przeciwko bliskim kontaktom niektórych duchownych z rządzącymi, czy zasiadaniu księży w radach nadzorczych wielkich firm… Myślę choćby o ks. Sowie, który jest w radzie nadzorczej Krakchemii. Myślę też, że papież Franciszek będzie w zarodku tłumił takie zapędy i wszystkie oznaki klerykalnego celebryctwa.

Krzysztof Ziemiec mówi również o tym co dla niego jest ważne w dziennikarstwie i zamieszaniu jakie wywołuje jego religijność.

Nigdy nie opowiedziałem się za żadną partią, nigdy nie ujawniłem swoich poglądów politycznych. A przecież są tacy dziennikarze, którzy w zasadzie jawnie są rzecznikami konkretnych partii. O Bogu nigdy głośno nie mówiłem, nie obnosiłem się z religijnością. Po moim wypadku ludzie mnie pytali, co mi pomogło przetrwać, więc odpowiadałem, że wiara. Większość chorych dobrze to rozumie… Nie jestem konfidentem, nie jestem też rzecznikiem Kościoła. Nie pracuję, nie wykonuję dziennikarskich obowiązków przez pryzmat moich przekonań religijnych. Szanuję ludzi i tyle.

Opowiedział również o swoim zwolnieniu z „Wiadomości”.

Karol Małcużyński, ówczesny szef „Wiadomości”, z uśmiechem witał mnie rano w redakcji, potem było kolegium, a po godzinie zostałem wezwany do gabinetu i usłyszałem, że podjęto decyzję, iż moja umowa nie zostanie przedłużona i muszę podpisać, że za obopólną zgodą rezygnuję z pracy. Byłem w szoku. Myślałem, że to dowcip. Nie chcę wiedzieć, kto za tym stał. Nie jestem związany z żadną opcją polityczną, więc żadni politycy nie stawali w mojej obronie, co najwyżej koledzy dziennikarze, bo nie mam żadnych układów politycznych, z żadnym politykiem nie jestem na ty, z żadnym nie piłem wódki, nie tańczę na Balach Dziennikarzy.Zresztą politycy na tym Balu to było coś, co mnie odpychało od tej imprezy. Chociaż przez umownych onych jestem pewnie uważany za poplecznika obecnej władzy.

Krzysztof Ziemiec przyznaje, że woli rozmawiać z ludźmi dobrymi i przyzwoitymi i to bez względu na to, czy zgadza się z ich poglądami.

ann/”Wprost”

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych