"Wyborcza" promuje unijną artystkę. Pola Dwurnik opisuje swoje berlińskie śniadania i przypadkowych kochanków

Fot.youtube.pl
Fot.youtube.pl

Pola Dwurnik to malarka malarka i graficzka. Pracownię ma w Berlinie i na łamach wrocławskiej „Wyborczej” postanowiła dzielić się swoimi przemyśleniami na temat życia w stolicy naszych zachodnich sąsiadów. Opisała gorącą atmosferę imprez i cielesnych przyjemności. Taki unijny wzór.

Pierwszy felieton Poli Dwurnik poświęcony jest śniadaniu.

Bez niego nie umiem funkcjonować i nie mogłabym żyć w miejscu, w którym po przetańczonej lub przepracowanej nocy i przebudzeniu się w południe nigdzie nie można już zjeść śniadania

—wyznaje Pola.

Można współczuć Poli, że nie ma stołu, krzeseł, pełnej lodówki, naczyń - czyli wszystkiego, co jest potrzebne do zrobienia pysznego śniadania. A może artystka śniadania zrobić sobie po prostu nie umie. Nie wiadomo. Wiadomo jednak, z kim i w jakim stanie trafia do swojej ulubionej knajpki.

Zataczając się niczym rower bez koła, prosto z łóżka kolegi, który tej nocy okazał się moim kochankiem. Albo pseudokochankiem, bo miłość po dwóch butelkach wina jest raczej przedłużeniem alkoholowej euforii; mechanicznym, bezmyślnym i beznadziejnym. Oboje o tym wiedzieliśmy i czuliśmy się fatalnie, szarzy na twarzach i utykający na słabszą nogę.

Po czym nowa gwiazda „Wyborczej” opisuje dokładnie, co jadła i co piła.

W Berlinie długo się tańczy i długo się śpi, a po długiej nocy je się długie śniadanie

—podsumowuje Dwurnik.

Zaskakujący” felieton wywołał lawinę komentarzy, a na popularnym portalu społecznościowym powstała strona „Beka z Poli Dwurnik”. „Wyborcza” broni swojej nowej felietonistki, pisząc nawet o nienawiści i nagonce na artystkę.

Dwurnik stała się ofiarą uprzedmiotowienia, sprowadzona została do funkcji pseudosocjologicznego obrazka ilustrującego ostentacyjną konsumpcję kosmopolitycznych elit. Jej egzystencjalne rozterki autorzy komentarzy jednogłośnie uznają za „bzdury” akceptowane co najwyżej u nastolatków, zestawiając je z własnymi doświadczeniami ciężkiej - ale przez to uszlachetniającej - pracy

—czytamy na stronie wyborcza.pl

Co na to internauci?

P. Pola stała się dla mnie autorką najgorszych kocopołów, jakie ostatnimi czasy przeczytałem. Gdzie tu nienawiść wobec osoby?

Wszystko pięknie, tylko jaka z Poli felietonistka. Jest tylko osobą, która dwukrotnie napisała coś, co miało pełnić funkcję felietonu, jednak nikt w to nie uwierzył. Jest nadzieja w narodzie, pomimo niskiego czytelnictwa, że grafomania nie przechodzi płazem.

Czyli teraz jak ktoś krytykuje kiepską sztukę, dokonuje cyberprzemocy. Słodko

To ciekawe jak do beki ze steku bzdur jakie wypisuje Pola Dwurnik dorobiono ideologię, to dopiero sztuka

—piszą internauci.

Ciekawe, jak długo „Wyborcza” będzie promować i bronić swojej nowej „gwiazdy”. Wszystko oczywiście w imię nowoczesności, europejskości i tolerancji. Mamy „króla Europy”, więc mamy też mieć nowe unijne wzorce zachowań.

Nie widać w komentarzach chęci dołączenia do grona osób korzystających z uroków wolnego czasu w Berlinie; przeważa pełna oburzenia deprecjacja tych drobnych przyjemności

—czytamy na wyborcza.pl.

Rozwiązłość i rozluźnienie norm moralnych okazują się według dziennikarzy „Wyborczej” „urokami wolnego czasu” i „drobnymi przyjemnościami.” A jak tego się nie rozumie, to się nie ma kulturalnego obycia i brak nam światowego stylu życia. Ot, taka lewacka nowoczesność.

ann/wyborcza.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.