Skąd te brednie? Co się dzieje z najważniejszymi publicystami z „Wyborczej”?

fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Parę dni temu wyśmiewałem się z Pawła Wrońskiego, który napisał, jakoby Roman Dmowski przyjął chrzest dopiero na łożu śmierci, a także iż przywódca narodowców miał twierdzić – podobnie jak Róża Luksemburg – że stopień gospodarczej integracji Kongresówki z Rosją uniemożliwia odzyskanie niepodległości.

CZYTAJ: - Wroński jak Gyurcsány, czyli na czym komentator „GW” opiera swą pogardę dla Dmowskiego…

Zastanawiałem się, jakim cudem spod pióra absolwenta Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego wypływają takie zdumiewające absurdy. I konkludowałem, że najwidoczniej ideologiczna nienawiść potrafi zaćmić mózg do stopnia, w którym przekracza się granice groteski i śmieszności.

Przypominam o tym dlatego, że w redakcji „GW” ta epidemia rozszerza się. Dzień czy dwa po publikacji kopernikańskich odkryć Wrońskiego Wojciech Czuchnowski w swój komentarz nt. polskich dyskusji o samorządach wtrącił, że w USA „były prezydent po ośmiu latach rządzenia i jednokadencyjnej przerwie może ponownie kandydować”.

http://wyborcza.pl/politykaekstra/1,142106,16950626,Goracy_listopad.html

Absurd podobnego stopnia, jak te Wrońskiego. Właśnie nie może. Niech mi Czuchnowski wymieni jakiegokolwiek prezydenta po Franklinie Delano Roosevelcie, który sprawował urząd dwie kadencje, a potem po jakiejś karencji kandydował ponownie. Oczywiście nie wymieni, bo takich przykładów nie ma. A nie ma dlatego, że expressis verbis zakazuje tego uchwalona w 1947 roku poprawka do amerykańskiej konstytucji.

Kolejny dzień czy dwa dni. Tym razem zastępca naczelnego Piotr Stasiński pisze, że „PiS przejął starą endecką doktrynę dwóch wrogów - Rosji i Niemiec”.

http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,105405,16965034,PiS_hoduje_radykalow.html

Endecka doktryna dwóch wrogów, i to w dodatku stara… Czytelnikom nie muszę przecież tłumaczyć, jaka to brednia. Przecież to właśnie endecja (i to ta „stara”…) opierała swój pomysł polityczny na założeniu, że z Rosją można się dogadać….

Co się dzieje z wami, koledzy? – chciałoby się zapytać. Przecież nie mówimy tu o jakiś dwudziestolatkach z nieukończonym licencjatem z podejrzanych szkół prowincjonalnych, tylko o facetach w średnim wieku, absolwentach najlepszych polskich uczelni. Stasiński ma nawet doktorat.

Można by to skomentować tak, jak w wypadku Wrońskiego. Że to ideologiczna nienawiść, zaćmiewająca mózgi itp. Ale to nie jest cała prawda, bo przecież przykład Czuchnowskiego pod tę interpretację nie podpada. Absurd, który wypowiedział, nie wpisuje się bowiem w polską wojnę wewnętrzną.

Może więc trzeba dodać jeszcze arogancję? Przekonanie, że jakąkolwiek wołającą o pomstę do nieba brednię by się nie napisało, to i tak nic się nie stanie. Bo przecież pracuje się w najbardziej opiniotwórczej gazecie, w „jedynym medium polskiej inteligencji”. I w związku z tym żadnej bzdury nikt nam nie wytknie. Intelektualiści, jeśli ją dostrzegą, co najwyżej nerwowo się uśmiechną i zmienią temat. No bo to przecież nasza „Gazeta”, a w dodatku PiS czyha…

A może to przykład celebrytów? Maciej Stuhr jakiś czas temu powiedział, że Polacy pod Cedynią przypinali dzieci do wałów, i co? Coś mu się stało? Odwrotnie – awansował na autorytet. Inny celebryta powiedział, że Chrobry był kochankiem cesarza Ottona, a zjazd gnieźnieński był tak naprawdę ich miłosną schadzką. I co, ktoś z mainstreamu uznał go za ośmieszonego…?

Jakie by nie były przyczyny, z niecierpliwością będę teraz wertował kolejne numery „Wyborczej”, i namawiam do tego P. T. Czytelników. Bo jeśli ten proces będzie się posuwał, to naprawdę wiele miłych momentów przed nami.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.