W najlepszym PRL-owskim stylu. Kolejna ordynarna manipulacja „Faktów” TVN wypowiedzią Kaczyńskiego

Fot. wPolityce.pl / TVN
Fot. wPolityce.pl / TVN

Niewielki ma sens pisanie o łamaniu wszelkich standardów, o tym, że to kolejny już raz. Że nie cofną się przed niczym, byle prowadzić kampanię nienawiści wobec najbardziej nielubianego polityka. Ta wiedza chyba jest już powszechna. Zastanawiamy się tylko, dlaczego ktoś to jeszcze ogląda?

We wczorajszym wydaniu serwisu TVN Kamil Durczok, Ślązak, tak przedstawił widzom kolejny materiał:

Nie ma szczęścia lider PiS-u do przemówień, które wygłasza o Śląsku. Tym razem burza po tym, jak Jarosław Kaczyński mówi, że to miejsce, gdzie natężenie patologii jest bardzo wysokie. Na reakcje długo czekać nie trzeba, z tysięcy komentarzy – głównie w sieci – najczęściej powtarza się ten, że patologie to i owszem, ale w głowie prezesa, ilekroć przyjeżdża na Śląsk. W „Faktach” fanzo lenie i daremno godka, czyli jak fantastycznie Jarosław Kaczyński integruje Ślązaków. Maciej Mazur

— Aha - mógł sobie pomyśleć fan Durczoka i s-ki – ten zbir Kaczyński znów nienawistnie sączy jad na Ślązaków. Rozsiąść się wygodnie przed telewizorem i posłuchać wesołego reportera Mazura.

Ten w lekkim tonie szybko przedstawił widzom taką wypowiedź byłego premiera:

Dochodzą do nas coraz to nowe informacje o rożnego rodzaju aferach, nadużyciach. Śląsk jest takim miejscem, gdzie natężenie tych negatywnych zjawisk, natężenie patologii jest rzeczywiście bardzo wysokie.

Takie zdanie nawet samo w sobie nie musi skłaniać do wniosku, że lider opozycji powiedział o Śląsku cos strasznego. Słychać przecież, że mówi o natężeniu afer. Ale przyjmijmy, że tak wycięta wypowiedź widzom od lat urabianym do nienawiści wobec prezesa PiS, mogła wydać się nieco niepokojąca. Przecież wredny Kaczyński nie mówi tu nic poza tym, że Śląsku to siedlisko afer i patologii. Znów się czepia! O co mu chodzi?

A co by było, gdyby poznali jego słowa w całości? Oto one:

Śląsk to także wielkie zagłębie, jeżeli chodzi o ludzi przygotowanych do pracy innowacyjnej, przygotowanych by nadawać polskiej gospodarce bardziej nowoczesny kształt. I to wszystko stoi, tu się w gruncie rzeczy nic nie robi, natomiast dochodzą do nas coraz to nowe informacje o rożnego rodzaju aferach, nadużyciach. Śląsk jest takim miejscem, gdzie natężenie tych negatywnych zjawisk, natężenie patologii jest rzeczywiście bardzo wysokie. Potrzeba zmian, potrzeba zmian w Polsce. Czas na zmiany w Polsce, czas na zmiany na Śląsku i Śląsk powinien być w czołówce tych zmian.

Widać różnicę? Z tych słów wynika, że Jarosław Kaczyński Śląsk i Ślązaków bardzo docenia, jest o ten region zatroskany i diagnozuje, że obecna władza nie robi nic, by o tych wspaniałych mieszkańców południa Polski zadbać.

Tylko, że puszczenie jego słów w całości nie pozwoliłoby na dalszy ciąg zabawy Mazura z mikrofonem zamiast pistoletu. A bawi się redaktor w sposób następujący.

Najpierw drwi, że już jeden przelot śmigłowcem pozwala zobaczyć, że „z tym miejscem jest coś nie tak” – bo widać wypadek samochodowy, pożar, policjanci ćwiczący w koszarach walkę z tłumem…

Komu podetknięto mikrofon, by zmanipulowanego Kaczyńskiego skontrować? Ano na przykład Wojciecha Kuczoka, śląskiego pisarza dość odległego – że tak powiemy – od Prawa i Sprawiedliwości:

Z mojej perspektywy, górnośląskiej, to wysokie natężenie patologii występuje przy ulicy Wiejskiej w Warszawie

— mówi literat. Historyk prof. Woźniczka przypomina, że pierwsi sekretarze przyjeżdżali na Barbórki, a red. Mazur obiektywizuje swój materiał – pokazuje, że ogólnie rozumiana klasa polityczna o Śląsk dba tylko na niby, przed kamerami, dla poklasku.

Widzimy więc kołyszącego się w rytm śląskich przyśpiewek premiera Tuska z wicepremier Bieńkowską odzianą w strój górniczy, a prof. Woźniczka wyjaśnia:

Dzisiaj ci ludzie na Śląsku czują się opuszczeni, zapomniani, to budzi frustrację.

Znów mamy Tuska z kampanii wyborczej, Kaczyńskiego z kampanii – nie mówią nic konkretnego, to niemal monosylaby, ale chodzi tylko o to, by w ich ustach pojawiło się słowo „Śląsk”. Kuczok z Woźniczką dopowiadają, że politycy Śląska nie rozumieją, może i mają dobre chęci, ale na czyny się to nie przekłada.

Czego nie mogło w tym materiale zabraknąć? Zgadli państwo – „zakamuflowanej opcji niemieckiej” (w skrócie: ZON)! I słów prezesa PiS sprzed trzech lat. Brzmią one tak:

Ten typ śląskości, to twierdzenie, że istnieje naród śląski, my rzeczywiście traktujemy jako w istocie zakamuflowaną opcję niemiecką.

Pamiętają Państwo? Nie nazwał Ślązaków „ZON”. Stwierdził, iż próby wmawiania (jakie od lat podejmuje Ruch Autonomii Śląska), że istnieje naród śląski oznacza działania w interesie Niemiec. Tylko i aż tyle. Ale widzowie TVN już tyle razy mieli kładzione do głowy, że Kaczyński obraził 2 kwietnia 2011 roku Ślązaków, że przyjmą zgodnie z życzeniem gabinetów przy Wiertniczej słowa Kuczoka:

Każda, nawet niezgrabna i nieszczęśliwa wypowiedź o Ślązakach jeszcze bardziej integruje Ślązaków.

Wniosek jest prosty – Kaczyński znów pluje na Śląsk, ale przecież was, Ślązaków, to tylko nastąpi przeciw niemu jeszcze mocniej.

Problem w tym, że były premier nic złego o Śląsku nie powiedział. Wręcz przeciwnie.

Ale to dla zespołu Ślązaka Durczoka nie ma większego znaczenia.

Cały materiał Macieja Mazura i błyskotliwą jego zapowiedź w wykonaniu Kamila Durczoka zobaczysz tutaj.

znp

CZYTAJ TAKŻE:

Stajesz i łżesz… A potem prostujesz. Ciężki los reporterki TVN24. Zobacz, czy Kaczyńskiego rzeczywiście nie było w Sejmie. WIDEO

Słowa, które nie padły, czyli co słyszała red. Kolenda-Zaleska. Czy będzie „przepraszam”?

Reporterka TVN24 czyta w myślach motłochu. Klasyczna propaganda w relacji z Powązek

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.