"Rzeczpospolita" konsekwentnie marginalizuje aferę taśmową i kompromitację ekipy Tuska. Takie yeti wśród mediów...

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Przykro nam to pisać, ale nawet z „Gazety Wyborczej” czytelnik dowie się więcej o kompromitacji władzy ujawnionej w podsłuchanych rozmowach niż z „Rzeczpospolitej”. Kolejne dnie upływają redakcji dziennika przejętego przez Grzegorza Hajdarowicza (przyjaciela Pawła Grasia) na robieniu wszystkiego by temat zmarginalizować i ominąć istotę sprawy. O aferze poruszającej miliony Polaków jest malutko, drobne notki na dalszych stronach, a jeśli już to w kontekstach pobocznych. Z największą pasją rozważa się język elit, coś tam bąka o konsekwencjach politycznych, narzeka na bezprawność nagrań. Obok tego sporo miejsca poświęca się takim sprawom jak wizyta Dylana w Polsce i doniesienia naukowców o tym, że stwór yeti jednak nie istnieje.

O tyle to zabawne, że miesięcznik „Press”, zawsze wspierający media lewicowo-liberalne, zamieścił ostatnio panegiryk na cześć nominowanego przez Hajdarowicza redaktora naczelnego - Bogusława Chraboty. Jaki sprawny, jaki apolityczny, jaki kochany. Dodajmy: czujny! W pierwszym komentarzu po wybuchu afery sprytnie podmienił kompromitację Platformy na „pogrążanie się państwa” i temu przekazowi jest już wierny. Janina Paradowska by lepiej gazety w tak trudnym dla władzy momencie nie poprowadziła…

Można podsumować: stwór yeti może faktycznie nie istnieje, ale w III RP media kontrolowane przez oligarchów rządowych skutecznie je zastępują.

wu-ka

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych