No, wreszcie! Wreszcie nadarzyła się okazja, aby ktoś zwrócił uwagę na jego nazwisko. Istotnie, zwróciłem… A nazwisko tego dziennikarza brzmi: Jacek Żakowski. O jego dorobku niewiele da się powiedzieć. Coś tam dorabia, trochę w Gazecie Wyborczej, która współtworzył, trochę w Polityce. Pisać każdy może, więc nie mam nic do jego pisania, niech pisze, skoro odczuwa taka potrzebę.
Byłbym jednak niesprawiedliwy, gdybym przemilczał jego sukcesy zawodowe. A jakże, ma, np. przyznano, co sam wytłuszcza w swej dziennikarskiej biografii, „drugą nagrodę w europejskim konkursie „Za różnorodnością. Przeciw dyskryminacji” („For Diversity. Against Discrimination”). Było coś takiego, może nawet i wciąż jest, nie wiem, bo trudno znaleźć informacje na ten temat. Ponoć chodzi o jakieś naukowe artykuły przeciw prześladowaniom. Żakowski zdobył tego „wicepulitzera” za tekst pt. „Miłuj geja swego”, w którym postawił śmiała tezę, że „wzrost gospodarczy, modernizacja społeczeństwa jest skorelowana z odsetkiem osób o orientacji jawnie homoseksualnej”, koniec cytatu. Ten sam artykuł został obśmiany przez Wprost, jako „największa głupota III RP” – to też cytat. I tu dochodzimy do sedna sprawy. Żakowski ma dobrą pamięć, czekał, czekał, aż się doczekał i wziął odwet; na marginesie nalotu ABW na ten tygodnik, bulwersującego polską opinię publiczną, tudzież różnorakie organizacje międzynarodowe z OBWE włącznie, wziął stronę… ABW.
Krótko mówiąc, jego zdaniem:
Z faktu, że grupa rozhisteryzowanych prawicowych dziennikarzy rzeczywiście doznawała takich uniesień, nie wynika, że całe środowisko zwariowało
— skwitował na antenie radia TOK FM. I ciągnął dalej:
To przede wszystkim głupota dziennikarzy. (…) Część tych dziennikarzy szczerze wierzy w te głupstwa, które opowiada - że Donald Tusk powinien się podać do dymisji itd. Ale co do części ja mam najgorsze podejrzenia - jest grupa sensatów, którzy widzą spiski i w każdą aferę wchodzą.
On nie wchodzi, bo nie jest głupi. Nie tak, jak np. Monika Olejnik, która także zgłupiała i weszła. Kto wie, może nawet ubabrała się jakąś współpracą agenturalną ze służbami Władimira Putina? Trzeba zadać sobie pytanie, docieka Żakowski:
Kto był w stanie taką aferę zmontować i w czyim to może być interesie? - Tutaj mocno - poza głupotą, napaleniem, emocjonalnością - bardzo wyraźnie odzywa się partia rosyjska w Polsce…
I kończy:
Poważne media powinny na to pytanie odpowiadać.
Oczywiście przytomny Żakowski zauważył, że prezes NPB Marek Belka, szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz i zegarmistrz światła purpurowy Sławomir Nowak nie powinni chlapać jęzorami „w niedopuszczalnym języku”, ale:
Jak patrzymy, jak sytuacja niszczy rząd, a nie te osoby, które zostały nagrane, to absolutnie kluczowym pytaniem jest, kto za tym stoi?
Wprawdzie przytomny Żakowski nie poradził Olejnik, żeby zaprosiła do studia i przemaglowała Putina lub przynajmniej szefa rosyjskiego MSW Władimira Kołokolcewa, ale nie omieszkał pouczyć tej - jak ją określił - „jednej z naszych koleżanek, która łatwo się unosi”, by nie występowała przeciw panu premierowi Tuskowi i nie uzurpowała sobie prawa do wygłaszania opinii za wszystkich dziennikarzy.
Chyba więc pójdę i dam na mszę w intencji Jacka Żakowskiego - tylko w nim nadzieja, że jako kierownik Katedry Dziennikarstwa Collegium Civitas w Warszawie zadba o to, iżby w przyszłości nasze kompletnie zdurniałe środowisko zasiliły nowe, właściwie przez niego ukształtowane kadry.
Cóż, w każdym środowisku znajdzie się jakiś miś na miarę naszych czasów. Zastanawiam się tylko, kto jemu, „temu misiu”, wydłubał oczka, nim pieprznął się o ziemię, obryzgawszy błotem wszystkich tych, którzy perorują o peerelowskiej tradycji…?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/201482-uniesienie-zakowskiego-dziennikarze-to-grupa-rozhisteryzowanych-napalonych-glupcow-ktorzy-wszedzie-wietrza-spiski