Zwykle unikamy rozstrzygania sporów w sądach, ale tym razem kłamstwo jest tak wulgarne, że nie mamy wyjścia. Czy chodzi o to, by można było zacząć nas inwigilować?

Jacek i Michał Karnowscy
Jacek i Michał Karnowscy

Ryszard Kalisz lubi uchodzić za miłego, rubasznego kobieciarza, ale ludzie dobrze zorientowani wiedzą, że jest człowiekiem mocno powiązanym z rdzeniem środowisk postpeerelowskich. Może właśnie dlatego to jego użyto by wciągnąć mnie i mojego brata Jacka Karnowskiego w sprawę przemówienia Mariusza Kamińskiego w Sejmie? Może chodzi o to, jak twierdzą fachowcy, by zarzucić nam „ujawnienie tajemnicy państwowej na etapie pisania przemówienia” i założyć podsłuchy, rozpocząć inwigilację, dokonać przeszukań, przesłuchań i generalnie ponękać? A przy okazji odwrócić uwagę od istoty sprawy: miażdżących faktów przedstawionych przez Mariusza Kamińskiego?

CZYTAJ KONIECZNIE: TYLKO U NAS. Wystąpienie, które rozbiło rządową maszynkę do głosowania. Sprawdź, jak sprzedawano słynną willę w Kazimierzu!

Cóż, kiedyś może się dowiemy. Na razie mamy do czynienia z sytuacją kompromitującą część polskich mediów. Oto Ryszard Kalisz rzuca wobec nas w TVN, bez żadnych dowodów, ciężki dla dziennikarza zarzut: sugeruje jednoznacznie, że to my napisaliśmy przemówienie Mariuszowi Kamińskiemu.

Temat następnie podejmują inne media, w tym Fakt.pl, Gazeta.pl, portal parówkowy. One już się nie bawią w sugestie - podają nasze nazwiska jako rzekomych autorów przemówienia, które wstrząsnęło posłami. Parówkowy dzwoni nawet do Kalisza by temat pociągnąć. Do oskarżanych, czyli do nas, nie dzwoni. Inni też nie. Nic. Żadnego mejla z pytaniem, żadnego telefonu. Pierwszymi mediami, które kłamliwą informację powtarzaną od kilkunastu godzin postanowiły zweryfikować, były Press i Wirtualnemedia, za co dziękujemy.

Sytuacja jest, przyznają państwo, żenująca. Mamy się tłumaczyć z każdego równie bzdurnego zarzutu? Niestety, czasem trzeba. A zatem:

1. Nie napisaliśmy przemówienia posłowi Mariuszowi Kamińskiemu.

2. Nie zajmujemy się pisaniem żadnych przemówień.

3. Mariusza Kamińskiego spotkaliśmy chyba w sumie cztery razy w życiu, raz przypadkowo na ulicy, trzykrotnie w czasie przeprowadzania wywiadów.

I to by było na tyle. Jak państwo wiecie, zwykle unikamy z bratem rozstrzygania sporów w sądach, dopuszczamy najostrzejsze polemiki. Ale tym razem kłamstwo jest tak wulgarne i dotyczy wiarygodności, sprawy dla dziennikarza podstawowej, że nie mamy wyjścia. Kończymy właśnie proces dokumentowania kłamstw i wobec wymienionych wyżej mediów, o ile szybko i wyraźnie nas nie przeproszą, występujemy na drogę sądową. Dotyczy to również posła Ryszarda Kalisza.

Pocieszające jest jedno: mnożące się ataki są potwierdzeniem, że idziemy dobrą drogą, a media przez nas współtworzone, spełniają swoje zadanie, rosną w siłę i budzą niepokój u złych ludzi.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.