Paradowska oburzona, że UJ odmówił uhonorowania polityka. "W czasach komuny coś takiego nie mogłoby się wydarzyć"

Fot. YouTube
Fot. YouTube

Janina Paradowska gromi władze Uniwersytetu Jagiellońskiego za haniebny atak na wolność nauki. Nie może zrozumieć jakim prawem uczelnia nie zgodziła się na uhonorowanie Jose Manuela Barroso, przewodniczącego Komisji Europejskiej doktoratem honoris causa. A przecież ten przepiękny akt, który planowano w ramach obchodów 650-lecia Uniwersytetu Jagiellońskiego tak pięknie wpisywał się w eurowyborczą kampanię.

Jest mi trochę wstyd, że jestem absolwentką uczelni, której profesura posługując się jakimiś idiotycznymi zarzutami, odmawia doktoratu honoris causa przewodniczącemu KE

— powiedziała Paradowska na antenie TOK FM, zbulwersowana odmową kilku profesorów UJ, którzy uznali, że z powaga uniwersytetu nie licuje honorowania lewicowca i byłego maoisty.

Najstarszej i najbardziej zasłużonej polskiej uczelni, w miarę upływu lat, godności nie przybywa, a raczej ubywa

— stwierdziła Janina Paradowska.

Prof. Ryszard Legutko pogardliwie stwierdził, że przewodniczący Barroso powinien po rękach całować szanowną profesurę UJ za to, że w ogóle pochyliła się nad jego kandydaturą. Jestem absolwentką Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wczoraj spojrzałam na dyplom - jest tam podpis m.in. prof. Kazimierza Wyki. W indeksie mam podpis prof. Zenona Klemensiewicza… Kiedy kończyłam Wydział Filologiczny UJ, w czasach komuny, coś takiego nie mogłoby się wydarzyć

— stwierdziła Paradowska i rzeczywiście trudno nie przyznać jej racji. Odmówienie nagrody politykowi z rozdania rzeczywiście nie mogłoby się wydarzyć.

Oburzona dziennikarka przypominała, że kończyła studia, gdy rektorem był historyk prof. Kazimierz Lepszy.

Rzeczywiście był to lepszy uniwersytet. Dziś jest mi trochę wstyd, że jestem absolwentką UJ. Uczelni, której profesura w tajnym głosowaniu, posługując się jakimiś idiotycznymi zarzutami, że Barroso kiedyś miał coś wspólnego z maoistyczną organizacją, odmawia doktoratu honoris causa przewodniczącemu KE. I zasłaniają się kłamliwym argumentem, że politykom się nie przyznaje takiego wyróżnienia. A w czasach komuny Henrykowi Jabłońskiemu przyznawano!

— oburzała się dziennikarka.

Wstyd panowie profesorowie, nie jesteście godni waszych poprzedników. Mnie jest niezwykle przykro, że w moim Krakowie, na mojej uczelni miało miejsce coś takiego

— krzyczała Janina Paradowska.

Tylko czekać aż zaangażowani politycznie dziennikarze wystosują list do ministerstwa nauki, przymuszając władze uczelni do wyróżnienia Barosso. Taki skandal jak niekontrolowana niezależność uniwersytetu nie może przecież mieć miejsca w III RP. Przecież, jak przypomina Janina Paradowska, nawet w czasach komuny „coś takiego nie mogłoby się wydarzyć”.

mall / TOK FM

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.