Gazeta.pl, TVP Info i pozostałe resortowe media powtarzały policyjną informację. Na bezprzykładnie odważne pytanie dziennikarza TVP, jakie środowiska i zawody reprezentują zatrzymani, rzecznik policji, jak zwykle, odpowiedział precyzyjnie. Dowiedzieliśmy się od niego, że handlujący dziecięcą pornografią w internecie, to osoby z wykształceniem podstawowym i wyższym.
Gdyby wśród zatrzymanych był ksiądz, to policja od razu by o tym poinformowała, ujawniając nazwę diecezji z której pochodził. Na pierwszej stronie gazetoidu wyborczego i w głównym wydaniu „Wiadomości” znalazłyby się relacje z zatrzymania księdza pedofila. A tak nie ma o czym pisać i nie dowiemy się, czy w gronie zatrzymanych był na przykład nauczyciel WF, ślusarz, urzędnik państwowy lub lekarz. Takich informacji o profesji podejrzanych o pedofilię nie podaje się w Polsce, by nie stygmatyzować grup zawodowych i środowisk. Duchowni są wyjęci spod tego postępowego prawa do anonimowości.
W mediach resortowych jest zlecenie, by zohydzać wyłącznie Kościół Katolicki, siedlisko reakcyjnego kleru. Wobec wszystkich innych środowisk obowiązuje w Polsce postępowe kitowanie informacji. Media podają, ilu zatrzymano pedofilów i nic poza tym, co dla przeciętnego obywatela, a zwłaszcza rodzica, nie ma żadnej wartości.
Postępowe kitowanie to taki bełkot informacyjny, mający wykazać, że policja coś robi. W tym przypadku owych dwudziestu sześciu krajowych pedofilów, wykryła niemiecka policja, monitorująca rozpowszechnianie w sieci pornografii dziecięcej. Nasi funkcjonariusze dokonali tylko czynności aresztowania, co nie najlepiej świadczy o ich pracy śledczej. Zmuszeni przez niemieckich kolegów, ujawnili liczbę zatrzymanych, a media zajęły się tym, by poinformować, nie informując o niczym. Taka zmowa, by chronić zboczeńców i innych przestępców, a nie pokrzywdzone ofiary, obowiązuje w Polsce od dawna.
W USA, Wielkiej Brytanii, nazwiska wspomnianych dwudziestu sześciu podejrzanych o pedofilię znalazłyby się natychmiast na specjalnej, dostępnej dla obywateli liście w Internecie. Władze w cywilizowanych krajach mają obowiązek informowania także, gdzie aktualnie mieszka przestępca seksualny, publikując jego zdjęcie. W Wielkiej Brytanii, po zakończeniu kary i powrocie do domu pedofila, mieszkańcy umieszczają afisze z jego wizerunkiem w publicznych miejscach.
Tymczasem w III RP prawo chroni przestępcę seksualnego, jego dane i wizerunek. Państwo nie troszczy się o potencjalne ofiary pedofilów, gwałcicieli oraz innych degeneratów. Jak poinformowała niedawno „Gazeta Polska Codziennie”, Hiszpania planuje utworzyć rejestr przestępców seksualnych, do którego dostęp będą mieli rodzice i wychowawcy. Kolejny kraj UE dołącza do zachodniej cywilizacji.
Nasze postępaki prawne powiedzą, że jest to nieludzkie piętnowanie także rodzin seksualnych zboczeńców. Proponuję, by uspołecznić ewentualnych przestępców, podobnie jak w USA i Wielkiej Brytanii. Niech przed dokonaniem zbrodni hamulcem dla nich będzie to, że okryją hańbą swoich najbliższych. Jeśli taka blokada nie zadziała, to niech rodziny przestępców mają pretensje do zbrodniarza , a nie do państwa. A podstawowym obowiązkiem państwa jest ochrona potencjalnych ofiar. Skoro nasze postępaki wyjęły spod prawa do kitowania informacji księży, to zachęcam ich, by równie progresywni byli wobec pozostałych środowisk, na czele z dziennikarskimi, artystycznymi i politycznymi.
Marek Król
———————————————————————————————
Wejdź na wSklepiku.pl i sprawdź najnowsze oferty promocyjne na książki!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/193737-kolejna-porazka-polskiej-policji-w-ubiegla-srode-zatrzymano-dwudziestu-szesciu-pedofilow-niestety-wsrod-nich-nie-bylo-ani-jednego-ksiedza