Na Filipinach krytykowanie Manny Pacquiao jest zabronione!

Fot. PAP/EPA/FRANCIS R. MALASIG
Fot. PAP/EPA/FRANCIS R. MALASIG

W związku z ogłoszeniem bokserskiego pojedynku wszech czasów pomiędzy Amerykaninem Floydem Maywatherem a Filipińczykiem Manny Pacquiao, w którym obaj pięściarze zarobią w sumie co najmniej 200 milionów dolarów (2/3 sumy trafi do Mayweathera – szczegóły tutaj) wzrasta zainteresowanie głównymi bohaterami walki.

Niedawno przez portale internetowe przewinęła się informacja o tym, że Pacquiao przeżył duchowe nawrócenie i obecnie jego podstawową lekturą jest Pismo Święte. Postawa godna szacunku. Ale są i mniej chwalebne strony jego życia - okazuje się, że rodacy filipińskiego pięściarza posunęli się tak daleko w uwielbieniu dla swojego idola, że wyrzucili z pracy obcokrajowca, który ośmielił się go skrytykować. Z pewnością nie bez znaczenia był fakt, że obcokrajowcem jest obywatel USA – podobnie jak najbliższy przeciwnik Pacquiao w ringu… Pacquiao przeciwko temu nie zaprotestował.

Sprawa jest kuriozalna. Otóż amerykański koszykarz Daniel Orton stracił pracę w drużynie Purefoods Star Hotshots za następujące słowa o Pacquiao:

Bokser zawodowy? Tak, oczywiście. Kongresmen? Zgoda. Koszykarz w zawodowej lidze? Nie, to żart

—powiedział Orton po spotkaniu z drużyną Kia Carnival, której grającym trenerem jest Pacquiao.

Po tej wypowiedzi 24-letni Amerykanin został najpierw ukarany grzywną 5650 dolarów przez swój klub, a następnie zwolniony z pracy. Za „nieuprawnione komentarze” potępiły go również władze ligi.

Fot. PAP/EPA/FRANCIS R. MALASIG
Fot. PAP/EPA/FRANCIS R. MALASIG

Wszyscy jesteśmy na niego źli. To mniej więcej tak, jakby ktoś pojechał do Stanów Zjednoczonych i zszargał dobre imię Martina Luthera Kinga

—powiedział agencji AFP menedżer klubu Kia Carnival.

Ze swej strony dodajmy, że we wspomnianym meczy mierzący 169 cm wzrostu Manny Pacquiao rzucił dla swojej drużyny jeden punkt…

Filipiński idol jest człowiekiem wielu talentów. Poza boksem - w którym jest rzeczywiście rewelacyjny – i koszykówką, Pacquiao jest biznesmenem, muzykiem oraz od 2010 roku kongresmenem. Być może Filipińczycy cierpią na brak narodowych bohaterów i uznali, że Manny’ego Pacquiao krytykować nie wolno. Trąci to jednak absurdem. Podobnie jak słynne piłkarskie mecze polityków Platformy Obywatelskiej, w których Donald Tusk zdobywa zawrotną ilość bramek, bo koledzy z drużyny boją się sami strzelać, a rywale profilaktycznie nie atakują nóg Najlepszego Piłkarza III Rzeczpospolitej. Po takich meczach politycy koalicji utraty pracy nie muszą się bać.

mm

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.